Pracownicy małych firm płacą za inflację
Polacy zarabiają coraz więcej. Dzięki temu więcej kupują i żyje im się lepiej. To powoduje szybki wzrost cen, bo przedsiębiorcy mogą dzięki niesłabnącemu popytowi podnosić ceny swoich produktów i usług, i przerzucać rosnące koszty (także z powodu wyższych kosztów pracy) na klientów.
17.04.2008 | aktual.: 17.04.2008 10:10
Takie wnioski można wyciągnąć z opublikowanych wczoraj danych Głównego Urzędu Statystycznego. Wynagrodzenia w Polsce wzrosły w marcu o 10,2 proc. w porównaniu do marca ubiegłego roku. Ceny - o 4,1 proc.
To jednak tylko jedna strona medalu. Okazuje się bowiem, że zarobki szybko rosną tylko w dużych firmach w największych miastach. Tymczasem pracowników sfery budżetowej, a także mikroprzedsiębiorstw znaczne podwyżki pensji na razie omijają szerokim łukiem. Średnie zarobki w przedsiębiorstwach wynoszą w tej chwili 3144,41 zł brutto. Dane GUS-u dotyczą jednak tylko firm, które zatrudniają powyżej 9 osób. - Tymczasem ponad 90 proc. przedsiębiorstw w Polsce zatrudnia mniej pracowników - podkreśla Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, dyrektor departamentu analiz ekonomicznych w Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych "Lewiatan". Jak wynika z danych Lewiatana, w mniejszych firmach zarobki są nawet o połowę niższe.
|
Polecamy: » Codzienny przegląd prasy ekonomicznej » Kalkulator wynagrodzeń - policz swoją pensję » Najnowsze wiadomości z kraju i świata |
| --- |
|
Polecamy: » Codzienny przegląd prasy ekonomicznej » Kalkulator wynagrodzeń - policz swoją pensję » Najnowsze wiadomości z kraju i świata |
Coraz bardziej uwidaczniają się także różnice w zarobkach pomiędzy pracownikami większych firm a osobami, które pracują w sferze budżetowej. Tam - według ostatnich danych z końca ubiegłego roku - średnie zarobki wynoszą prawie 2,6 tys. zł brutto. A zakładany w budżecie wzrost płac na ten rok to tylko 3,5 proc.
_ To sytuacja charakterystyczna dla kraju, który przeżywa szybki wzrost gospodarczy _ - podkreśla Marek Rogalski, główny analityk Domu Maklerskiego First International Traders. _ Przedsiębiorstwa muszą więcej płacić, by zatrzymać najlepszych pracowników i sprostać rosnącej konkurencji. Jego zdaniem zwiększanie się różnicy pomiędzy zarobkami w sektorze budżetowym a przedsiębiorstwami może spowodować, że coraz więcej urzędników czy nauczycieli będzie rzucać pracę, by znaleźć lepiej płatne zajęcie w dużej firmie. Z kolei ci, którzy zostaną, będą domagać się coraz wyższych pensji, co oznacza powiększenie dziury budżetowej i jeszcze większą presję na wzrost cen. _
A inflacja wciąż pozostaje wysoka. Jak podał wczoraj GUS, poziom inflacji w marcu wyniósł 4,1 proc. I chociaż wskaźnik jest o 0,1 pkt proc. niższy od zanotowanego w lutym, wiele wskazuje na to, że po chwilowym spowolnieniu znów zacznie rosnąć. Głównie ze względu na rosnące ceny żywności, paliw, a także gazu. A to oznacza, że kolejne podwyżki stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej wydają się nieuniknione.
_ Być może RPP wstrzyma się z kolejną podwyżką stóp w kwietniu i przełoży ją na koniec maja _ - mówi Marek Rogalski. Jego zdaniem argumentem dla zwolenników chwilowego wstrzymania się z podwyżkami stóp jest to, że w ostatnich tygodniach bardzo szybko umacnia się złoty, co uderza w polskich eksporterów.
Brak kolejnej, ósmej z rzędu podwyżki stóp procentowych o 0,25 pkt proc. do poziomu 6 proc. to także chwila oddechu dla kredytobiorców, którzy spłacają kredyty hipoteczne w rodzimej walucie. Już dzisiaj średnie całkowite oprocentowanie kredytów hipotecznych w złotych przekracza 7 proc., podczas gdy jeszcze rok temu wahało się w okolicach 5,5 proc. Oznacza to, że miesięczna rata kredytu na 200 tys. zł skoczyła w ciągu roku o ponad 200 zł. Nic nie wskazuje na razie na to, by stopy procentowe miały zacząć szybko spadać. Stanie się tak dopiero w momencie, gdy wreszcie zauważymy znaczny i trwały spadek wskaźnika inflacji. A tego, zdaniem ekonomistów, można spodziewać się najwcześniej w pierwszym kwartale przyszłego roku.
Łukasz Pałka
POLSKA Gazeta Krakowska