Polskie firmy zaczynają wyrzucać ludzi z pracy

Polskie firmy, czując spowolnienie gospodarcze, już zaczynają planować zwolnienia pracowników. Nasza gazeta ustaliła, że w 2009 r. pracę może stracić nawet 40 tys. pracowników największych polskich przedsiębiorstw, m.in. PKP, Poczty Polskiej oraz trzech stoczni w Gdyni, Gdańsku i Szczecinie.

Polskie firmy zaczynają wyrzucać ludzi z pracy
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

02.10.2008 | aktual.: 02.10.2008 11:28

W przyszłym roku PKP Cargo zajmujące się m.in. przewozem węgla i materiałów budowlanych planują zredukowanie załogi o co najmniej 10 tys. pracowników (obecnie w firmie pracuje 44 tys. osób). To efekt głębokiej restrukturyzacji, której celem jest ograniczenie kosztów. Szefowie PKP Cargo oficjalnie zapowiadają połączenie kilku zakładów należących do spółki, co będzie wiązało się także z ograniczeniem zatrudnienia. Spółka musi szukać oszczędności, bo w miarę jak rosną koszty energii i pracy, coraz mniej opłaca się przewozić towary za granicę. Co gorsza, spada również liczba zleceń przewozowych. Np. firmy deweloperskie, które do tej pory zamawiały wagony materiałów budowlanych, teraz ograniczają zamówienia.

Nic więc dziwnego, że w pierwszej kolejności pracę w PKP Cargo stracą maszyniści, a dopiero potem menedżerowie.

Obraz

Przed spadkiem zamówień chcą się ratować również inwestorzy chętni do zakupu stoczni. Spółka ISD Polska ma zamiar połączyć stocznie w Gdańsku i Gdyni, co oznacza, że w połączonych stoczniach pracę mogą stracić nawet 4 z 6,5 tys. osób. Inwestorzy ostrzą sobie zęby zwłaszcza na zwolnienie części pracowników administracyjnych, którzy mogliby ustąpić kosztem robotników pracujących bezpośrednio przy produkcji statków.

Redukcje w firmach to pierwszy symptom zbliżającego się zahamowania wzrostu gospodarczego w Polsce. Minister finansów już zapowiedział wczoraj, że przyszłoroczny wzrost PKB nie przekroczy 4,8 proc. (w tym roku to 5,5 proc.). W obliczu szalejącego kryzysu na rynkach finansowych w USA banki na całym świecie zaczęły niechętnie udzielać kredytów firmom, co bezpośrednio przełożyło się na zahamowanie wielu inwestycji. Polscy przedsiębiorcy, a zwłaszcza eksporterzy, mają dodatkowo problem z mocną złotówką, która osłabia ich zyski.

_ Kryzys dał się we znaki głównie firmom transportowym, które żyją z eksportu, a w dodatku musiały zmagać się z rosnącymi cenami paliw i kosztami pracy _- mówi Krzysztof Rybiński, były wiceprezes NBP.

Niepokojące są już sierpniowe dane resortu pracy, pokazujące, że zwiększyła się ilość zwolnień grupowych w firmach. W pierwszej połowie 2008 r. aż 147 przedsiębiorstw zapowiedziało, że chce zmniejszyć zatrudnienie o ponad 10 tys. osób. Pracę w tym okresie straciło 7,2 tys. osób. Tylko w czerwcu do urzędów pracy wpłynęły zgłoszenia od 51 zakładów, które chcą zwolnić prawie 2 tys. osób. Dla porównania: w całym 2007 r. zwolnienia grupowe planowano w 131 firmach, które chciały zwolnić ponad 10 tys. osób.

Skalę tegorocznych zwolnień widać najlepiej na przykładzie Podkarpacia i Krakowa. Od początku roku do końca sierpnia w woj. podkarpackim pracę w wyniku zwolnień grupowych straciło 990 osób w 8 zakładach, a dla porównania - w 2007 r. w tym samym okresie jedynie 253 osoby. Podobnie jest w Krakowie, w tym roku pracę straciło tu 1,3 tys. osób. To o 50 proc. więcej niż w całym 2007 r.

Zwalniają giganty - deweloperska firma Skanska zapowiedziała redukcję zatrudnienia jeszcze w tym roku o 500 osób, Ruch - o 800, a Telekomunikacja Polska - aż o 2,2 tys.

_ Konsekwencją kryzysu jest wzrost bezrobocia _- ocenia Mateusz Walewski, ekspert w Fundacji CASE. Przyznaje jednocześnie, że w ciągu najbliższych 2-3 lat oczekuje wzrostu stopy bezrobocia o kilka procent.

Oni zwalniają

W 2008 r. największe zwolnienia zapowiedziały Ruch, Skanska i Telekomunikacja Polska. Do końca roku zwolnią w sumie 3,5 tys. pracowników.

194 osoby w tym roku zwolniła likwidowana firma odzieżowa Archimode z Łodzi.

180 osób może jeszcze w tym roku stracić pracę w fabryce samochodów ciężarowych MAN w Niepołomicach.

W przyszłym roku o 10-12 tys. zmniejszy zatrudnienie spółka PKP Cargo.

O 4 tys. może spaść w najbliższych latach zatrudnienie w połączonej stoczni Gdynia-Gdańsk.

Tomasz Ł. Rożek Współpr. Mariusz Wachowicz
POLSKA Dziennik Zachodni

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)