Pozytywna rola Egiptu i danych makro

Po piątkowej sesji w USA pisałem, że duży spadek indeksów nie musi rozpoczynać dłuższej korekty, a pierwsze sesje nowego tygodnia powiedzą nam, czy spadki były tylko niegroźną realizacją zysków, czy początkiem czegoś dłuższego. Już wtorek odpowiedział na to pytanie: była to krótkoterminowa realizacja zysków.

Pozytywna rola Egiptu i danych makro
Źródło zdjęć: © Fot. Xelion

02.02.2011 | aktual.: 02.02.2011 11:22

Problemy Egiptu były od początku tylko pretekstem, który wyzwolił w piątek realizację zysków. We wtorek niepokój związany z tym krajem znacznie zmalał (obawy o Kanał Sueski od początku były surrealizmem w czystej postaci). Manifestacja w Kairze nie przerodziła się w zamieszki. Nie było rozlewu krwi, a prezydent Hosni Mubarak najwyraźniej dogadał się z opozycją i obiecał, że odejdzie ze stanowiska po następnych wyborach w drugiej połowie tego roku. Jak tylko gracze zauważyli, że piątkowa korekta była wypadkiem przy pracy to popyt z furią zaatakował rynek akcji. Można powiedzieć, że Egipt pomógł bykom, bo doprowadził do wychłodzenia oscylatorów.

Pomagały bykom również dane makro. Co prawda z przymrużeniem oka należy traktować wpływ wzrostu indeksów PMI w strefie euro (to była tylko weryfikacja, a rynki europejskie praktycznie po jej publikacji nie zareagowały). Również opowiadanie o wzroście indeksu PMI w Chinach też nie jest specjalnie sensowne, bo oficjalny indeks spadł. Prawdą jest jednak, że wszędzie indeksy pokazywały rozwój, co zostało potem wzmocnione przez dane makro w Stanach.

Były zróżnicowane, ale te bardziej istotne były dla byków korzystne. Indeks ISM dla przemysłu amerykańskiego wzrósł w styczniu z poziomu 58,5 do 60,8 pkt. (najwyżej od siedmiu lat). Przypominam jednak, że przemysł to w USA kilkanaście procent gospodarki. Dane o wydatkach na inwestycje budowlane były bardzo słabe. W grudniu wydatki spadły o 2,5 proc. (oczekiwano, że się nie zmienią).

Bykom pomagały również doskonały raport i prognozy UPS. Spółki kurierskie uważane są za barometr tego, co dzieje się w gospodarce, więc można powiedzieć, że UPS odegrał rolę dodatkowych danych makro. Indeksy błyskawicznie rosły i to tak szybko, że S&P 500 przekroczył poziom sprzed piątkowej korekty. Czy ta sesja sygnalizuje powrót do hossy? Uważam, że z tego wyniknie albo niekształtny podwójny szczyt (mniej prawdopodobne) albo dalszy ciąg hossy lub trend boczny (za tym optuję).

GPW rozpoczęła wtorkową sesję wręcz entuzjastycznie. Niewątpliwie temu wzrostowi pomógł Goldman Sachs podnosząc cenę docelową dla KGHM do 192 zł. Być może nieco pomagało też to, że bank Millenium poinformował o dobrych wynikach całego 2010 roku. Ta euforia szybko jednak wygasła, a indeks wrócił w okolice poniedziałkowego zamknięcia.

Potem spokojnie wzrósł i ustabilizował się po to tylko, żeby przed południem ruszyć dalej na północ naśladując to, co działo się na innych giełdach europejskich. Podaż kontrolowała jednak rozwój sytuacji i w odpowiednich momentach kontratakowała nie pozwalając na powiększenie skali zwyżki. Po 16.00 wydawało się, że jednak podaż odpuści. WIG20 rósł, ale fixing schłodził go o kilkanaście punktów. Indeks wrócił do poziomu poprzedniej stabilizacji.

Widać było, że nasz rynek nie wierzy w kontynuację światowej hossy i zakłada, że zwyżki są tylko egipskim odreagowaniem. Tak zachowywały się duże spółki, ale średnie (MWIG40) poszły drogą wytyczoną przez inne giełdy. MWIG40 zakończył dzień wzrostem o 1,57 proc. – wrócił do poziomu z czerwca 2008 roku. Przypominam, że WIG wisiał wczoraj nad dolnym ograniczeniem kanału trendu wzrostowego. Od tego ograniczenia się oddalił, ale nie na bezpieczną odległość. Jednak oscylatory nie dają już sygnałów sprzedaży. Generalnie: wiele sprzyja zachowaniu trendu bocznego 2.600 – 2.800 pkt.

Piotr Kuczyński
główny analityk
Xelion. Doradcy Finansowi

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)