Porno w biurze

Jedni seks w pracy uprawiają, inni go oglądają. Na służbowych komputerach. Wbrew prawu i dobrym obyczajom. Nie bacząc na srogie kary, jakie mogą ich za to spotkać.

Porno w biurze

30.10.2009 | aktual.: 30.10.2009 11:49

Jedni seks w pracy uprawiają, inni go oglądają. Na służbowych komputerach. Wbrew prawu i dobrym obyczajom. Nie bacząc na srogie kary, jakie mogą ich za to spotkać.

Wyczyn pewnego Japończyka powinien trafić do Księgi Rekordów Guinnessa. Jak podaje BBC, w ciągu 9 miesięcy pracy odwiedził on 780 tys. stron erotycznych. Jego średnia to 10 tys. "różowych” witryn na dzień, a w skali minutowej - ponad 20. Delikwent wpadł przez przypadek - gdy informatycy szukali wirusa w jego komputerze. Wcześniej nie został nakryty, gdyż każde stanowisko pracy w jego firmie jest odgrodzone ściankami. Skośnooki maniak pikantnych obrazków i tak miał dużo szczęścia, bo ukarano go tylko obniżeniem pensji.

Znacznie surowiej został potraktowany dyrektor szkoły, do której uczęszcza jedno z dzieci burmistrza Londynu. 35-letni Jay Henderson - bo o nim tu mowa - za oglądanie porno w swoim gabinecie zapłacił najpierw zawieszeniem, a potem utratą stanowiska. No i musiał się pożegnać z bajońskimi zarobkami - 80 tys. funtów rocznie. Sam oskarżony twierdził, że to, co robił w biurze, nie naruszało prawa. Władz oświatowych jednak nie przekonał. Te zwróciły głównie uwagę na to, że Henderson dawał dzieciakom zły przykład.

Wzorem moralności nie są także pracownicy Narodowej Fundacji Nauki (NSF), amerykańskiej agencji rządowej, przyznającej granty na badania naukowe. Według niedawnych doniesień "Washington Times”, panowie ci całe dnie spędzali na intymnych stronach i na czatach ze striptizerkami. Rekordzista - dyrektor NSF - przez nikogo nieniepokojony oddawał się tym przyjemnościom okrągły rok.

Z badań firmy Nielsen Online wynika, że goliznę na służbowych komputerach ogląda aż 25 procent pracowników biurowych w USA. Robią to znacznie częściej w firmach niż w swoich domach. Na domiar złego zapotrzebowanie na pornografię wśród „białych kołnierzyków” rośnie - w zeszłym roku na strony XXX zaglądało o prawie jedną czwartą zatrudnionych mniej. Zdaniem socjologów zza Oceanu, pornografia staje się powoli zjawiskiem społecznie akceptowanym. Do tego dochodzi jeszcze wrażenie, że w czasach kryzysu menedżerowie są pod ogromną presją i to ich poniekąd usprawiedliwia.

A jednak nie mówimy tutaj o nieszkodliwej rozrywce. Zmniejszenie wydajności, zawirusowanie służbowych komputerów i zszargana opinia (także firmy, w której pracują erotyczni maniacy) to tylko niektóre konsekwencje oglądania materiałów porno w godzinach pracy. Największym problemem jest rosnąca liczba pozwów o molestowanie seksualne. Jak widać, zakazana rozrywka inspiruje.

Mirosław Sikorski

biurofirmapracownicy
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (16)