Pracownicy kolei dostaną podwyżki. Ile?
"Każda podwyżka pogarsza sytuację finansową spółki"
16.08.2011 09:04
"Zarząd zwrócił się do rady nadzorczej o akceptację podwyżki 120 zł dla pracowników. Rada to zaakceptowała. Przedstawiciele związków zawodowych zasiadających w RN również zaakceptowali to posunięcie. Myślę, że to jest dobry znak" - powiedziała Kuczewska-Łaska.
Wyjaśniła, że kwota podwyżki została zaproponowana jeszcze przed podpisaniem protokołu rozbieżności, który zakończył negocjacje ze stroną związkową.
"Zaproponowaliśmy wówczas podwyżkę na poziomie 120 zł od sierpnia br. i na poziomie 130 od stycznia 2013 r. I to nie zostało przez związki zawodowe zaakceptowane. Może nastąpi pewna zmiana stanowiska w tym zakresie" - powiedziała prezes PR. Dodała, że kwestia podwyżki 130 zł od przyszłego roku jest "odległym tematem" i zarząd uwzględni to w nowym biznesplanie.
Jak powiedziała, podwyżka 120 zł dla pracownika - to dla spółki dodatkowy koszt, do 15 mln zł.
"Każda podwyżka pogarsza sytuację finansową spółki, ale tutaj jest zadanie zarządu i całej spółki, by wypracować takie oszczędności finansowe w innych miejscach, żeby spółka nie popadła w tarapaty finansowe" - podsumowała.
Poinformowała, że na 16 sierpnia minister infrastruktury Cezary Grabarczyk zaprosił do resortu zarząd oraz przedstawicieli związków zawodowych PR.
Przewodniczący Konfederacji Kolejowych Związków Zawodowych Leszek Miętek powiedział w piątek PAP, że decyzja rady nadzorczej nie zmienia ich planów o strajku 17 sierpnia. "To nie jest nic nowego te 120 zł. Problem polega na tym, że to jest wykonanie dyspozycji właścicieli, czyli marszałków, którzy powiedzieli, żeby zrobić podwyżkę. Nie dali jednocześnie na to żadnych pieniędzy, kazali zarządowi spółki jeszcze bardziej zadłużyć spółkę" - powiedział Miętek. Wyjaśnił, że związkowcy, owszem, chcą podwyżek, (o 280 zł), ale oczekują ich przy jednoczesnej zmianie organizacji pracy, funkcjonowania spółki i likwidacji patologii. "My się nie zgadzamy na doprowadzenie spółki do upadłości. My chcemy zmiany funkcjonowania PR, a my sobie zarobimy na podwyżki. Chcemy w tej firmie pracować, bo pracujemy tu spokojnie na pokolenie" - powiedział.
Pytany, co miałoby się wydarzyć, żeby nie doszło do planowanego przez związkowców strajku, powiedział, że "musiałby zostać spisany protokół, że spółka będzie miała rację bytu, że dojdzie do okrągłego stołu, na którym będą podejmowane decyzje o naprawie PR. Naszym celem jest rozwiązanie problemu, a nie utrudnianie życia podróżnym" - podsumował.
Strajk generalny oznacza, że w czasie protestu pracownicy odmówią wykonywania obowiązków służbowych, a na trasy nie wyjedzie żaden pociąg Przewozów Regionalnych. Związkowcy zapowiadają, że po pierwszym 24-godzinnym strajku, protest zostanie zawieszony na tydzień, do 24 sierpnia, co miałoby umożliwić dalsze negocjacje płacowe. Zapowiadają, że jeżeli ich postulaty nie zostaną spełnione, od północy 24 sierpnia pociągi - na kolejną dobę - znowu staną.
Na początku lipca związkowcy zorganizowali strajk ostrzegawczy, zatrzymując na dwie godziny pociągi przewoźnika w całej Polsce. Referendum strajkowe przeprowadzone w Przewozach Regionalnych wykazało, że pracownicy są gotowi podjąć strajk generalny.
Przewozy Regionalne to największy w Polsce kolejowy przewoźnik pasażerski - dziennie wyjeżdża na tory ok. 2,7 tys. pociągów, z których korzysta ok. 300 tys. pasażerów - głównie dojeżdżających do pracy.