PZFD: pod koniec roku wzrost cen mieszkań poniżej 5 proc. rdr

Pod koniec roku ceny nowych lokali mogą wzrosnąć o ok. 5 proc. - szacuje Polski Związek Firm Deweloperskich. Budowlanka narzeka na coraz trudniejszy dostęp do kredytu na inwestycje mieszkaniowe; korzysta z innych źródeł finansowania, w tym m.in. z obligacji.

10.09.2014 12:45

Dyrektor Polskiego Związku Firm Deweloperskich (PZFD) Konrad Płochocki powiedział w środę dziennikarzom, że dobra sprzedaż mieszkań z pierwszej ręki utrzymuje się od drugiej połowy 2013 r. "W ubiegłym roku główną siłą napędową tego rynku byli nabywcy gotówkowi. W 2014 roku widzimy wzrost zainteresowania nowymi mieszkaniami wśród osób, które korzystają z kredytów" - ocenił.

Jak mówił, mogą ich zachęcać do tego niskie stopy procentowe, które pomimo rosnących marż, utrzymują kredyty hipoteczne na atrakcyjnym poziomie.

PZFD szacuje, że pod koniec roku ceny mieszkań na rynku pierwotnym mogą wzrosnąć rok do roku poniżej 5 proc. "W wielu miastach Polski średnie ceny nowych lokali nie zmieniają się w ogóle lub nieznacznie. Okazuje się jednak, że rosną ceny w poszczególnych dzielnicach, np. w Warszawie, na Mokotowie, Żoliborzu, Śródmieściu czy Woli ceny mieszkań wzrosły, zaś średnie w całej stolicy zaniżają projekty w tańszych lokalizacjach, w tym m.in. na Białołęce" - zaznaczył.

Według PZFD średnie marże deweloperskie wahają się w okolicach 15 proc., a średnia stopa zwrotu z aktywów spadła poniżej 5 proc. Chodzi o projekty, które trwają około czterech lat.

Płochocki poinformował, że blisko 19 proc. firm deweloperskich nie korzysta z kredytu bankowego. W ubiegłym roku było to 5 proc. "Coraz trudniej jest uzyskać finansowanie z banku, a jednocześnie jest ono konieczne przy konstrukcji rachunku powierniczego, który deweloperzy muszą otwierać dla wszystkich nowych projektów. To powoduje, że deweloperzy szukają alternatywnych źródeł finansowania i w większym stopniu korzystają z obligacji, giełdy czy pożyczek od wspólników" - ocenił.

Istnieją dwa rodzaje rachunków powierniczych: otwarte i zamknięte. W pierwszym przypadku klient w miarę postępu budowy lokalu wpłaca określone z góry w umowie transze na rachunek powierniczy. Potem bank wypłaca z niego deweloperowi pieniądze po stwierdzeniu, że dany etap budowy został zakończony. Drugie rozwiązanie zakłada, że bank przelewa wszystkie pieniądze deweloperowi w momencie, gdy kupujący staje się właścicielem mieszkania. Obowiązek posiadania przez deweloperów takich rachunków przewiduje ustawa deweloperska, która weszła w życie ponad dwa lata temu.

Dyrektor PZFD nie spodziewa się w przyszłym roku wzrostu cen mieszkań wynikającego z wyższych marż deweloperskich. Zwraca natomiast uwagę na wyższe ceny lokali w dłuższej perspektywie z powodu rosnących wymagań technicznych dla budynków. "Zmierzamy do budynku zero energetycznego w 2021 roku. Koszty tych zmian poniosą wszyscy kupujący lokale" - ocenił.

Jego zdaniem potrzebna jest deregulacja przepisów technicznych dla budynków. "Polaków nie stać na drogie mieszkania. Potrzebują lokali popularnych, które nie muszą mieć wyśrubowanych wymagań technicznych" - podkreślił.

"Nie możemy bez namysłu podnosić wymagań technicznych np. w aspekcie dostarczania szerokopasmowego internetu, kablówki i łączy telefonicznych do mieszkań. Zmiana rozporządzenia w tej sprawie w ubiegłym roku spowodowała, że średnio każdy nabywca nowego lokalu, z powodu dodatkowego okablowania, musi dopłacić do ceny mieszkania między 1 tys. a 5 tys. zł. W dobie technologii bezprzewodowych nasuwa się pytanie, czy nabywca chce korzystać z takich rozwiązań" - zaznaczył Płochocki.

Przyznał, że część zaleceń technicznych dla budynków mieszkalnych pochodzi z wytycznych unijnych, ale każdy kraj ma duże możliwości ich modyfikowania. "Często przyjęte rozwiązania w Polsce są bardziej restrykcyjne niż w innych krajach Unii Europejskiej" - powiedział.

Płochocki odniósł się też do Rekomendacji S Komisji Nadzoru Finansowego dot. podnoszenia wkładu własnego w kolejnych latach.

Od stycznia 2014 r. wkład własny przy zakupie nieruchomości na kredyt wynosi co najmniej 5 proc.; rok później będzie to co najmniej 10 proc., w 2016 r. - 15 proc., a od 2017 r. - 20 proc. Wysokość wkładu własnego zależy też od dodatkowego zabezpieczenia kredytu. Nie można go brać na dłużej niż 35 lat.

"Mamy bardzo duże obawy, czy młodych Polaków będzie stać na tak wysoki wkład własny" - ocenił dyrektor PZFD. Przypomniał, że Polacy zarabiają znacznie mniej niż w UE, brakuje też długoterminowego systemu oszczędzania na mieszkanie.

"Warto rozważyć wolniejsze dochodzenie do tak wysokich progów wkładu własnego. Jednak historia kredytowa państw zachodnich nie jest tożsama z historią młodego polskiego systemu bankowego. Wydaje nam się, że te wymagania są zbyt restrykcyjne" - zaznaczył. Zapowiedział, że Związek rozmawia w tej sprawie z Komisją Nadzoru Finansowego.

Analityk Expandera Jarosław Sadowski szacuje, że pod koniec roku wzrośnie popyt na kredyty hipoteczne ze względu na zaostrzenie od przyszłego roku wymagań banków w zakresie wkładu własnego. "Teraz wymagany jest 5-proc. wkład własny, a od 2015 r. będzie to 10 proc. "To duża kwota dla wielu Polaków" - mówił dziennikarzom.

Z ogłoszonej w środę przez PZFD 9. edycji Rankingu Banków wynika, że deweloperzy najlepiej oceniły Getin Noble Bank pod względem współpracy w zakresie ich finansowania oraz obsługi inwestycji mieszkaniowych. Drugie miejsce zajął mBank, a trzecie Alior Bank.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)