Posłowie dyskutują o projekcie budżetu
W Sejmie trwa pierwsze czytanie projektu ustawy budżetowej na 2011 r. Zgodnie z nim, przyszłoroczne wydatki państwa mają wynieść 313 mld 500 mln 662 tys. zł, a dochody 273 mld 300 mln 662 tys. zł. Projekt przewiduje maksymalny deficyt na poziomie 40,2 mld zł.
07.10.2010 | aktual.: 07.10.2010 12:46
Dokument przewiduje, że dochody podatkowe państwa sięgną w przyszłym roku 242 mld 670 mln 10 tys. zł. Dochody z VAT mają wynieść 119,3 mld zł, z akcyzy 58,7 mld zł, z CIT - 24,8 mld, a PIT - 38,2 mld zł. W czwartek w Sejmie trwa pierwsze czytanie projektu budżetu na 2011 r.
Szef klubu PSL Stanisław Żelichowski powiedział w Sejmie, że dług publiczny Polski nie jest "żadną ujmą". - Należymy do tych państw, które są najmniej zadłużone w Europie - podkreślił.
Przedstawiając stanowisko PSL w sprawie projektu budżetu na 2011 rok, Żelichowski zaznaczył, że dług publiczny Polski "to normalny element ekonomiczny państwa". - Należymy do tych państw, które są najmniej zadłużone w Europie. Warto byłoby jednak - zdaniem klubu Polskiego Stronnictwa Ludowego - opracować i przyjąć strategię długu publicznego. Być może warto rozważyć przesunięcie pewnych papierów z tzw. krótkich na długie - powiedział.
Ocenił, że założenie projektu przyszłorocznego budżetu dotyczące PKB na poziomie 3,5 proc. to "bardzo ładny wynik na tle pokryzysowej Europy". - Jesteśmy w ścisłej czołówce europejskiej. Możemy to osiągnąć m.in. przez uruchomienie popytu wewnętrznego, szczególnie konsumpcyjnego. Będzie to o tyle trudne, że spożycie indywidualne spadnie z 3,1 proc. w tym roku do 2,1 proc. w przyszłym. Ale jednocześnie w całej Europie zaczyna przeważać optymizm. Wszystkie firmy poprawiają swoje wskaźniki - zaznaczył.
- Dla PSL bardzo ważne jest to, że tempo wzrostu inwestycji publicznych wyniesie 8,6 proc. Wierzymy, że uda się uprościć bardzo skomplikowane procedury, które w tej chwili obowiązują - dodał.
Według PSL - jak mówił Żelichowski - "w żadnej polskiej gminie nie może zabraknąć środków na wkład krajowy, aby w pełni wykorzystać środki pomocowe (z UE - PAP)". Ocenił, że "należy wszystko uczynić, by skrócić czas maksymalnego zwrotu środków z Unii Europejskiej, który obecnie trwa trzy miesiące. Naszym zdaniem, w sytuacji kiedy wiele grup społecznych +zaciska pasa+, nie stać nas na dalszą zapłatę za biurokrację europejską". - Liczymy na zdecydowane działania ministra finansów w tym zakresie - dodał.
- Warto, aby nie było tak, jak jest obecnie, że każdy kontakt polityka z biznesem jest uważany jako kontakt wręcz kryminogenny. Dobre relacje, rozmowa z biznesem mogą przyczynić się do przyjmowania dobrych rozwiązań, których wszyscy oczekujemy - zwrócił uwagę Żelichowski.
Przewodniczący sejmowej komisji finansów publicznych Paweł Arndt (PO) powiedział w czwartek w Sejmie, że projekt budżetu na 2011 r. chroni najuboższych i pozwala na realizację zadań publicznych, także tych prorozwojowych. Podkreślił, że w projekcie przyszłorocznego budżetu przewidziano "mechanizm trwałej obrony przed dalszym zadłużaniem" polskiej gospodarki. - Zakłada się, że deficyt budżetowy nie przekroczy 40,2 mld zł, czyli będzie prawie o 12 mld zł niższy od planowanego na 2010 rok - powiedział.
Ocenił, że projekt budżetu na 2011 rok jest "kolejnym etapem wprowadzający stanowcze, stopniowe, ale jednocześnie skuteczne reformy, zapewniające stabilizację finansów publicznych". - Sytuacja polskich finansów nie wymaga gwałtownych, chaotycznych zmian, ale działań przemyślanych i skutecznych. Zapożyczanie się w bankach drenuje kapitał, który mógłby być w innym przypadku przeznaczany na przykład na inwestycje przedsiębiorstw. Utrzymanie wyższego deficytu pogorszyłoby więc perspektywy rozwojowe Polski. Oznacza to, że Polacy więcej płaciliby za kredyty, trudniej byłoby znaleźć pracę oraz nie mogliby liczyć na wzrost wynagrodzeń - powiedział.
Zaznaczył, że "ograniczanie nierównowagi finansów publicznych musi być priorytetem (rządu - PAP) na najbliższe lata".
Przewodniczący sejmowej komisji finansów publicznych powiedział, że dla PO podwyżka podatku VAT o 1 proc. od 1 stycznia 2011 r. jest "niezwykle trudną decyzją". - Traktujemy ją jako najmniejsze zło spośród możliwych - dodał.
Arndt zwrócił uwagę na potrzebę zmniejszania długu publicznego. - Temu celowi ma służyć również zastosowanie przy planowaniu wydatków na 2011 rok reguły wydatkowej. Polega ona na redukcji wydatków o charakterze uznaniowym oraz nowych wydatków sztywnych - a wzrost tych wydatków nie powinien przekraczać 1 proc. w ujęciu realnym, czyli inflacja plus 1 proc. - podkreślił.
Przypomniał o zamrożeniu płac w administracji. - Będą one na poziomie z 2010 roku, w przypadku posłów pewnie na poziomie z 2008 roku - wyjaśnił.
Poinformował, że świadczenia emerytalno-rentowe zostaną zwaloryzowane od 1 marca. Projekt budżetu na 2011 r. zakłada wzrost subwencji ogólnej dla samorządów o 2,5 proc. w porównaniu do 2010 r. - Więcej pieniędzy przewidziano na usuwanie skutków klęsk żywiołowych. Chodzi o kwotę 1,45 mld zł, czyli o 207 proc. więcej niż 2010 roku. Na bezpieczeństwo publiczne i ochronę przeciwpożarową przewidziany wzrost wyniesie 709 mln zł, policja otrzyma o 541 mln zł więcej niż w 2010 roku, a straż pożarna - o 100 mln zł - powiedział.
Podkreślił, że więcej pieniędzy będzie na modernizację polskiej wsi. - Zaplanowano realizację sześciu nowych programów wieloletnich, poprawiających konkurencyjność polskiej wsi - powiedział. Dodał, że przewidziano wzrost wydatków na ochronę zdrowia - o ponad 9 proc.