- Spodziewam się naprawdę wielkich promocji - mówił w programie specjalnym money.pl Rafał Sonik, przedsiębiorca działający w branży nieruchomości komercyjnych. Okazało się to jednak bardziej życzeniem zarządcy galerii niż rzeczywistością. O poranku w poniedziałek w galeriach handlowych nie było widać ani tłumów klientów, ani masy obniżek.
Nie jest oczywiście tak, że nic nie da się upolować. Gdzieniegdzie widać banery z informacjami o promocjach sięgających 50 proc. Takie przeceny były jednak codziennością w wielkich centrach handlowych przed koronwirusem. Przynajmniej na razie sytuacja jest daleka od tej w czasie wyprzedaży sezonowych.
Czytaj też: Koniec z godzinami dla seniorów
Co ściągnęło do galerii pierwszych klientów o poranku? Wygląda, że w dużej mierze... dokonywanie zwrotów. - Przyszłam oddać ubranie, dowiedziałam się, że mogę je wymienić na inne i tylko dlatego oglądam ubrania. Sama pracuję w sklepie, boje się o zdrowie, więc załatwię, co mam załatwić i wychodzę - mówi nam jedna z klientek.
Zobacz także: Majówka 2020. Hotelarze na Mazurach są załamani. "To bardzo dramatyczne momenty"
Wygląda na to, że nie jest jedyna, bo wiele osób pierwsze kroki po wejściu do sklepu kieruje do... kasy.
Czy promocje pojawią się z czasem? Trudno wyrokować, ale właściciele sieci handlowych będą raczej wstrzemięźliwi. - Jeszcze większe promocje i przeceny? Nie spodziewałbym się. My w otwieranych właśnie stacjonarnych sklepach utrzymamy tę ofertę, którą można od tygodni znaleźć w naszym sklepie internetowym. I tak jest wyjątkowo korzystna. W branży odzieżowej dzieją się teraz niespotykane rzeczy - mówił money.pl Roman Tulwim, założyciel i prezes marki Recman. Firma specjalizuje się w garniturach, na rynku działa od ponad 30 lat.
Obejrzyj i dowiedz się, jak chronić się przed koronawirusem:
