Założył nadajnik GPS i namierzył złodzieja. Policja umorzyła sprawę
Z magazynu stacji demontażu w Zielonej Górze skradziono części samochodowe. Właściciel wziął sprawy w swoje ręce i przy użyciu lokalizatora GPS miał namierzyć skradzioną część. Mimo zgłoszenia sprawy, Policja umorzyła postępowanie.
Cała historia rozpoczęła się, gdy Piotr Wyszyński, właściciel stacji demontażu pojazdów pod Zieloną Górą zorientował się, że z jego magazynu zaczynają znikać części samochodowe.
Jak podaje portal espresso.com.pl, Wyszyński przypuszczał, że kolejnym łupem złodziei może paść klapa do klasycznego BMW. To właśnie w niej umieścił lokalizator GPS typu AirTag.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ceny jak 10 lat temu. Tak się kończy wojna dyskontów
Jak czytamy, jego podejrzenia się potwierdziły. Wkrótce po zamontowaniu urządzenia, część została skradziona. Lokalizator GPS miał wskazać, że element znajduje się na posesji, należącej do emerytowanego wojskowego. Właściciel posesji zapewniał, że nic nie wie o skradzionych częściach. Skontaktował się ze swoim zięciem, który także zaprzeczał jakiejkolwiek kradzieży. Emerytowany wojskowy nie chciał wpuścić Wyszyńskiego na teren posesji, co zmieniło się dopiero po zapowiedzi wezwania policji.
Po wejściu na posesję, Wyszyński odnalazł skradzioną część. Była schowana wraz z innymi elementami samochodowymi za domem. Przedsiębiorca został szybko przegoniony z terenu posesji przez jej właścicieli.
Jeszcze przed przyjazdem policji przyjechał wspomniany zięć właściciela terenu, który wcześniej telefonicznie zapowiadał, że o niczym nie wie. Tym razem przyznał, że to on przyniósł klapę od BMW, jednak znalazł ją przydrożnym rowie. Taką samą wersję przedstawił także policjantom.
– Tłumaczenie było całkiem zabawne. Zięć właściciela posesji twierdził, że widział kogoś, kto szedł pieszo ze skradzioną klapą i nagle ją porzucił. Absurd. Kiedy pokazałem wszystkim zgromadzonym schowany lokalizator, wyglądali na mocno zaskoczonych – opowiadał właściciel stacji demontażu.
"Skandaliczne" zachowanie policji
Jak podaje portal, mimo niepodważalnych dowodów, policja postanowiła "umorzyć dochodzenie z uwagi na niewykrycie sprawcy przestępstwa". Postanowienie zatwierdziła zielonogórska prokuratura. Na potwierdzenie portal opublikował zdjęcie decyzji o umorzeniu.
– Byłem przekonany, że policja i prokuratura zrobią więcej. Umorzenie postępowania w takiej sytuacji jest skandaliczne i wręcz zachęca do bezkarnych kradzieży. Skoro nikomu włos z głosy nie spadł, mimo wystawienia jak na widelcu miejsca skradzionej części, to może nie warto prowadzić biznesu i uczciwie pracować? Z tak działającą policją lepiej zająć się tym samym, co sprawca kradzieży – komentował Wyszyński.
Portal poprosił służby o komentarz, jednak nie dostał żadnej odpowiedzi.