Podhalańskie Szaflary toną w cudzych długach
Jest to możliwe, bo prawo zezwala krewnym zrzec się spadku w całości i wówczas spadkobiercą zostaje gmina, w której mieszkał zmarły. Samorząd nie ma zaś możliwości odrzucenia spadku.
<BR Gmina odpowiada co prawda za długi tylko do wartości przejętego majątku. Ale - jak podkreśla wójt Stanisław Ślimak, to tylko teoria. - Praktyka jest inna. Już mam sądowy nakaz na milion zł, a na razie wiemy, że odziedziczyliśmy tylko dom w Szaflarach o wartości 100 tys. zł - wylicza.
Okazuje się, że to kłopot nie tylko Szaflar - w Krakowie w kilkudziesięciu sprawach wierzyciele zwrócili się do miasta o spłatę zobowiązań.
Przepis o dziedziczeniu jest niesprawiedliwy, nie można karać gminy za cudze winy - mówi Kazimierz Barczyk, szef Stowarzyszenia Gmin i Powiatów Małopolski, które będzie zabiegać o jego zmianę.
Sam wójt Szaflar chce spotkać się z ministrem sprawiedliwości. Nie może być tak, że za długi ludzi odpowiada gmina, to chory system - ocenia Ślimak.