Trwa ładowanie...
d8lgyy4
06-05-2015 11:35

Raport: wirtualne przyłączenia blokują sieci energetyczne

W Polsce są obszary, gdzie do sieci energetycznej nie da się przyłączyć nawet niewielkiego źródła energii. W sieci jest ciasno, bo wiele lat temu zarezerwowali sobie w niej miejsce inwestorzy, którzy dotąd niczego nie zbudowali - wynika z raportu Instytutu Jagiellońskiego.

d8lgyy4
d8lgyy4

Zdaniem autorów raportu, zaprezentowanego w środę w Centrum Prasowym PAP, o ile nie rozwiąże się problemu tych wirtualnych przyłączeń, będzie problem z realizacją ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE). Część jej zapisów weszła w życie w poniedziałek. Dzięki niej Polska ma wypełnić unijne przepisy dotyczące udziału energii ze źródeł odnawialnych w finalnym zużyciu energii.

Ekspert branży energetycznej, rektor Politechniki Lubelskiej, prof. Piotr Kacejko we wstępie do raportu zauważył, że z danych publikowanych na stronach internetowych operatorów sieci dystrybucyjnych (PGE Dystrybucji, Energa Operator, ENEA Operator, Tauron Dystrybucja, RWE Stoen Operator) wynika, iż przyłączeniowa mapa Polski obejmuje bardzo wiele białych plam - obszarów, w których do 2018 roku nie można liczyć na przyłączenie elektrowni o mocy nawet 1 MW.

Jak podkreślił, dotyczy to wszystkich technologii wytwarzania energii. "Ograniczenia przyłączeniowe dotyczą zarówno jednostek węglowych, wodnych, gazowych, wiatrowych, jak i fotowoltaicznych" - zauważył.

Przyczyną deficytu miejsca w sieci są podpisane przed laty umowy o przyłączenia; zdaniem Kacejki może chodzić o "setki źródeł o łącznej mocy wielu tysięcy megawatów".

d8lgyy4

"Obiekty te można dość łatwo zidentyfikować na podstawie powszechnie dostępnych informacji. Terenowe oględziny zablokowanych miejsc przyłączenia wskazują na brak jakiejkolwiek aktywności inwestorów, którzy co prawda wykazali się refleksem w zakresie zapewnienia sobie rezerwacji miejsca w sieci, ale inne przeszkody (środowiskowe, społeczne, finansowe) okazują się dla nich nie do sforsowania" - dodał.

Z danych udostępnionych przez operatorów wynika, że 76 proc. tzw. warunków przyłączenia wydano przed 2010 rokiem, a więc w czasach, gdy było to bezpłatne i nie wymagano dokumentów pozwalających ocenić zdolność aplikującej firmy do ukończenia inwestycji.

"Celem podmiotów występujących o warunki lub podpisujących umowy przyłączeniowe była niejednokrotnie wyłącznie sprzedaż projektu, a uzyskane warunki przyłączenia często nie przekładały się na przeprowadzenie inwestycji - na rynku wtórnym pojawiło się wielu deweloperów oferujących do sprzedaży projekty farm wiatrowych z wydanymi warunkami przyłączenia lub podpisanymi umowami przyłączeniowymi. Okazało się jednakże, że większość z oferowanych projektów jest obarczona wadami formalnymi, które uniemożliwiają ich realizację, stąd też pomimo posiadania deficytowych zdolności przyłączeniowych i dużego popytu inwestorów do dziś nie zostały zrealizowane" - napisali autorzy raportu.

Postulują oni weryfikację wydanych pozwoleń, szczególnie tych sprzed 2010 r., czyli sprzed nowelizacji prawa energetycznego, które do tej pory nie uzyskały pozwolenia na budowę. Ich zdaniem, 4 lata to czas wystarczający na przygotowanie projektu do realizacji. Uważają, że proces wydawania warunków przyłączenia powinien być jawny - łącznie z publikacją w internecie danych podmiotów, które mają takie umowy. Są też za upublicznieniem informacji o postępach inwestycji.(PAP)

(planujemy kontynuację tematu)

d8lgyy4
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d8lgyy4