PPS i OPZZ chcą powołania instytucji Rzecznika Praw Pracowniczych
Szerszej ochrony praw pracowników za pośrednictwem Rzecznika Praw Pracowniczych chciałaby Polska Partia Socjalistyczna i Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych. W sobotę w czasie konferencji w Warszawie PPS i OPZZ zaproponowały przygotowanie obywatelskiego projektu ustawy powołującej nową instytucję.
31.01.2015 16:35
Rzecznik miałby reagować m.in. na różne formy dyskryminacji pracowników, niepłacenie pensji przez pracodawców, nadużycia kodeksu pracy, czy utrudnianie działalności związkowej.
Jak tłumaczyła wiceprzewodnicząca Rady Naczelnej PPS Ewa Miszczuk, chodzi o powołanie instytucji publicznej, niezależnej, dającej możliwość zrównoważenia dysproporcji w stosunkach między pracownikiem a pracodawcą.
"Do końca roku chcemy mieć przygotowany projekt ustawy. Zbieranie podpisów zaczniemy po nowym roku" - powiedziała dziennikarzom.
Jako wzór dla nowej instytucji wskazała Biuro Rzecznika Praw Zatrudnionych w Australii (ang. Office of Fair Work Ombudsman, FWO), agencji australijskiego rządu wpisanej w tamtejszy kodeks pracy. Oprócz ochrony praw pracowników prowadzi też działalność szkoleniową w zakresie kodeksu pracy, bada skargi dotyczące rynku pracy, czuwa nad przestrzeganiem norm pracy i pełni rolę spoiwa między przedsiębiorcami, związkami zawodowymi i pracownikami.
Według Miszczuk RPP w Polsce powinien być osobą zaufania publicznego, taką jak Rzecznik Praw Obywatelskich lub Rzecznik Praw Konsumenta, bronić i reprezentować zatrudnionych (rozważa się wszelkie formy zatrudnienia - również obronę praw osób pracujących na czarno oraz samozatrudnionych), zgłaszać naruszenia kodeksu pracy, składać wnioski do sądu pracy, pełnić rolę interwencyjną, działać wszędzie tam, gdzie nie dociera Państwowa Inspekcja Pracy, a także reagować na inne formy nadużyć w zakładach pracy, takie jak mobbing, czy inwigilację pracowników.
Wśród głównych powodów przemawiających za powołaniem nowej instytucji wskazała obronę praw pracowniczych, podniesienie problemu łamania tych praw i nadużyć na rynku pracy. "Dzięki tej instytucji, kampanii, chcemy też przebić się z informacją, że dzieje się coś złego, nie jest to problem jednego pracownika, tylko problem strukturalny (...). Że patologie, które są blisko nas występują powszechnie" - podkreśliła.
Według niej powołanie RPP uporządkuje sytuację na rynku pracy w kwestii pomocy zatrudnionym. Szerszym celem PPS i OPZZ ma być "przywrócenie godności ludzi pracy".
Według Miszczuk największym problemem nie jest bezrobocie, lecz zła jakość pracy, wynikająca - jak wymieniła - m.in. z niepewności zatrudnienia, tzw. umów śmieciowych, niskich płac, czy niewypłacania pensji przez pracodawców. Dodatkowo coraz więcej pracowników jest wyjętych spod kodeksu pracy, zmuszonych do samozatrudnienia, i nie ma żadnej ochrony prawnej, nie może się zrzeszać. "To są ci zatomizowani pracownicy, którzy z jednej strony nie mogą liczyć na pomoc państwa, ponieważ nie są przewidziani w ustawach, a z drugiej strony nie mogą się zrzeszać z innymi pracownikami w ramach związków zawodowych, ponieważ nie przysługuje im takie prawo" - tłumaczyła wiceprzewodnicząca.
Wiceprzewodnicząca wskazała też, że większość polskich zakładów pracy to małe firmy, zatrudniające mniej niż 9 osób. "Żeby założyć związek zawodowy potrzeba 10 pracowników" - podkreśliła. "A więc w większości aktywnych podmiotów gospodarczych nie mogą działać związki zawodowe" - dodała.
Miszczuk przypomniała, że w niektórych firmach istnieje już instytucja rzecznika praw pracowniczych, jednak pełni ona nieco odmienną rolę od tej, którą przewidują związkowcy i PPS. Obecnie w niektórych przedsiębiorstwach taki rzecznik jest mediatorem między pracodawcą, a załogą i ma zażegnywać potencjalne konflikty - wyjaśniła Miszczuk.