Przybywa złych kredytów

Obecna recesja i towarzyszące jej kłopoty kredytobiorców dopiero odbiją się na wynikach europejskich banków.

Przybywa złych kredytów
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

19.05.2009 13:45

Problem wzrostu odsetka „złych długów”, z którym mierzyć się dziś muszą polskie banki, nie ogranicza się do naszego kraju. Od Rosji po Hiszpanię potężne instytucje finansowe odkładają znaczne rezerwy na pokrycie przyszłych strat z tytułu pogorszenia się jakości portfela kredytowego. Niektórzy eksperci obawiają się, że problem okaże się większy od oczekiwań i znacząco opóźni wyjście banków z kryzysu.

Tylko w pierwszych trzech-czterech miesiącach roku wartość niespłaconych długów w większości państw Europy wzrosła o kilkanaście procent, a w niektórych aż o 1/3 lub o połowę. Wszędzie za zjawiskiem tym stoją rosnące bezrobocie i kłopoty finansowe firm cierpiących na spadek popytu.

Bez pomocy ani rusz?

Na to nakładają się czynniki krajowe. W Wielkiej Brytanii na przykład jest to fatalna sytuacja na rynku nieruchomości komercyjnych. Banki domagają się od firm, które wzięły kredyty na ich budowę, zrekompensowania spadku wartości rynkowej obciążonych hipoteką obiektów, co nie jest łatwe. Ocenia się, że kredyty zabezpieczone takimi nieruchomościami stanowią aż połowę brytyjskich „złych długów”. _ Będzie to oczywiście hamulcem dla rozwoju akcji kredytowej. Ale same banki powinny jakoś przetrwać, zważywszy na ilość pieniądza wpompowanego w nie przez władze _- mówi Martin Ellis, główny ekonomista HBOS.

Większe obawy budzić może spadek cen domów w Hiszpanii. Według wczorajszych danych, udział niespłaconych kredytów w portfelach tamtejszych banków podskoczył w ciągu roku ponadtrzykrotnie, do 4,17 proc., czyli poziomu najwyższego od 12 lat. W przypadku kas oszczędnościowych, obejmujących prawie połowę tego rynku, wskaźnik wynosi już 6 proc., a analitycy Credit Suisse szacują, że w przyszłym roku wzrośnie do 14 proc. Ich zdaniem, oznaczałoby to konieczność pozyskania przez te instytucje 60 mld euro na pokrycie strat.

Jeśli wnosić z rezerw utworzonych przez największe banki, w Niemczech odsetek kredytów niespłaconych przez 30 dni po terminie na razie lekko przekracza 3 proc. Jednak ekonomiści przestrzegają, że zagrożone pożyczki konsumpcyjne, na przykład samochodowe, dopiero się ujawnią. Była to jedna z przesłanek stworzenia systemu złych banków, do których trafią te aktywa.

Najgorsze przed nami

Zdaniem ekonomistów Międzynarodowego Funduszu Walutowego, regionem najbardziej dotkniętym „złymi długami” jest Europa Środkowa i Wschodnia. Według nich, zagrożone może być nawet 35 proc. udzielonych tu kredytów, co ostatecznie przełoży się na odpisanie 7 proc. wartości aktywów. Szef MFW Dominique Strauss-Kahn ostrzegł w piątek aktywne w regionie banki zachodnie, że aby podołać temu wyzwaniu, muszą stawić mu czoła wspólnie.

Mimo szybkiego wzrostu, odsetek „złych” kredytów jest jeszcze w większości państw na historycznie bezpiecznym poziomie 3-6 proc. W Polsce sięgnął on 5,3 proc., ale na przykład ekonomista Banku Handlowego Piotr Kalisz prognozuje dalszy wzrost do 6,7–8 proc. na koniec 2010 r. Byłby to świetny wynik w porównaniu z państwami bałkańskimi, a przede wszystkim bałtyckimi. Trudno dziś wyobrazić sobie kredytowanie łotewskiej gospodarki przez banki bez pieniędzy od MFW czy EBOiR.

Michał Kowalczyk
PARKIET

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)