Trwa ładowanie...

Podbramkowa sytuacja przed krótkoterminowym wzrostem ceny ropy

Ewentualna blokada cieśniny Ormuz może w krótkim czasie podnieść ceny ropy naftowej. W dłużej perspektywie nie będzie to jednak miało wpływu na notowania baryłki. Iran jest świadomy, że blokada strategicznego obszaru spowoduje stworzenie alternatywnych kanałów przesyłu ropy i osłabi pozycję państwa w regionie.

Podbramkowa sytuacja przed krótkoterminowym wzrostem ceny ropyŹródło: Jupiterimages
d1fjv4b
d1fjv4b

Przez szeroką na 40 km Cieśninę Ormuz, która łączy Morze Arabskie z Zatoką Perską, przepływa ok. 20 proc. światowej produkcji ropy pochodzącej przede wszystkim z Arabii Saudyjskiej, Kuwejtu, Iraku oraz Iranu.

Z Bliskiego Wschodu najwięcej czarnego złota trafia do Azji -ok. 55 proc. całości produkcji ropy w tym regionie. Kolejne 20 proc. ropy trafia do krajów europejskich (z czego większość do Włoch, Grecji i Hiszpanii). Ok. 10 proc. zasobów jest transportowanych do Stanów Zjednoczonych. Do pozostałych obszarów geograficznych na całym świecie trafia ok. 15 proc. ropy z Bliskiego Wschodu. W przypadku produkcji ropy w samym Iranie, jej największymi odbiorcami są Chiny i Indie. W 2011 roku trafiało tam ok. 1,2 mln baryłek dziennie. Jednak już dla samych Chin, irańska ropa stanowi 11 proc. zapotrzebowania, stąd Chinom trudniej byłoby zdecydować się na wprowadzenie embarga na ropę irańskiego pochodzenia niż największym graczom Europy takim, jak Francja, Niemcy i Wielka Brytania. Eksperci Międzynarodowego Funduszu Walutowego wyliczyli, że wstrzymanie eksportu ropy z Iranu może podnieść cenę ropy o 20 – 30 USD. Aby uniknąć szoku cenowego, który negatywnie wpłynąłby na poziom inflacji i względnie stabilny wzrost
gospodarczy, państwa Unii Europejskiej zdecydowały się wprowadzić embargo dopiero od początku lipca. Wtedy przestaną obowiązywać wszystkie długoterminowe umowy na dostawy surowca z Republiki Iranu. Do tego czasu państwa Starego Kontynentu mogą zwiększyć swoje zapasy i znaleźć inne źródła dostaw, które choć w części zrekompensują niższą podaż. Najtwardszy orzech do zgryzienia będą miały państwa z południa Europy.

W 2008 roku cena baryłki ropy osiągnęła historyczne maksimum na poziomie prawie 149 USD. Załamanie giełdowe i obawy związane z nadejściem recesji odwróciły trend na rynku, w konsekwencji czego w niecałe pół roku cena baryłki spadła do 37 USD. Później stopniowo wracał wyraźny trend wzrostowy, który trwał do kwietnia 2011 roku. Inwestorzy płacili wówczas za baryłkę nawet 127 USD. Wtedy jednak sentyment rynków zdominował kryzys zaufania w Europie - problemy państw PIIGS i szukanie źródeł finansowania długu publicznego wprowadziły ceny baryłki ropy w trend boczny. W ostatnim kwartale 2011 roku cena baryłki kształtowała się na poziomie 98,5 USD - 117 USD. Wraz z nadejściem 2012 roku sentyment na rynkach poprawił się, ponieważ międzynarodowe instytucje finansowe m.in. Międzynarodowy Fundusz Walutowy oraz Europejski Bank Centralny zaczęły podejmować więcej prorynkowych działań.

To jest pierwszy czynnik, który zwiększa szanse na zwyżki cen ropy oraz innych surowców, takich jak: gaz ziemny czy miedź. Drugim czynnikiem prowzrostowym jest niepewność związana z możliwym zablokowaniem cieśniny Ormuz przez Iran. Nawet jeśli ostatecznie do tego nie dojdzie, część spekulantów może wcześniej rozpocząć grę pod taką ewentualność kierując cenę baryłki ropy do góry. Dwudziestoprocentowe ograniczenie globalnej podaży nie może pozostać bez wpływu na ceny ropy. Wystarczy przekonanie rynków, że to prawdopodobny scenariusz. Najbliższym oporem cenowym jest obszar 116 - 117 USD. Przebicie tego poziomu mogłoby świadczyć o tym, że inwestorzy przewidują faktyczną interwencję Iranu w Zatoce. Kontynuacja trendu w kierunku północnym otworzy drogę do poziomu w okolicach szczytu z kwietnia 2011 roku. Nie byłby to jednak trwały ruch, ponieważ w dłuższej perspektywie Iran ma więcej do stracenia niż do ugrania i w jego interesie nie leży eskalacja konfliktu. Stąd nawet jeśli cena ropy zostanie wywindowana w
okolice kwietniowego szczytu to później rynek najprawdopodobniej wróci do aktualnego poziomu w okolicy 105 - 115 USD. Po pierwsze przez eskalację konfliktu, Iran podpadnie Stanom Zjednoczonym oraz Izraelowi (co może skończyć się interwencją zbrojną), a po drugie popsuje swoje relacje z Arabią Saudyjską oraz Kuwejtem, którą wykorzystują Cieśninę Ormuz do transportu swojej ropy.

d1fjv4b

Podsumowując, jeżeli Iran faktycznie zdecyduje się na blokadę strategicznej dla stabilnej dystrybucji surowca cieśniny, wywoła chaos na rynku. Na chwilę obecną inwestorzy nie wierzą, żeby Republika Iranu dopuściła się tego rozwiązania. Co prawda, od II połowy grudnia cena baryłki ropy skierowała się na północ, jednak wahania ceny nie wykraczają poza przeciętne poziomy jej odchyleń. Długoterminowo władze Iranu są świadome, że nie mogą pozwolić sobie na stałą blokadę. Nawet jeśli Iran zdecyduje się na blokadę cieśniny i w krótkim czasie cena ropy zdrożeje o 20 – 30 USD, globalne koncerny naftowe wraz z rządami państw rozpoczną tworzenie alternatywnych kanałów przesyłowych ropy z Arabii Saudyjskiej, Iraku i Kuwejtu. Być może wtedy zostanie zrobione to, co powinno być już dawno temu wykonane.

Niepewna jest też sytuacja strony euro. O ile Europejski Bank Centralny i Międzynarodowy Fundusz Walutowy swoimi działaniami poprawiły sentyment inwestorów, nie jest pewne czy podjęte środki faktycznie przyczynią się do wzrostu gospodarczego w strefie euro i u jej partnerów handlowych.

Abstrahując od fundamentalnych relacji między popytem i podażą, analiza techniczna mówi, że najbliższy opór znajduje się na poziomie 116,56 USD. Jeśli rynek przekroczy ten poziom to otworzy sobie drogę do poziomu 127 USD. Jeśli na rynku pojawiłaby się korekta pierwszym poziomem wsparcia jest poziom 103 – 104 USD.

(fot. Noble Markets)
Źródło: (fot. Noble Markets)

Radosław Wierzbicki
NOBLE Markets

d1fjv4b
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1fjv4b