Trwa ładowanie...
bezrobocie
05-10-2012 15:39

Pracy w bród, etat zapewniony. Ten układ już nie wróci

Szalejące bezrobocie, w okolicach 2002 roku nawet blisko 20 proc. Brutalna selekcja na rozmowach kwalifikacyjnych. Dylematy: co napisać, a co pominąć w CV. Te problemy 30, 40 lat temu w Polsce nie istniały

Pracy w bród, etat zapewniony. Ten układ już nie wróciŹródło: PAP/ Zbigniew Staszyszyn
d7ai5zs
d7ai5zs

Praca dla każdego… posłusznego

Początek lat 90. przynosi szok. Bezrobocie, w styczniu 1990 na poziomie poniżej 1 proc., po roku przekracza 6 proc. Po pięciu latach sięga już 16.
Dziś szacunek do pracy wynika z faktu, że łatwo ją stracić. Jak i z tego, że jej zdobycie wiąże się ze żmudnym pokonywaniem kolejnych stopni: wstępną akceptacją CV, rozmową rekrutacyjną, twardym konkursem wiedzy i kwalifikacji.

Poprzedni system opierał się na zupełnie innych zasadach. Swoisty kult pracy w PRL miał przede wszystkim wymiar propagandowy. Eliminacja bezrobocia stała się powodem do dumy socjalistycznych władz – jak się okazało, jednym z niewielu.

Czy to oznacza, że w PRL-u nie zdarzały się przypadki „odstrzelenia” pracownika? Bywało i tak. Dotyczyło to przede wszystkim osób na wyższych stanowiskach. Kandydat na stanowisko dyrektora w jednym z miast wojewódzkich nie przeszedł, gdyż odmówił złożenia oświadczenia, że nie będzie chodził do kościoła. Inny z dyrektorów został zmuszony do ustąpienia z funkcji. Powód? Zaprotestował przeciwko sprzedaży do bratniego kraju wyrobów zakładu po zbyt niskich cenach. Taka była specyfika PRL-owskiego rynku pracy – liczyło się posłuszeństwo, kompetencje i doświadczenie nie były czynnikami, które odgrywały podstawową rolę.

Każdy obywatel pracuje

Kłopotów ze znalezieniem pracy w PRL nie było. Popularny slogan głosił: „Praca jest prawem i obowiązkiem każdego obywatela”. Czy szedł on w parze z szacunkiem dla pracownika? Zdania są podzielone i zależą w dużej mierze od wyznawanych poglądów.

d7ai5zs

– W PRL szanowano pracę. Kodeks dokładnie określał prawa pracownika. Dbano o urlopy, wczasy, opiekę zdrowotną – mówi proszący o anonimowość były sekretarz i pracownik komitetu PZPR.

Z kolei były nauczyciel o prawicowych poglądach ma na ten temat inne zdanie: - Partia gardziła zwykłymi pracownikami. Robole, fizole – tak ich przecież nazywano. Do czego były zdolne władze w stosunku do robotników, pamiętamy dobrze z historii.

Tak zwane oficjalne czynniki podkreślały na każdym kroku, że, inaczej niż na Zachodzie, problem braku środków do życia w socjalizmie nie istnieje. I że wystarczy zgłosić się do pośredniaka, by znaleźć zajęcie. Nie była niczym dziwnym taka oto kolej rzeczy: najpierw etat, z przydziału lub po znajomości, później ewentualnie życiorys i dokumenty.

Forsowanie takich założeń stawiało jednak państwo w roli dozorcy pilnującego, czy obywatele żyją zgodnie z wytycznymi. Z czasem zresztą oni sami też zaczęli pilnować się nawzajem. Kto nie pracował od 7 do 15, automatycznie budził zainteresowanie sąsiadów… i nie tylko ich. Milicjant mógł na przykład wylegitymować człowieka w wieku produkcyjnym, siedzącego na ławce w środku dnia. „Niebieskie ptaki” musiały liczyć się z kłopotami. Taka była cena spokoju i braku konieczności walki o pracę.

d7ai5zs

Najważniejsze – gotowość na zmiany

W PRL to etat szukał człowieka. Dziś jest odwrotnie, a wraz z upływem czasu wymagania wobec kandydatów rosną. W coraz większej cenie jest innowacyjność, kreatywność, znajomość języków. Dyplom wyższej uczelni przestaje wystarczać, na przykład w środowiskach prawniczych, ale nie tylko tam. Jeśli chodzi o branże IT oraz techniczne, w internetowej sondzie Banku Danych o Inżynierach (BDI) zaledwie 6 proc. pracodawców zwróciło uwagę na ukończenie renomowanej uczelni jako czynnik mający znaczenie dla znalezienia dobrej posady.

Również prawnicy prowadzący nowoczesne kancelarie oczekują od młodych pracowników więcej niż wiedzy wyniesionej z uczelni. Uczą się oni zawodu dopiero w praktyce. Dotyczy to nawet zajęć pomocniczych, zlecanych pracownikom na początku ich kariery, jak gromadzenie materiałów czy przygotowywanie wstępnych projektów umów. – Wielu absolwentów musi się uczyć dopiero u nas, a ci, którzy już mają jakieś umiejętności w tym zakresie, raczej nie wynieśli ich z uczelni – mówił serwisowi Jobfitter dr Andrzej Szlęzak, partner w kancelarii Sołtysiński Kawęcki Szlęzak.

d7ai5zs

Z kolei sonda internetowa przeprowadzona w maju tego roku przez BDI wykazała, że aż blisko 70 proc. pracodawców oczekuje od nowych pracowników zawodowych kwalifikacji. I dotyczy to również absolwentów! Naturalnie w ich przypadku nikt nie żąda wielo- czy też kilkuletniego doświadczenia. Ale wcześniejsze praktyki i staże zawsze będą atutem.

Jednak, co podkreśla BDI, wymagania różnią się zależnie od branży czy specyfiki firmy. Najistotniejsza staje się więc zdolność elastycznego dostosowywania się do potrzeb pracodawców. Od czasów PRL i często spotykanego wówczas szablonu: jedna firma, jeden stołek przez 40 lat, polski rynek pracy przeszedł długą drogę.

TK/JK

d7ai5zs
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d7ai5zs