Prezydent: jeśli sędziowie SN chcą pracować do 75. roku życia, popieramy
Prezydent Bronisław Komorowski wyraził w poniedziałek poparcie dla projektu zmiany prawa o sędziach Sądu Najwyższego, aby orzekali do 75., a nie do 70. roku życia. Jeśli chcą dłużej pracować, będziemy temu sprzyjać - mówił na dorocznym zgromadzeniu sędziów SN.
Jak podkreślił Komorowski, w Kancelarii Prezydenta trwają konsultacje dotyczące ustawy zakładającej m.in. podniesienie - z 70 do 75 lat - granicy wieku emerytalnego dla sędziów SN. - Jeśli sędziowie Sądu Najwyższego chcą dłużej pracować, to będziemy temu sprzyjać - zapowiedział prezydent.
Zarazem z uznaniem wypowiadał się o pracy i dorobku SN. Jego orzeczenia są potwierdzeniem kunsztu prawniczego sędziów; stanowicie ścisłą elitę polskiego sądownictwa - mówił na zgromadzeniu ogólnym sędziów SN.
Według prezydenta w prawie bardziej podoba się prostota niż zawiłość. - Dlatego wyrażam uznanie za przejrzystość uzasadnień, bo tylko prawo zrozumiałe daje poczucie pewności. Sprawna praca SN zapewnia realizację konstytucyjnego prawa obywatela do sądu. To ugruntowuje przekonanie, że demokratyczne państwo prawne pozwala obywatelowi być pewnym prawa do sądu - podkreślił w wystąpieniu.
Doroczne Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego to uroczyste posiedzenie, na którym I prezes SN przedstawia sprawozdanie z działalności sądu w zeszłym roku i dzieli się z przedstawicielami najwyższych władz państwowych i prawniczych spostrzeżeniami na temat stanu i przestrzegania prawa w Polsce. Przedstawiciele innych władz również wygłaszają okolicznościowe wystąpienia.
Jak wynika ze sprawozdania I prezesa SN Stanisława Dąbrowskiego, w zeszłym roku SN załatwił o 919 spraw więcej niż przed rokiem - łącznie było to prawie 10,2 tys. spraw, z czego ponad 6 tysięcy stanowiły kasacje.
- Sąd Najwyższy jest jednym z najbardziej sprawnie działających sądów nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Każdy sędzia SN ma 2 dni na rozpoznanie 1 sprawy - z uwzględnieniem urlopów i świąt. To bardzo mało z uwagi na stopień skomplikowania spraw, jakie do nas wpływają - mówił Dąbrowski. Ze statystyk wynika, że na wyrok SN w izbie cywilnej czeka się średnio 10 miesięcy, w izbie pracy, ubezpieczeń społecznych i spraw publicznych - 8 miesięcy, w izbie karnej - 6 miesięcy, wojskowej - do 2 miesięcy; do 2 miesięcy czekają też sędziowie na orzeczenie w sprawach dyscyplinarnych.
Do najważniejszych zeszłorocznych orzeczeń SN Dąbrowski zaliczył uchwały izby cywilnej SN o odpowiedzialności gwarancyjnej ubezpieczycieli w związku z odszkodowaniami. - Miały one charakter prokonsumencki. Wydano je na wniosek Rzecznika Ubezpieczonych. SN krytykował praktykę ubezpieczycieli, którzy nie wypłacają pełnej kwoty ubezpieczenia za naprawę pojazdu - podkreślił. Inne ważne orzeczenia to, jego zdaniem, uchwała z wykładnią ustawy o spółdzielniach, rozstrzygająca zagadnienie prawne, które dostrzegł Rzecznik Praw Obywatelskich i Prokurator Generalny. Analiza ustawy o spółdzielniach doprowadziła Dąbrowskiego do postulatu, by ustawodawca rozważył zmianę przepisów w tym zakresie.
W jego opinii należy też na nowo opracować system kosztów sądowych, bo obecny "stwarza zagrożenie dla prawa do sądu", jak również przystosować do wymagań i możliwości przepisy o elektronicznym zapisie posiedzeń sądowych. Powtórzył również zgłaszany już dwa lata z rzędu postulat o wyodrębnienie spośród adwokatów i radców prawnych grupy profesjonalnych pełnomocników do składania kasacji do SN. Według sędziego Dąbrowskiego, w składanych dziś kasacjach powtarzają się błędy, których mogłoby się ustrzec ograniczone grono profesjonalistów.
Podkreślał też znaczenie uchwał izby karnej SN: rozstrzygającej kwestię jawności posiedzeń sądowych (SN stwierdził, że jawne są te posiedzenia, na których sąd "rozpoznaje lub rozstrzyga sprawę") oraz dotyczącej immunitetu prokuratorów i cech przestępstwa obrazy uczuć religijnych (na tle procesu "Nergala" oskarżonego o podarcie Biblii na koncercie).
- Wyrok wydawany na podstawie ustawy zwykle jest sprawiedliwy. Ale zdarzają się niesprawiedliwe normy prawne. Rolą SN jest niejednokrotnie ważenie różnych racji i argumentów. Orzecznictwo SN żyje, choć zmieniają się czasy, ustawy i społeczeństwo. Niektóre orzeczenia po dziś dzień wydają się nieśmiertelne - to dlatego, że są wydawane w danej sprawie, ale i na przyszłość - mówił I prezes Sądu Najwyższego.
Dorobek SN w dziedzinie kształtowania prawa reprywatyzacyjnego podkreślał zastępca rzecznika praw obywatelskich Stanisław Trociuk, który poświęcił swe wystąpienie tylko tej sprawie. Jak podkreślił, brak jednolitej, systemowej regulacji kwestii roszczeń reprywatyzacyjnych stwarza ryzyko "sprawiedliwości dla bogatych". "Prawo jest niejasne, niesprawiedliwe i nierówno traktuje obywateli. Reprywatyzację przyznano nie wszystkim uprawnionym, państwo taki stan rzeczy akceptuje unikając uchwalenia jasnych rozwiązań. Za delikty władzy płaci budżet, samorządy, a oddolna reprywatyzacja odbywa się na podstawie wyroków sądów, na barkach których wszystko pozostawiono" - powiedział,
Jak mówił prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Rzepliński, w Trybunale z satysfakcją odnotowuje się, że SN w wielu swoich rozstrzygnięciach odwoływał się bezpośrednio do konstytucji, jak i do orzecznictwa TK. - Szczególne zainteresowanie sędziów TK, całego społeczeństwa, jak również służb strzegących bezpieczeństwa, budziły zawisłe przed SN sprawy dotyczące kontroli operacyjnej - podkreślił.
Rzepliński odnotował, że w zeszłym roku do TK wpłynęło ponad 40 pytań od sądów powszechnych, ale Sąd Najwyższy, tak jak przed rokiem, nie wystąpił z takim pytaniem ani razu. Z drugiej strony prezes TK podkreślił, że jeszcze niedawno istniały wątpliwości, kto może dokonywać oceny zgodności ustaw z konstytucją. Dziś już nie budzi wątpliwości, że tylko TK ma takie prawo, a jego orzeczenia są wiążące dla wszystkich i nie podlegają zaskarżeniu.