Przesyłki wyglądały, jakby ktoś je rozszarpał. Poczta Polska nie uznaje reklamacji pani Grażyny
- Ręce mi opadły z bezsilności, że tak mnie potraktowano - pisze do nas rozżalona czytelniczka. Przesyłki, które pani Grażyna nadała do córki, mieszkającej w Stanach Zjednoczonych, dotarły za ocean w opłakanym stanie. Poczta Polska nie uznała reklamacji. Kobieta nie zamierza się poddać.
18.12.2019 | aktual.: 19.12.2019 12:00
Pani Grażyna skontaktowała się z nami za pośrednictwem platformy dziejesie.wp.pl. Wysłała do nas zdjęcia uszkodzonych przesyłek, które nadała do swojej córki. Paczki były rozerwane i zniszczone. Wyglądały zupełnie tak, jakby psy urządziły sobie z nich zabawkę.
Poczta Polska nie uznała reklamacji. - Ręce mi opadły z bezsilności, że tak mnie potraktowano - pisze nasza czytelniczka.
Kilka miesięcy temu pani Grażyna nadała trzy paczki do swojej córki do Stanów Zjednoczonych. - Mam wrażenie, że byłam na poczcie zapamiętana, bo chyba jako pierwsza wysyłałam paczkę za pośrednictwem usługi Global Express. Pracownica nie do końca wiedziała, jak to działa, więc musiałam jej podpowiadać - mówi pani Grażyna. Przesyłki zostały wysłane bez problemów.
Gdy kolejnego dnia nasza czytelniczka zjawiła się w urzędzie pocztowym, została "zaczepiona" przez pracownicę.
- Powiedziała mi, że moje przesyłki były uszkodzone i w Warszawie je zabezpieczono. Nie wiedziałam do końca, co to znaczy. Wysyłałam w specjalnych kartonowych kopertach kupionych na poczcie, więc z mojej strony wszystko było w porządku - tłumaczy przejęta pani Grażyna.
Kiedy przesyłki dotarły do Stanów Zjednoczonych, córka pani Grażyny nie wierzyła w to, co zobaczyła. Paczki były uszkodzone i porozrywane, a zabezpieczenie, o którym wcześniej mówiła pracownica poczty, to były zwykłe gumki recepturki.
- W środku były książeczki dla mojego wnuka. Do córki prezent dotarł w tragicznym stanie - komentuje nasza czytelniczka.
Pani Grażyna złożyła reklamację, której (po 3 miesiącach oczekiwania) nie uwzględniono.
- W odpowiedzi na nieuznaną reklamację powiedziano mi, że paczki wyszły z Polski nieuszkodzone, a to nieprawda. Jakby zrzucali winę na amerykańską pocztę - tłumaczy pani Grażyna.
Kobieta dodaje, że gdy jej córka odebrała przesyłki, od razu zrobiła zdjęcia jako dowód potrzebny do reklamacji.
- To jest paranoja. Ja nie miałam wygórowanych oczekiwań co do tej reklamacji. Chciałam odzyskać pieniądze w granicach do 100 zł. To i tak dużo mniej niż za przesyłki, bo jedna kosztowała mnie 62 zł - mówi czytelniczka.
W piśmie od poczty, które pani Grażyna nam udostępniła, czytam, że "przesyłka została prawidłowo wyekspediowana do USA w stanie dobrym, bez dostępu do zawartości". Poczta Polska informuje również, że operator poczty w Stanach Zjednoczonych nie potwierdził uszkodzenia i ubytku reklamowanej przesyłki.
Poczta jest zdania, że wykonała swoją pracę jak należy.
- Niby piszą, że nie są winni, ale w liście mnie przepraszają. To jest jakieś pokręcone - mówi pani Grażyna.
- Przysługiwało mi prawo do odwołania, o którym mnie poinformowano, więc z niego skorzystałam. Napisano tam, że powinnam wysłać pismo do Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Przytoczono tam regulamin Poczty Polskiej, więc postanowiłam w odpowiedzi się do niego ustosunkować - mówi nasza czytelniczka.
Pani Grażyna napisała zatem: "Usługę uznaje się za nienależycie wykonaną w przypadku częściowego ubytku zawartości przesyłki lub częściowego uszkodzenia, wobec tego nie rozumiem odmowy uznania moich niewygórowanych roszczeń".
Tę wiadomość kobieta wysłała 7 grudnia. Nie doczekała się reakcji. - Oni się nie liczą z człowiekiem zupełnie, a ja nie mogę nic z tym zrobić. Mam wrażenie, że mnie lekceważą - mówi pani Grażyna.
Postanowiłam skontaktować się z Pocztą Polską, przedstawić całą sytuację i postarać się ją wyjaśnić.
- Każda skarga czy reklamacja rozpatrywana jest indywidualnie, a odpowiedź kierowana jest bezpośrednio do osoby zgłaszającej zapytanie skargowe czy reklamacyjne - czytam w odpowiedzi Biura Prasowego Poczty Polskiej.
Kolejne akapity to informacje, jak należy złożyć reklamację, mimo tego że pani Grażyna dawno ją złożyła i dostała odmowę. - Prosimy naszych klientów o wszystkie informacje, które pozwolą nam zidentyfikować przyczynę zdarzenia, w tym: numer przesyłki, informacje na temat adresów nadawcy, odbiorcy, daty nadania. Każdorazowe sprawdzenie sprawy indywidualnej pozwala nam eliminować tego typu zdarzenia - czytam dalej w wiadomości.
Niestety Poczta Polska nie odniosła się bezpośrednio do sprawy naszej czytelniczki.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl