Putin płaci za Krym

19 mld dolarów - tyle przez pięć lat ma kosztować Putina zajęcie Krymu. Półwysep nie ma z czego płacić podatków i dlatego z podatków Moskwy będzie utrzymywany - donosi "Rzeczpospolita".

Putin płaci za Krym
Źródło zdjęć: © AFP | Viktor Drachev

11.08.2014 | aktual.: 11.08.2014 08:33

Koszty przyłączenie Krymu są tak duże, że nie podobają się nawet ministrowi finansów Rosji. Anton Siłuanow protestuje przeciwko temu, że aż 97 proc. pięcioletniego programu wsparcia ma pochodzić z federacyjnych pieniędzy.

Oliwy do ognia dolewają lokalni, krymscy przedsiębiorcy, którzy nie chcą płacić podatków do Moskwy. Na razie są one bowiem jeszcze zarejestrowane jako ukraińskie. Dopiero teraz mają odbyć się pierwsze poważne rozmowy, które dotyczyć będą zmiany ich statusu.

"Rz" przypomina, że przed aneksją na Krymie było 50 tys. firm i 100 tys. jednoosobowych działalności gospodarczych. Do sierpnia w Rosji zarejestrowało się jedynie 6 tys. z nich.

Na razie Krym integruje się z Moskwą prosząc o pieniądze. Z programu wsparcia chcą korzystać lokalne władze, ale niekoniecznie w celu budowania jedności z Rosją. Już znalazły się w nim zapisy zakazujące kupowania drogich służbowych aut, luksusowych mebli czy elektroniki. Mają obowiązywać jedynie do lokalnych wyborów.

I tak, jak Ukraina kupuje od Rosji gaz, tak Krym musi kupować od Ukrainy energię elektryczną. Zapotrzebowanie to ok. 3 mld kWh rocznie. Półwysep sam jest w stanie wytworzyć jedynie około jednej szóstej energii. Na razie z braku alternatywy Rosjanie muszą inwestować w wiatraki. A zielona energia tania nie jest.

Najdroższą inwestycją będzie most przez Zalew Kerczeński. Koszt połączenia z pominięciem Ukrainy to 1,3 mld zł. Tyle przynajmniej jest w biznesplanie. Na razie zaanektowany Krym łączy z Rosją jedynie prom.

rosjaaneksjakrym
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (917)