Producenci: hipermarkety przerzucą koszt podatku na dostawców

To nie hipermarkety czy konsumenci, ale dostawcy sklepów poniosą koszt nowego podatku - ocenił w rozmowie z PAP dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności Andrzej Gantner.

25.01.2016 | aktual.: 14.04.2016 18:34

"Przy takim opodatkowaniu obrotu jest tylko jedna możliwość, aby ci, którzy zostali tym podatkiem obciążeni, nie stracili na zmianie - to zwiększenie swojej marży. A to można zrobić tylko w jeden sposób; trzeba obciąć koszty, czyli zażądać niższych cen od swoich dostawców" - powiedział Gantner. Zaznaczył, że środowisko dostawców od dawna zwracało uwagę, że koszt nowego podatku nie zostanie przerzucony na konsumentów, ale producentów.

"Ministerstwo Finansów słusznie zauważa, że konkurencja na rynku jest zbyt duża, żeby można było się spodziewać podwyżek cen w jakichkolwiek formatach sklepów. Więc koszt podatku zostanie przerzucony na nas, czyli dostawców. Tylko w ten sposób będzie można zapłacić podatek, nie tracąc niczego. Z tym niestety musimy się liczyć" - powiedział dyrektor generalny PFPŻ.

Jego zdaniem może to - paradoksalnie - prowadzić do zmniejszenia, a nie zwiększenia wpływów fiskusa. Dostawcy będą bowiem zmuszeni do obniżenia cen, zmniejszania przychodów i obniżania zysków, co oznacza obniżenie podatków płaconych przez ten segment ryku. "Najgorsze jest w tym wszystkim to, że żądania cenowe będą najbardziej skuteczne i największe ze strony największych podmiotów handlowych. Ze względu na swoją siłę przetargową będą wymuszać największe obniżki cen" - powiedział Gantner.

Według niego to uderzy w cały biznes dostawców do handlu detalicznego, bez względu na to, czy jest to biznes polski, zagraniczny, większy, średni, czy mniejszy - zapłacą wszyscy. "Taka jest logika. Być może jakiś format sklepów odstąpi od takiej praktyki i nie będzie żądał obniżek cen, ale nie wierzę w to, że ktoś dobrowolnie odda część swoich pieniędzy" - dodał.

Gantner zaznaczył, że podczas dyskusji nad podatkiem od hipermarketów wymiana zdań była prowadzona między handlowcami a rządem, natomiast głos producentów był lekceważony. "Nie zastanawiano się nad tym, jaki będzie to miało wpływ na dostawców. Tymczasem branża mleczna i mięsna w tej chwili balansują na granicy opłacalności. Tu dyskusji nie odbyto, a zmiana może mieć fatalne skutki dla wielu przedsiębiorstw" - powiedział.

Z poniedziałkowego komunikatu MF wynika, że markety będą płacić trzy stawki podatku od obrotów; stawka podstawowa będzie wynosić 0,7 proc., a pozostałe - 1,3 proc. i 1,9 proc. Podatek będzie też zawierał kwotę wolną wynoszącą 1,5 mln zł miesięcznego obrotu. Projekt został skierowany przez MF do kancelarii premiera. Ustawa miałaby wejść w życie 14 dni od dnia ogłoszenia.

Stawka 0,7 proc. ma obciążać przychód nieprzekraczający w danym miesiącu kwoty 300 mln złotych. Stawka 1,3 proc. ma być płacona od nadwyżki przychodu ponad 300 mln zł w tym miesiącu. Stawka 1,9 proc. ma obowiązywać od przychodów ze sprzedaży detalicznej prowadzonej w soboty, niedziele i inne dni ustawowo wolne od pracy (to ostatnie kryterium odnosić się będzie do tych sprzedawców detalicznych, którzy na mocy przepisów będą prowadzili sprzedaż w takie dni).

"Podatnikami nowej daniny będą wszystkie sieci handlowe oraz sprzedawcy detaliczni. Przedmiotem opodatkowania będzie miesięczny przychód ze sprzedaży towarów. Kwota wolna od opodatkowania to 1,5 mln zł netto miesięcznie. Podatnicy, którzy nie przekroczą tej kwoty, będą zwolnieni z podatku i nie będą obowiązani do składania deklaracji podatkowych" - głosi komunikat resortu finansów.

Podatkowi nie będą podlegać przychody z tytułu sprzedaży leków i wyrobów medycznych refundowanych. Definicją towaru nie zostaną również objęte posiłki przygotowywane przez zbywcę, gaz ziemny, woda, ciepło systemowe oraz energia elektryczna.

Zdaniem Ministerstwa Finansów wprowadzenie podatku spowoduje wzrost konkurencji na rynku handlu detalicznego.

Resort nie zgadza się też z opiniami, że sprzedawcy przerzucą koszty podatku na klientów. "Rynek handlu detalicznego jest tak nasycony, że podniesienie cen przez jednego przedsiębiorcę spowodowałby odpływ klientów do drugiego. Nie spodziewamy się zatem zbiorowego podniesienia cen" - zaznaczył cytowany w komunikacie szef resortu finansów Paweł Szałamacha. Według niego stawka podstawowa na poziomie 0,7 proc. jest "bardzo umiarkowana".

W komunikacie MF wskazano ponadto, że przed publikacją projektu przeprowadzono konsultacje, w których wzięli udział przedstawiciele branży handlowej. "Wszystkie zgłoszone opinie zostały rozważone w trakcie konsultacji" - zapewniło MF.

Podatek od marketów ma być jednym z dodatkowych źródeł dochodów, z których sfinansowany ma być, według programu PiS, m.in. program 500+. W myśl projektu budżetu na 2016 rok dochody z podatku od marketów powinny wynieść ok. 2 mld zł rocznie.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)