Pracownicy z sercem na dłoni
Mają skrajnie pozytywne nastawienie do ludzi i nie boją się brać na siebie cudzych problemów. Potrafią też zachować dystans. Lubią pracę z ludźmi i chcą im pomagać. To codzienność każdego pracownika socjalnego.
26.06.2008 | aktual.: 26.06.2008 14:55
Mają skrajnie pozytywne nastawienie do ludzi i nie boją się brać na siebie cudzych problemów. Potrafią też zachować dystans. Lubią pracę z ludźmi i chcą pomagać tym, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji. To codzienność każdego pracownika socjalnego. Zawód ma charakter interdyscyplinarny, wymaga nie tylko szerokiej wiedzy, ale również charyzmy i powołania.
Robert Klimczak do gdańskiego referatu do spraw osób bezdomnych trafił w sierpniu 99 roku, od razu po studiach na kierunku resocjalizacji w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Słupsku. Dziś mówi, że już będąc nastolatkiem, chciał pomagać innym. W czasie studiów pracował już z osobami uzależnionymi od narkotyków i alkoholu i odbył praktyki w poradni zdrowia psychicznego na oddziale nerwic.
Jak wygląda jego praca?
Przychodzi do biura o godzinie 7.30, a we wtorki o 6.30. Na początku przyjmuje klientów pomocy społecznej w biurze. Zwykle zgłaszają się osoby, które nie mają, gdzie nocować. Trzeba znaleźć dla nich takie miejsca i dopełnić wszelkich formalności. Po 11 pracownicy socjalni wyruszają w teren. Robert jest ich koordynatorem. W terenie odbywa się praca z bezdomnymi, motywowanie ich do tego, by wyrobili sobie dokumenty, sprawdzanie czy aktywizacja zawodowa przynosi postępy. To praca podobna do tej, jaką wykonują streetworkerzy. Trzeba patrolować tak zwane miejsca niemieszkalne w poszukiwaniu osób, które tam koczują, często w tragicznych wprost warunkach. W przypadku osób chorych i niepełnosprawnych pracownicy socjalni sprawdzają, czy nie zaniedbują one przyjmowania leków. Często trzeba nakłaniać osoby bezdomne, by wzięły prysznic, nie zaniedbywały dbania o higienę. Trzeba także namawiać osoby bezdomne, by zgłosiły się do placówki, która udzieli im pomocy.
- We wtorki cały dzień spędzamy w terenie. Trzeba wejść w to środowisko, poznać jego problemy. Pracownicy socjalni wypełniają wiele papierów, ale nie są urzędnikami, siedzącymi za biurkiem. To bardzo ciekawa praca. Jest także bardzo wymagająca. Można się w niej sprawdzić, czy jest się twardym człowiekiem – opowiada Robert Klimczak, dodając, że każdy pracownik socjalny musi umieć się zdystansować. - Często stykamy się z potwornymi ludzkimi problemami. Jednak nie można wciąż analizować, myśleć o nich całą dobę. Ten kto tak robi, szybko się wypali – tłumaczy.
Robert weekendy i święta ma wolne. Nie znaczy to jednak, że jeśli ktoś w tym czasie potrzebuje pomocy, jest skazany sam na siebie. System działający w oparciu o ustawę o pomocy społecznej pozwala na udzielanie pomocy również wtedy, gdy jest ona potrzebna, bez skierowań i procedur administracyjnych.
Obecnie, wśród teoretyków i osób, które pomocą społeczną zajmują się w praktyce, panuje przekonanie, że najwłaściwszym sposobem działania w tej dziedzinie jest odejście od rozdawnictwa pieniędzy. Lepsze jest angażowanie osób znajdujących się często w trudnej sytuacji życiowej w aktywne rozwiązywanie własnych problemów. Dla przykładu - MOPS podpisuje z osobami potrzebującymi pomocy kontrakty. Zobowiązują one zarówno instytucję, jak i samą osobę do działania na rzecz rozwiązania konkretnego problemu. Może to być wszystko, na przykład znalezienie pracy lub wyjście z bezdomności.
Często zdarza się, że pracę z dana osobą trzeba zaczynać od początku. Bywają sytuację, że osoba bezdomna, która już walczyła z nałogiem alkoholowym i szukała pracy zarobkowej, nagle wracała jakby do punktu wyjścia, zaczynała pić, czy rezygnowała nawet z używania sztućców i zaczynała jeść rękami.
Pracownicy socjalni wiedzą, że nie mogą się wtedy poddać. Zazwyczaj bowiem są ostatnią deską ratunku, także dla osób, które z pomocy nie chcą korzystać. Często osoby koczujące na dworcach, śmietnikach, czy klatkach schodowych, nie chcą trafić do ośrodka pomocy społecznej, bo tam musieliby się podporządkować pewnym regułom. Jednocześnie nie odmawiają jednak pobierania zasiłku. Zwykle wiedzą także, gdzie za darmo można zjeść posiłek.
Osoby bezdomne to tacy podopieczni opieki społecznej, którzy czasem zmieniają miejsce pobytu i nie korzystają z pomocy jednego Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Niektórzy koczują na przykład w różnych miejscach na terenie Trójmiasta. Dlatego twory takiej jak Pomorskie Centrum Samorządu Terytorialnego zrzeszają rożne organizacje pomocy społecznej. I tak PCST jest operatorem Pomorskiego Forum Pomocy Społecznej, do którego należy także gdański MOPS oraz Uniwersytet Gdański. W ramach forum trwa debata na problemami, organizowane są spotkania, twa wymiana doświadczeń, tak, aby pomocy udzielać skutecznie.
Obecnie pomoc społeczna to nie tylko wypłacanie zasiłków i doraźne działania. Chodzi o zlikwidowanie źródeł problemów i zaktywizowanie ludzi, aby sami chcieli sobie pomóc. Przesłanie filmu doskonale podsumuje powiedzenie – Należy dać wędkę, a nie rybę.
Każdy MOPS zatrudnia pracowników socjalnych, którzy pomagają najuboższym rodzinom w danym mieście, osobom starszym, niepełnosprawnym, rodzinom zagrożonym patologią.
- Nasi pracownicy prowadzą także działania i programy aktywizujące społeczności lokalne, pomagają znaleźć pracę osobom bezrobotnym , a maltretowanym podpowiadają, jak walczyć z przemocą, która ich dotyka - mówi Sylwia Ressel, rzecznik prasowy MOPS w Gdańsku. - Zawód pracownika socjalnego jest bardzo trudny i stresujący, ale daje też niesamowitą satysfakcję. Przede wszystkim może go wykonywać osoba odpowiedzialna - dodaje Sylwia Ressel. - Jednocześnie musi mieć ona łatwość nawiązywania kontaktów. Ważna jest umiejętność słuchania i wyciągania wniosków. I wreszcie pracownik socjalny powinien być niezwykle tolerancyjny i wrażliwy na ludzką krzywdę. Jednak przy całej wrażliwości nie może się spalić, musi umieć zachować dystans. Przekrój klientów MOPS jest bardzo szeroki – od osób niepełnosprawnych, przez dzieci, po osoby starsze. Osoba, która chce być pracownikiem socjalnym, musi być na nie otwarta. Bardzo ważna jest umiejętność słuchania i wyciągania odpowiednich wniosków. W tej pracy bardzo pożądane jest wyższe
wykształcenie, szczególnie kierunki społeczne. Bardzo pomocne jest również ukończenie szkoły pracowników służb społecznych. Najważniejsze, aby była to osoba odpowiedzialna, pragmatyczna, z charyzmą i z sercem. Musi mieć wewnętrzne przekonanie, że to co robi ma sens.
Zawód pracownika socjalnego nie należy do dobrze opłacanych. Zarobki zależą od stażu pracy, wykształcenia i specjalizacji w ramach zawodu. Przeciętny pracownik socjalny w Gdańsku dostaje pensję w wysokości około 1700 złotych brutto Do tego dochodzi premia w wysokości 380 zł brutto i dla tych, którzy często pracują poza biurem – dodatek terenowy w wysokości 250 zł brutto. Daje to w sumie ponad 2300 zł brutto, z czego pracownik socjalny dostaje ponad 1600 zł na rękę. Potwierdza się więc to, co mówili praktycznie wszyscy pracownicy socjalni – ich praca wynika z pasji.
Często zdarza się, że poszczególne osoby, chcąc pomagać innym, nie do końca zdają sobie sprawę, z jakimi problemami zetknę się w praktyce. Potem, w toku pracy martwi ich bezradność wobec ludzkiego cierpienia. Często spotykają się także z agresją osób sfrustrowanych, także chorych. Niektórym przeszkadza biurokracja, choć wiadomo, że pewna kontrola jest konieczna. Do tego wynagrodzenia nie należą do wysokich. Coś jednak trzyma ich w tej pracy... Odczuwają wielką satysfakcję, gdy widzą, że udzielili komuś pomocy, gdy dzięki nim czyjeś życie zmienia się na lepsze.
21 listopada wypada Dzień Pracownika Socjalnego. Większość ośrodków pomocy społecznej organizuje uroczystość. Podczas nich, nagrody i awanse otrzymują wyróżniający się pracownicy. Przy tej okazji, Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Gdańsku symbolicznymi „Zielonymi sercami” wyróżnia także organizacje współpracujące z ośrodkiem za „serce, partnerstwo i wspaniałą współpracę w działaniach na rzecz potrzebujących mieszkańców Gdańska”.
To właśnie w Gdańsku, blisko dwa lata temu odbył się przedpremierowy pokaz filmu „Zawód – pracownik socjalny”. Pokaz zgromadził nie tylko jego twórców i bohaterów, ale wszystkie osoby, którym nieobca jest idea pomocy społecznej. Celem filmu jest pokazanie, jak pracę socjalną w Polsce dostosowuje się obecnie do wymogów współczesności. Grzegorz Karbowski z Video Studio Gdańsk, reżyser filmu, tłumaczył, że starał się pokazać ciekawą profesję, która przyciąga ludzi o unikatowych cechach. – osoby, które cechuje skrajnie pozytywne nastawienie do ludzi i pewna lekkość brania na siebie cudzych problemów – tłumaczył Karbowski.
Pomysłodawcą projektu jest Willem Blok, wykładowca Uniwersytetu Nauk Stosowanych NHL w Leeuwarden w Holandii. – W rozwiniętych systemach demokratycznych troszczymy się nie tylko o siebie. Ludzie żyją w różnych warunkach i nie mają równych szans w życiu. Dlatego społeczeństwo oferuje pomoc tym, którzy są w potrzebie. Jednym z serwisów tego rodzaju jest pomoc socjalna – opowiada Willem Blok. – Film dokumentuje tego typu działania i dedykowany jest ludziom, którzy troszczą się o to na co dzień, czyli pracownikom socjalnym. W Polsce pracują oni w warunkach znacznie odbiegających od tych w innych krajach Unii Europejskiej. Tutaj ciągle jest za mało pracowników socjalnych, ich wynagrodzenie jest niskie, status społeczny również niewysoki, a warunki pracy trudne. to wszystko sprawia, że zawód ten nie jest postrzegany jako atrakcyjny, dający możliwość zrobienia kariery – dodaje.
Film, którego projekcja odbyła się już na wielu sympozjach, ma informować szeroką publiczność (także polityków) o potrzebach wspierania tej grupy zawodowej i przełamać stereotypowe jej postrzeganie.
Film przedstawia codzienne obowiązki zawodowe adepci zawodu rozmaitych szczebli – od dopiero zdobywających doświadczenie studentów szkół policealnych, przez opiekunów środowiskowych i organizatorów społeczności lokalnej, po ich przełożonych. Wszyscy są zgodni, że wykonują ten zawód, bo sprawia on im ogromną satysfakcję i nie wyobrażają sobie innej pracy.
(rasz)