Podlaska SSSE chce szukać firmom wykwalifikowanych pracowników
Suwalska Specjalna Strefa Ekonomiczna chce pomagać firmom w poszukiwaniu
wykwalifikowanych pracowników. Młodzi ludzie i szkoły zawodowe mieliby wcześniej wiedzieć, w jakich
zawodach warto się kształcić, by znaleźć pracę
25.08.2014 | aktual.: 25.08.2014 14:57
.
Strefa przygotowuje się do realizacji ogólnopolskiego projektu "Szkolnictwo zawodowe - nowe wyzwanie stawiane przed strefami ekonomicznymi", który w nowej perspektywie finansowej UE ma być realizowany w całym kraju we współpracy z Ministerstwem Gospodarki.
Suwalska SSE ma za niego odpowiadać w województwach podlaskim i warmińsko-mazurskim - poinformował w poniedziałek na konferencji prasowej w Białymstoku prezes tej strefy Robert Żyliński. Projekt jest konsultowany z Komisją Europejską. Ze wstępnych informacji wynika, że miałby w całym kraju kosztować ok. 240 mln zł. Ma się rozpocząć we wrześniu 2015 r. Realizacja ma potrwać pięć lat. Pieniądze mają pochodzić z Programu Operacyjnego Wiedza Edukacja Rozwój (POWER).
Suwalska SSE chce objąć projektem 168 uczniów ze szkół zawodowych z Białegostoku, Suwałk i Ełku. Do udziału w przedsięwzięciu zgłosiło się dotychczas sześć najbardziej aktywnych zespołów szkół oraz 12 firm działających na terenie Suwalskiej SSE.
W ramach programu uczniowie mają przez rok w praktyce uczyć się zawodu u przedsiębiorców. Na jednego ucznia ma być przeznaczonych około 3 tys. zł. W szkołach mają też powstać programy nauczania dostosowane do wymogów przedsiębiorców. Wsparciem mają być objęci uczniowie kształceni w zawodach związanych m.in. z mechaniką czy biotechnologią.
Prezes Suwalskiej SSE powiedział, że na przykład firmy działające w strefie w branży metalowej potrzebują odlewników, a obecnie takiego zawodu w rejestrze zawodów nie ma. Są problemy z klasyfikacją profesji, kształcenie w innych zawodach częściowo przygotowuje młodych ludzi do bycia odlewnikiem, ale nie do końca i wymaga to zmian.
Wicedyrektor Zespołu Szkół Mechanicznych w Białymstoku Aleksander Taranta mówił, że pojawił się na rynku nowy zawód związany z mechaniką motocyklową i szkoła zamierza jak najszybciej rozpocząć nauczanie go, tak by nadążać za oczekiwaniami pracodawców. Szkoła od lat współpracuje z przedsiębiorcami, jej absolwenci bez większych problemów znajdują pracę, ale część z nich wyjeżdża za granicę - opowiadał Taranta.
Obecny na konferencji wiceminister w kancelarii premiera Tomasz Jędrzejczak przekonywał, że projekt jest potrzebny, gdyż w obecnych czasach bardzo szybko zmienia się koniunktura w gospodarce. Mówił, że 80 proc. polskich firm ma kłopoty z pozyskaniem specjalistycznej kadry, dlatego współpraca biznesu ze szkołami jest konieczna, a to powinno się przełożyć na spadek bezrobocia. Dodał, że w wielu miastach to strefy ekonomiczne są "kołami zamachowymi" lokalnych gospodarek.
"Nie mówimy, że spawacz jest lepszy od politologa" - podkreślił Jędrzejczak i zaznaczył, że nikt nie broni absolwentom szkół zawodowych dalszego kształcenia i podnoszenia kwalifikacji na studiach, ale zachęcał do zdobywania konkretnych, potrzebnych na rynku pracy umiejętności zawodowych.
Tylko w ciągu ostatniego roku firmy, które zainwestowały w podstrefie Białystok Suwalskiej SSE utworzyły około tysiąca miejsc pracy - mówił Żyliński. Przekonywał, że strefa ekonomiczna to dobry partner w pośredniczeniu między przedsiębiorcami i szkołami, bo negocjując z inwestorem z dużym wyprzedzeniem najczęściej wie, osoby z jakimi zawodami i umiejętnościami będą tam mogły znaleźć pracę.
SSSE to obecnie 375,6 ha w siedmiu podstrefach: Suwałki, Grajewo, Białystok i Łomża w Podlaskiem, Ełk i Gołdap (Warmińsko-Mazurskie) oraz Małkinia Górna (Mazowieckie), ale zainteresowane udziałem w przedsięwzięciu są też kolejne samorządy. W strefie działa ponad 80 firm, które zatrudniają prawie 6,5 tys. osób i zainwestowały ponad 2 mld zł. We wrześniu do Ministerstwa Gospodarki władze strefy mają złożyć wniosek o powiększenie jej obszaru.