Tak zarabiają na Vinted. Grozi im blokada konta
Na platformie Vinted część użytkowniczek sprzedaje produkty z chińskich platform po znacznie wyższych cenach. Te praktyki, choć powszechne, są niezgodne z regulaminem serwisu ogłoszeniowego. Jak się okazuje, w takiej sytuacji grozi nawet blokada konta.
Na łamach mediów społecznościowych często toczą się gorące dyskusje na temat tego, czy sprzedawanie produktów po wyższych cenach to przedsiębiorczość czy nadużycie platformy. Wielu użytkowników broni tego zjawiska jako przykład wolnego rynku i możliwości zarobku, podczas gdy inni krytykują tę praktykę jako nieuczciwą.
Król mebli z Sulęcina. Robi biznes na darmowym towarze
Kupują chińskie produkty i sprzedają na Vinted
Mechanizm działania jest prosty. Użytkowniczki platformy Vinted, korzystając z okazji zakupów na chińskich stronach takich jak Temu, Shein czy AliExpress, oferują te same produkty po znacznie wyższych cenach. Część z nich kupuje także ubrania w lumpeksach z zamiarem odsprzedaży z zyskiem.
Przykład: na platformie pojawiły się szale za 90 zł. Dokładnie te same produkty można kupić w chińskim serwisie za ok. 14 zł. Takich ofert jest mnóstwo - aby je znaleźć, wystarczy zaznaczyć filtry "nowe z metką", a przy marce zaznaczyć "no name".
Magdalena Szlaz, Communication & PR Manager Vinted, wyjaśniła w rozmowie z portalem biznes.interia.pl, że tego typu sprzedaż jest niezgodna z regulaminem serwisu. Chodzi o tzw. sprzedaż komercyjną. - W razie wykrycia aktywności komercyjnej możemy ukryć lub usunąć oferty, a także zablokować konta użytkowników - podkreśliła przedstawicielka serwisu ogłoszeniowego.
Dla Vinted działalność komercyjna obejmuje nie tylko sprzedaż na dużą skalę, lecz także sprzedaż hand made czy oferowanie produktów w celu uzyskania regularnego dochodu.
Użytkownicy Vinted są zachęcani do zgłaszania podejrzanych ofert, które mogą sugerować prowadzenie działalności komercyjnej. Serwis zapewnia, że każde zgłoszenie jest dokładnie analizowane.
Podatek od sprzedaży produktów na Vinted
Warto też zauważyć, że osoby zarabiające na sprzedaży w ten sposób są zobligowane do odprowadzania podatku dochodowego. W październiku informowaliśmy w WP Finanse, że trwają kontrole skarbówki, a na celowniku urzędników znalazły się osoby, które wygenerowały obrót rzędu 30-40 tys. zł rocznie.
Powodem tych kontroli są regulacje, które zaczęły obowiązywać wraz z dyrektywą DAC7. Zgodnie z nimi platformy (m.in. Vinted) są zobowiązane do zgłaszania transakcji użytkowników, którzy w ciągu roku przekroczyli ustalony limit: dokonali więcej niż 30 sprzedaży i uzyskali przychód przekraczający 2 tys. euro.
Jak zaznacza skarbówka, sama sprzedaż internetowa nie zawsze wiąże się z koniecznością płacenia podatku ani zakładania działalności. Jeśli ktoś sprzedaje własne, używane przedmioty, które miał w posiadaniu ponad sześć miesięcy, nie ma obowiązku podatkowego - pod warunkiem że nie prowadzi tego w sposób zorganizowany i zarobkowy.
Mimo tego dla wielu użytkowników jest to element zniechęcający do podejmowania takiej działalności.
źródło: biznes.interia.pl, WP Finanse