Polacy wystrajkowali sobie podwyżki

Sprzątacze i sprzątaczki ze szpitala w Southampton strajkowali od grudnia zeszłego roku. Było jednak warto. Pracownicy, w tym 70 Polaków, uzyskali wymarzone podwyżki oraz korzystne zmiany w umowie o pracę.

14.07.2011 | aktual.: 14.07.2011 10:13

Strajk odbywał się etapami: jeden dzień w grudniu, cztery dni w styczniu, trzy dni w lutym i pięć dni w marcu. Wszyscy otrzymali podwyżki, a wynagrodzenie za czas nieobecności zostało im wypłacone z funduszu strajkowego UNISON.

Wszystkie zmiany weszły w życie już od kwietnia br. Ich wynagrodzenie zostało podwyższone z 6,14 funtów do 7,10 funtów za godzinę, co oznacza prawie 140 funtów podwyżki miesięcznie. Uzyskali również większą stawkę za pracę w nadgodzinach (1,5 stawki za nadgodziny, 1,5 stawki za pracę w sobotę i 2 stawki godzinowe za pracę w niedziele). Zwolnienie chorobowe jest płatne w 100 procentach i to już od pierwszego dnia absencji.

Strajkujący uzyskali również wydłużenie urlopu z 28 do minimalnie 35 dni. Długość urlopu zależy od stażu pracy, im dłuży staż pracy tym dłuższy urlop, więc niektóre osoby uzyskały jeszcze więcej wolnych dni.

- To zwycięstwo dla wszystkich pracowników szpitala w Southampton. Polacy, którzy po Brytyjczykach są drugą największą grupa narodowością, wspólnie walczyli o tą podwyżkę. Nie baliśmy się strajkować, bo wiedzieliśmy, że tylko razem możemy osiągnąć sukces. Mam nadzieje, że nasze zwycięstwo doda odwagi innym pracownikom walczącym o godne wynagrodzenia - powiedział jeden z organizatorów strajku, Jacek Cholewicki, który jest aktywnym członkiem związku UNISON.

Jacek Cholewicki pracuje dla szpitala od 4 lat. Jest najbardziej doświadczonym aktywistą UNISON wśród sprzątaczy z tego szpitala. Nie tylko mobilizował swoich kolegów i koleżanki do brania udziału w strajku, ale pomagał im również w rozwiązywaniu codziennych problemów w pracy.

Oprócz Polaków, z problemami zgłaszają się do niego również Brytyjczycy. - Co miesiąc przeprowadzam około 20 interwencji, co daje rocznie około 800 spraw. Zgłaszają się do mnie Brytyjczycy i Polacy. Narodowość czy język nie gra tutaj roli. Ci ostatni stanowią około 30% załogi. Prośby dotyczą czasami drobnych kwestii, jak niepoprawnie naliczane godzin. Inne są bardziej poważne. Jeśli komuś nie potrafię pomóc, kontaktuję te osoby z doświadczonymi pracownikami UNISON. Nikt nie jest odsyłany przeze mnie bez pomocy - mówi Cholewicki.

(A.C.)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)