Ponad 50 proc. nowych domów w Londynie dla klientów zagranicznych
Zagraniczni nabywcy kupili w ub.r. ponad połowę nowo wybudowanych domów w Londynie. Gdyby nie oni, domów w ogóle by nie wybudowano - informuje firma Jones Lang LaSalle (JLL). Rynek nieruchomości, który pociągnął gospodarkę w dół w 2008 roku, znów się ożywia.
11.05.2013 | aktual.: 11.05.2013 14:28
W 2012 r. klienci z zagranicy wpompowali w rynek nieruchomości mieszkalnych brytyjskiej metropolii 3 mld funtów - wynika z badań JLL cytowanych przez "Daily Telegraph". To ok. 25 proc. więcej niż w 2011 r.
Typowym zagranicznym inwestorem na rynku nieruchomości w Londynie nie jest ani arabski szejk, ani rosyjski oligarcha, lecz przedstawiciele zamożnej klasy średniej szukający bezpiecznych możliwości inwestowania, dysponujący kapitałem 400-600 tys. funtów. W tej grupie są tacy, którzy chcą zróżnicować swój portfel aktywów np. po to, by nie trzymać wszystkich swoich aktywów w euro.
Ta kategoria stanowi 85 proc. ogółu zagranicznych inwestorów. Za pośrednictwem wyspecjalizowanych agencji wynajmują dom lub mieszkanie najemcy, często znając własną nieruchomość tylko z folderu dla inwestorów.
Bez zagranicznego popytu wiele inwestycji nie mogłoby w ogóle ruszyć, bo ich sfinansowanie przy niechętnym nastawieniu banków do udzielania kredytów byłoby bardziej problematyczne - tłumaczy Adam Challis z działu badań JLL.
Jest to kolejna oznaka ożywienia na rynku nieruchomości w Londynie. Według wcześniejszego raportu firmy badań rynkowych Hometrack, ceny transakcyjne ponad 95 proc. nieruchomości sprzedawanych w Londynie odpowiadają cenom oferowanym. Po raz ostatni tak wysoką aktywność obserwowano przed rynkowym krachem z 2008 roku.
Nieruchomość wystawiona na sprzedaż w brytyjskiej metropolii znajduje nabywcę średnio po czterech tygodniach i sześciu dniach, o ponad 50 proc. szybciej niż wynosi średnia krajowa.
Według wycen BBC w IV kwartale 2012 r. średnia cena nieruchomości w Londynie wynosiła 445 651 funtów. W północnej Anglii dla porównania było to trzy razy mniej - 145 333 funtów, zaś w Szkocji - 154 810 funtów.