Polacy tracą w bankach miliardy złotych
Rocznie koło nosa przechodzi nam kilka miliardów złotych - alarmują eksperci. Tymczasem wystarczy wyrobić w sobie prosty nawyk po wpłynięciu pensji na konto, by uszczknąć z tej kwoty coś dla siebie.
17.04.2014 | aktual.: 10.11.2015 14:21
Z wyliczeń Narodowego Banku Polskiego wynika, że na rachunkach bieżących (łącznie na ROR-ach i kontach oszczędnościowych) Polacy zgromadzili pod koniec lutego prawie 280 mld zł, z tego na zwykłych kontach (nieoszczędnościowych) trzymamy 112 mld zł.
- Szacujemy, że ok. 60 proc. tej kwoty trafia na konta oszczędnościowe. Reszta zostaje więc na kontach osobistych, które w zdecydowanej większości są nieoprocentowane. A to oznacza, że zgromadzone tam pieniądze nie przynoszą odsetek - komentuje Marta Domańska-Trzaskoma, ekspertka banku BGŻOptima.
Jak tłumaczy, w ekonomii używa się pojęcia "utracone korzyści". Nawet jeśli nominalnie nie tracimy, ale mogliśmy coś zarobić, to ten przegapiony zysk, będzie naszą stratą. W tym przypadku będzie to kwota, którą mogłyby wypracować nasze pieniądze, gdybyśmy je zainwestowali choć na niewielki procent, zamiast trzymać na ROR-ze bez odsetek.
Trzy miliardy ze stu
Wyobraźmy sobie, że te 112 mld zł ląduje na rok na koncie oszczędnościowym z oprocentowaniem w wysokości 3,5 proc. Po roku po potrąceniu podatku Belki mamy odsetki sięgające 3,18 mld zł! Tyle w sumie tracimy, nie wpłacając posiadanych pieniędzy tam, gdzie można na nich więcej zarobić.
- Oczywiście część środków na kontach osobistych jest potrzebna na bieżące wydatki, ale równocześnie znaczący odsetek to po prostu oszczędności, które nie są dobrze ulokowane - komentuje ekspertka BGŻOptima.
Poza tym nawet pieniądze potrzebne na comiesięczne wydatki można wpłacać na konto oszczędnościowe nawet na kilka dni, które mijają od wypłaty do momentu opłacenia wszystkich rachunków. Szczególnie, jeśli uda nam się znaleźć takie konto oszczędnościowe, z którego możemy wypłacać pieniądze beż żadnej dodatkowej opłaty.
Utracone korzyści to dopiero początek zagrożeń, jakie czekają na zgromadzone na ROR-ach pieniądze. Musimy jeszcze pamiętać o inflacji, która zjada wartość naszych oszczędności. Ceny idą do góry, więc za ten sam banknot z polskim królem możemy kupić coraz mniej. Jeśli weźmiemy kolejne ekonomiczne pojęcie, a mianowicie realny zysk, czyli taki poziom zarobku, który uwzględnia inflację, to okaże się, że pieniądze na ROR-ach przynoszą realną stratę. Obecnie według marcowego odczytu Indeksu Realnego Oszczędzania BGŻOptima takim granicznym poziomem wysokości oprocentowania konta oszczędnościowego, poniżej którego z uwagi na inflację będziemy tracić na trzymaniu pieniędzy w banku, jest 2,1 proc. Oprocentowanie poniżej tej kwoty oznacza, że nasze pieniądze tracę na wartości.
Tym ważniejsze jest więc przeniesienie ich do miejsca, gdzie mogą przynosić odsetki. Oczywiście o oszczędności trzeba zadbać jak najlepiej, i poszukać takich okazji, które dają jak najwyższy zysk. W niektórych przypadkach może się bowiem okazać, że niskooprocentowana lokata, czy konto oszczędnościowe, nie przebije inflacji, i również będzie czekać nas realna strata.
Wędka na miliardy
Pieniądze z konta osobistego możemy wpłacić na konto oszczędnościowe. To bankowy produkt, który oprocentowaniem dorównuje lokatom, a jednocześnie daje elastyczny dostęp do zgromadzonych środków. W razie potrzeby będziemy mogli je wypłacić w dowolnym momencie, musimy tylko sprawdzić, jak wyglądają opłaty za przelew z konta oszczędnościowego. W niektórych bankach darmowa jest jedna wypłata w miesiącu, w innych można pobierać środki bez ograniczeń. Nie bez znaczenia będzie również to, czy do założenia konta oszczędnościowego wymagane jest posiadanie płatnego ROR-u.
Szukając dobrego konta oszczędnościowego, musimy zwrócić uwagę na wspomniane opłaty i wymagania oraz oczywiście na wysokość oprocentowania. Aktualnie najlepsze oferty osiągają już poziom 3,5 proc. Trzeba tylko pamiętać, że konta oszczędnościowe w przeciwieństwie do lokat mają oprocentowanie zmienne, a zatem stawka może zostać zmodyfikowana.
Dobrze jest więc szukać instytucji, których oferta nie jest atrakcyjna tylko w momencie chwilowych promocji, a potem spada poniżej rynkowej średniej. Królewskie traktowanie naszych oszczędności wymaga wysokich odsetek i poważnych propozycji.