Produkty fair trade podbijają dyskonty. Im więcej kupimy, tym będą tańsze

Moda na produkty, których proces wytwarzania odbywa się z poszanowaniem praw człowieka, praw pracowniczych oraz w zgodzie z środowiskiem naturalnym, szerzy się w Polsce. Choć wciąż daleko nam do krajów skandynawskich, to i tak około 60 proc. konsumentów deklaruje gotowość do zapłacenia więcej za produkt, jeśli ma on etyczne pochodzenie.

- Certyfikat, a ściślej znak systemu certyfikacji na produkcie, oznacza, że surowce zostały zakupione z zachowaniem standardów "sprawiedliwego handlu". Transakcja była dokonana zgodnie ze standardami, czyli zapłacono co najmniej cenę minimalną, pokrywającą koszty produkcji plus 10 proc. premii socjalnej. Oznacza także, że na dalszych etapach produkcja była nadzorowana zgodnie z umową licencyjną z danym systemem certyfikacji - wyjaśnia Tadeusz Makulski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Sprawiedliwego Handlu i członek zarządu World Fair Trade Organization - Europe.

Sklepy, w odpowiedzi na rosnącą świadomość konsumentów, do swojej oferty wprowadzają coraz więcej produktów "sprawiedliwego handlu".

Zobacz: Szef PPL o porcie lotniczym w Modlinie

Przykład? Na półkach Lidla bez problemu można znaleźć kawę z certyfikatem fair trade. Sprzedawana jest pod marką Fairglobe. Cena? Około 15 zł za 500g. Niemiecka sieć od kilku lat sprzedaje również certyfikowane banany i owoce, a od jakiegoś czasu również lody marki Gelatelli. Za litr trzeba zapłacić około 11 zł.

Biedronka z kolei od grudnia ubiegłego roku wprowadziła swój pierwszy produkt ze znakiem fair trade - czekoladę w ofercie artykułów marki własnej. Cena tabliczki? Niecałe 4 zł. Certyfikowane produkty można też znaleźć takich sieciach jak choćby Auchan, Aldi czy Tesco.

Czy musi być drożej?

Obiegowa opinia dotycząca certyfikowanych produktów? Drożyzna. Tymczasem ich oferta stale się poszerza i w całej gamie można znaleźć zarówno te droższe, jak i porównywalne cenowo do tradycyjnych towarów.

Czytaj również: Pomagamy głównie sobie, a nie Afryce. Jesteśmy świadkami nowej formy kolonializmu

- Cena rynkowa produktu zależy od kilku czynników. Duży wpływ na nią ma jakość oraz to, czy w trakcie produkcji zapłacono ludziom godziwie za pracę. Ale też zależy od rynku – wyjaśnia prezes Polskiego Stowarzyszenia Sprawiedliwego Handlu.

Wpływ na wyższą cenę ma również łączenie produktów fair trade z certyfikatami BIO. - Produkty "sprawiedliwego handlu" często mają również certyfikat organiczny, dlatego muszą być najwyższej jakości i wymagają wyższych nakładów przy produkcji, co powoduje, że mogą być droższe niż konwencjonalne. Możemy to obserwować na przykładzie cen bananów. Sam fakt organicznej produkcji podraża produkt finalny – zaznacza ekspert.

Konsumenci mają wpływ na rynek

Ceny jednak mogą być niższe. Wiele w tym względzie będzie zależało od nas, konsumentów. Wybierając te produkty zwiększamy popyt, a ten z kolei pozwala producentom obniżać ceny.

- Jeśli jest on duży, dostawca, detalista może zmniejszyć swoje jednostkowe marże, a wówczas ceny w sklepach się obniżają. Tam, gdzie rynek na produkty spod znaku fair trade się rozwinął i jest wysoka świadomość społeczna - jak np. w Wielkiej Brytanii, gdzie 40 proc. rynku kawy zajmują mieszanki z certyfikatem - jej ceny nie różnią się zbytnio od produktów konwencjonalnych – tłumaczy szef Polskiego Stowarzyszenia Sprawiedliwego Handlu.

Czytaj również: Firmy handlujące "brzydkimi owocami" powstają jak grzyby po deszczu. "Udało się uratować 1,5 tys. ton"

Jeśli sprzedawca jest w stanie osiągnąć efekt skali, ceny się zrównują. Potwierdzają to zagraniczne rynki. Ceny kawy, bananów czy czekolady fair trade w Niemczech oraz Francji nie odbiegają od cen ich odpowiedników bez certyfikatu. - Jednak w Polsce wciąż skala sprzedaży tych produktów jest względnie nieduża - mówi Makulski.

Nie każdy może się podpiąć pod fair trade

Czy marki fair trade faktycznie przestrzegają deklarowanych wartości? Eksperci uważają, że ewentualne oszustwo byłoby trudne do przeprowadzenia. W Europie działa pięć systemów certyfikacji (najbardziej rozpoznawalny z nich jest to Fairtrade International). Producent, który ubiega się o certyfikat, przechodzi szczegółową weryfikację. A sam dokument dotyczy jedynie konkretnej linii, łańcucha dostaw, surowca i komponentu.

- Producent od początku do końca musi raportować do systemu certyfikacji. Na końcu musi podać, na ilu tonach produktu oraz na ilu opakowaniach ten znak certyfikacji umieścił. Od tego płaci opłatę licencyjną – wylicza Makulski.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl