Polskie wina i śliwowica mogą trafić do sklepów

Na półkach mają szansę pojawić się zupełnie nowe, lokalne marki trunków, i to produkowane w Polsce. Resort finansów chce od stycznia 2009 r. zmniejszyć obciążenia biurokratyczne nakładane na tych producentów mocnych alkoholi, którzy nie zamierzają wpuszczać na rynek więcej niż 1 tys. l czystego alkoholu rocznie, lub winiarzy produkujących nie więcej niż 1 tys. hl wina. Takie firmy będą wyłączone z obowiązku produkowania swoich napitków w tak zwanych składach podatkowych.

Zdaniem wiceministra finansów Jacka Kapicy, odejście od tej zasady ułatwi życie wszystkim, którzy nie są zainteresowani produkcją większych ilości alkoholu, a chcieliby zaistnieć na rynku jako producenci własnych napitków. Obecnie jest tak, że każdy, kto chce legalnie sprzedawać produkowany przez siebie alkohol, musi nie tylko uzyskać koncesję z Ministerstwa Rolnictwa oraz opłacić wysoki podatek akcyzowy, ale także jest zobowiązany do prowadzenia produkcji w składzie podatkowym. Wbrew pozorom ten wymóg mocno utrudnia i podraża produkcję.

_ Podstawowy warunek, jaki musi spełnić firma zainteresowana prowadzeniem składu podatkowego, to złożenie tak zwanego zabezpieczenia akcyzowego, które kosztuje 1-2 proc. ubezpieczanej kwoty _ - mówi Wojciech Bronicki, dyrektor Departamentu Podatku Akcyzowego w Ministerstwie Finansów. - Poza tym skład podatkowy musi spełniać ostre wymogi techniczne, a to oznacza spore wydatki na tego typu inwestycje.

Prowadzenie składu jest możliwe tylko wtedy, gdy uzyska się na to pozwolenie z lokalnego urzędu skarbowego. Sam skład jest objęty szczególnym nadzorem przez aparat skarbowy, bo tylko tam można obecnie produkować, przetwarzać i magazynować wszystkie produkty objęte w Polsce podatkiem akcyzowym. Co więcej, budynek musi spełniać określone wymogi. Musi być zabezpieczony przed wejściem osób niepowołanych - tak by urzędnicy mieli pewność, że towar nie "wycieknie" na rynek.

Wprawdzie producent alkoholu czy paliwa może korzystać ze składu prowadzonego przez inną firmę, ale wtedy musi za to płacić, co dodatkowo podnosi koszt produkcji.

Właśnie z tych powodów resort uważa, że planowana zmiana w przepisach powinna skłonić wielu producentów do przejścia z produkcji bimbru czy wina na własny użytek, czyli bez możliwości ich sprzedaży, na produkcję legalną.

Jeśli propozycje ministerstwa zaakceptuje rząd, a następnie Sejm, firmy produkujące do 1 tys. l czystego alkoholu rocznie, zamiast inwestować we własny skład podatkowy lub kupować dostęp do niego od innych firm, będą musiały zwrócić się do lokalnego urzędu celnego, by jego reprezentant przyjechał do wytwórni sprawdzić instalację i ją zaplombować na czas produkcji.

Urzędnik pojawi się ponownie po zakończeniu produkcji, by zdjąć plomby i sprawdzić, ile czystego alkoholu zostało wyprodukowane. Ostatnim etapem przed wprowadzeniem produktu na rynek będzie przelanie alkoholu do butelek i ich oklejenie banderolami akcyzowymi (które trzeba kupić w urzędzie celnym) - również pod nadzorem urzędnika celnego.

Nowy pomysł resortu finansów zdaje się zadowalać małopolskich winiarzy. Już od dłuższego czasu spodziewali się oni zniesienia tych ograniczeń i wprowadzenia w polskim prawie możliwości produkcji do 1000 hl wina poza składami podatkowymi. Wielu z nich czekało na ten moment z inwestycjami w winnice.

Z ich wyliczeń wynika, że przy nowym limicie z produkcji w składzie podatkowym będą zwolnione winnice o powierzchni mniej więcej 10, nawet 15 ha. To dużo, bo zazwyczaj nasi producenci win gospodarują na góra 1 ha. Po wprowadzeniu zmian w podatku akcyzowym winiarzom będzie się bardziej opłacało inwestować w ziemię i rozbudowywać winnice.

_ Poczekam na lepsze przepisy. Jestem cierpliwy _- mówi Marcin Lorek, właściciel winnicy Smykań w Pogorzanach w powiecie limanowskim.

_ Musi być co najmniej 2-hektarowa winnica, by można było myśleć o w miarę opłacalnej produkcji _ - ocenia Robert Kostuch, prowadzący winnicę Pod Bocianim Gniazdem w Fałkowicach koło Gdowa. Winiarz spod Gdowa mówi, że wstrzymuje się na razie z inwestycyjnymi planami powiększenia swojej winnicy, czekając na wprowadzenie w Polsce uregulowań takich samych jak w innych krajach unijnych. Zgodnie z nimi obowiązek prowadzenia składu podatkowego nie dotyczy produkcji wina z własnych winnic do 1000 hl rocznie.

Jednak propozycje resortu raczej nie zadowolą producentów Łąckiej Śliwowicy, którzy walczą o to, by samo posiadanie sadu ze śliwami oznaczało automatycznie możliwość produkowania określonej ilości Łąckiej.

_ Od lat zabiegamy o to, żeby sadownicy mogli produkować śliwowicę bez zgłaszania działalności gospodarczej, tylko w ramach działalności rolniczej _- mówi wójt Łącka, Franciszek Młynarczyk. Tak jest niemal na całym świecie. W przypadku naszej gminy chodzi o sadowników, którzy posiadają w sumie ok. 400 ha sadów śliwowych. To mniej więcej jedna czwarta powierzchni sadów na naszym terenie.

Producenci tej znanej wódki, wspierani przez lokalne władze, powołują się na przykład kilku krajów UE, w tym m.in. Słowacji, gdzie kwestie produkcji takich alkoholi zostały dawno rozwiązane - korzystnie dla producentów.

Jak legalnie robić alkohol

Przed rozpoczęciem produkcji należy zgłosić się do lokalnego urzędu celnego. Urzędnik przyjedzie na miejsce produkcji alkoholu, sprawdzi instalację i ją opieczętuje.

Po zakończeniu produkcji należy ponownie zgłosić ten fakt w urzędzie celnym. Urzędnik ponownie przyjedzie na miejsce produkcji, zdejmie plomby i sprawdzi ilość wyprodukowanego alkoholu.

Przelanie do butelek i oklejenie ich banderolą. Te czynności również powinny odbyć się pod nadzorem urzędnika. Znaki akcyzy do naklejenia na butelkach kupuje się w urzędzie celnym.

Współpraca: Kazimierz Turkiewicz, Stanisław Śmierciak

POLSKA Gazeta Opolska
Alina Białkowska

Polecamy:
» Codzienny przegląd prasy ekonomicznej