Polacy cierpią przez kryzys
Wysokie bezrobocie, niższe pensje, bieda. Gospodarka spowalnia, co przekłada się na jakość życia obywateli. Wszystko z powodu kryzysu finansowego - pisze "Rzeczpospolita".
W pierwszym kwartale tego roku Produkt Krajowy Brutto poszedł w górę ledwie o 0,5 proc. Cztery lata temu, gdy uderzała w Polskę pierwsza fala kryzysu, wskaźnik ten rósł o 0,4 proc., a więc niewiele gorzej niż obecnie. Według gazety obecna odsłona kryzysu jest jednak dla ludzi dużo bardziej dotkliwa.
Przede wszystkim trudno o pracę. Bezrobocie jest na bardzo wysokich poziomach. Obecnie to 11,3 proc. według BAEL. Z roku na rok ubywa miejsc pracy. Jednak nawet ci, którzy pracują, nie mogą liczyć na podwyżki. Pensje praktycznie nie rosną. W efekcie coraz więcej rodzin popada w ubóstwo.
Na poprawę w nadchodzących miesiącach nie ma co liczyć. Zdaniem Ryszarda Petru, przewodniczącego Towarzystwa Ekonomistów Polskich, potrzebne są inwestycje. Tych jednak jest jak na lekarstwo.
- Bezrobocie będzie powoli rosło. Ryzyko utraty pracy i środków na życie będzie coraz większe - podkreśla Petru.
Zdaniem prof. Krzysztofa Rybińskiego cztery lata temu sytuacja była lepsza, gdyż mieliśmy silny popyt krajowy. Inwestycje m.in. te przed Euro 2012 szły pełną parą, a dzięki obniżkom składek ZUS i PIT ludziom zostawało więcej pieniędzy do wydania. Przedsiębiorstwa miały zbyt na swoje produkty w kraju i nie musiały tak silnie ograniczać produkcji i zwalniać pracowników. Dzisiaj dotyka nas i recesja w strefie euro, i kryzys wewnętrzny.
- Mamy przed sobą trzy lata stagnacji. PKB będzie raz na plusie, raz na lekkim minusie, ale w sumie będzie wychodzić na zero - uważa Rybiński.
Aby poprawić sytuację w polskiej gospodarce, niezbędne są reformy prowadzące do ograniczenia kosztów funkcjonowania przedsiębiorców i zmniejszające wydatki budżetu. Według Ryszarda Petru część z nich, np. odbiurokratyzowanie gospodarki czy zmiany w prawie pracy, dalsza prywatyzacja, są mało kosztowne politycznie, a mogłyby przynieść efekty w ciągu roku.
Część reform wymagałaby jednak naruszenia obecnego status quo, np. likwidacja przywilejów emerytalnych czy opodatkowanie rolników. Zdaniem Rybińskiego partia rządząca na żadne trudne decyzje przed wyborami się nie zdobędzie, tym bardziej że spada jej poparcie.
- Rząd nie zrobi nic, by ludziom żyło się lepiej - konkluduje rektor uczelni Vistula.