Kupił córce napój. Coś mu nie pasowało z kubkiem. Sieć komentuje aferę
Mieszkaniec Kielc kupił swojej córce herbatę bąbelkową w lokalu Crazy Bubble. Okazało się, że zawartość napoju jest niższa od deklarowanej, co potwierdziła późniejsza kontrola Inspekcji Handlowej. Właściciel sieci komentuje dla WP Finanse herbacianą aferę.
Użytkownik Wykopu opisał swoją wizytę w jednym z lokali sieci Crazy Bubble w Kielcach. Mężczyzna zakupił tam bubble tea swojej córce. Na oko pojemność kubka miała nie zgadzać się z tą podaną w menu.
Pod koniec maja córka namówiła mnie na kupno napoju w ich kieleckim lokalu. Wg menu są dwie pojemności - 0,5 i 0,7 litra (odpowiednio 19 i 24 zł - red). Wzięliśmy ten większy. Coś mi ten kubek nie leżał więc sprawdziłem — do deklarowanego 0,7 litra weszło pod brzeg ~ 615 ml — pisze użytkownik serwisu Wykop.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mężczyzna napisał, że próbował skontaktować się z siecią za pomocą mediów społecznościowych. Ale bezskutecznie. Następnie zgłosił sprawę do Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej (WIIH) w Kielcach. Rozmawialiśmy z nim. W odpowiedzi dla WP Finanse klient Crazy Bubble przesłał dokument otrzymany przez niego od świętokrzyskiego WIIH.
Sieć reaguje na wpis na Wykopie
Poprosiliśmy o komentarz sieć Crazy Bubble. W przesłanej WP Finanse odpowiedzi, właściciel sieci, Paweł Kłosowski, poinformował, że wpis jest dla firmy zaskoczeniem, a sprawę traktują bardzo poważnie, dlatego w ciągu 24 godzin od pojawienia się wpisu zarządzili wewnętrzną kontrolę pojemności napojów we wszystkich lokalach w Polsce. Tych firma posiada ponad 200. Głównie w centrach handlowych.
Podjęliśmy natychmiastowe działania mające na celu dokładne zbadanie sprawy i wdrożenie odpowiednich środków zaradczych. Skontaktowaliśmy się z producentem opakowań, a także zawnioskowaliśmy o przeprowadzenie dodatkowej, obiektywnej analizy pojemności naszych kubeczków przez Główny Urząd Miar — czytamy w odpowiedzi przesłanej przez właściciela Crazy Bubble.
Jak dodaje przedsiębiorca, weryfikacji zostanie poddana również przyjęta przez Świętokrzyski Wojewódzki Inspektorat Handlowy metodologia pomiaru objętości napojów.
- Ponieważ przy prawidłowo dokonanych pomiarach objętość Bubble Tea jest większa niż objętość samej cieczy z powodu obecności dodatków, napowietrzenia oraz mieszania różnych składników - co wynika z receptury i technologii przyrządzania oryginalnej bubble tea – pisze w odpowiedzi Kłosowski.
Właściciel Crazy Bubble pisze też, że kluczowe składniki są importowane bezpośrednio z Tajwanu, który jest ojczyzną bubble tea, a wszystkie produkty – zarówno napoje i dodatki, jak i opakowania oraz słomki – posiadają niezbędne certyfikaty i spełniają wymagania dyrektyw unijnych regulujących branżę.
Wszystkie nasze produkty – zarówno napoje i dodatki, jak i opakowania czy słomki – posiadają niezbędne certyfikaty i odpowiadają dyrektywom unijnym, które regulują funkcjonowanie branży, w której działamy – czytamy w piśmie przesłanym do redakcji.
Kłosowski zaznaczył, że jego firma jest otwarta na współpracę ze wszystkimi niezbędnymi instytucjami, aby wyjaśnić obecną sytuację i ewentualne nieprawidłowości. Właściciel zapowiedział też, że poinformuje o wynikach dodatkowych pomiarów i rezultatach przeprowadzonych kontroli.