Raporty spółek nie rozczarowują
Wyniki i prognozy spółek amerykańskich nie rozczarowują inwestorów. Jedynym „zgrzytem” w sezonie raportów kwartalnych jest niepewność, jaki wpływ będą miały zmiany w otoczeniu prawnym na przyszłe raporty kwartalne instytucji finansowych. Rozbieżności w szacunkach podanych przez banki są spore.
23.07.2010 17:01
Stany Zjednoczone
Wyniki i prognozy spółek amerykańskich nie rozczarowują inwestorów. Jedynym „zgrzytem” w sezonie raportów kwartalnych jest niepewność, jaki wpływ będą miały zmiany w otoczeniu prawnym na przyszłe raporty kwartalne instytucji finansowych. Rozbieżności w szacunkach podanych przez banki są spore. Podawane kwoty robią duże wrażenie. Czy jednak nie są zawyżane, by winę za ewentualne osłabienie wyników w przyszłych kwartałach zrzucić na regulatora?
Sytuacja techniczna wciąż jest nierozstrzygnięta, stąd tak duża zmienność nastrojów - po dniu wyprzedaży następuje gorączka zakupów. Istotnym poziomem jest 1100 pkt. na S&P 500. Gdyby bykom udało się zdecydowanie przebić ten opór i utrzymać rynek przez kilka sesji, to można zacząć bardziej optymistycznie patrzyć na rynek akcji. Obecnie, nadal znajdujemy się w średnioterminowym trendzie spadkowym. Publikowane dotychczas wyniki wskazują, że obecny kwartał pod względem zysku netto będzie najlepszy dla amerykańskich korporacji od czasu upadku Lehman Brothers. Nieco słabiej wypada to pod względem przychodów.
Nadal najlepiej pod względem zyskowności wygląda sektor technologiczny, gdzie wyniki są najwyższe w historii. Ceny akcji również są zdecydowanie wyżej niż przed kryzysem. Po drugiej stronie zyskowności znajdują się konglomeraty, gdzie obecny wynik to zaledwie 50% wyniku netto z 2007 roku.
Polska i Europejskie Rynki Wschodzące
To był kolejny udany tydzień na warszawskiej GPW. Po ponad miesięcznej konsolidacji, której towarzyszyła dosyć duża zmienność, indeks największych spółek WIG20 przebił opór, jaki ukształtował się w okolicach 2 430 pkt., co daje duże i realne szanse na chęć kontynuowania wzrostów i ataku na tegoroczne szczyty. Jednak początek tygodnia nie zapowiadał tak optymistycznego rozwoju wydarzeń. Fiasko rozmów Węgier z Międzynarodowym Funduszem Walutowym i UE, które w sobotę zawiesiły negocjacje z rządem węgierskim na temat wypłaty kolejnej transzy pomocy, przełożyło się na znaczne osłabienie forinta i mocny spadek na giełdzie w Budapeszcie. Znalazło to automatycznie przełożenie na polskiego złotego, który przy tak kiepskim sentymencie, kontynuował osłabianie. Warto jednak zauważyć, że powyższa sytuacja nie przełożyła się mocno na indeksy w Polsce.
Ostatnia ocena agencji ratingowej Standard&Poor's, jak i bardzo dobre dane dotyczące produkcji przemysłowej w Polsce, doprowadziły do powolnego podnoszenia indeksów, a polska waluta zaczęła powoli się umacniać. Kolejne dni to kontynuacja poprawiającego się nastroju. Dane zza oceanu oraz Eurolandu pomagały bykom. Szczególnie te dotyczące zamówień w przemyśle strefy euro, które okazały się dużo lepsze od oczekiwań. Widać tutaj, podobnie jak w Polsce skutki umocnienia dolara, a co za tym idzie pozytywnego przełożenia na europejskich eksporterów.
Opisując wydarzenia ostatnich dni nie sposób ominąć nieoficjalnych informacji, jakie napłynęły z otocznia resortu skarbu. Według tych, że informacji MSP dopuszcza do możliwości oddania pełnej kontroli nad Grupą Lotos, gdyby ofertę na akcje spółki złożył Orlen albo PGNiG. Od strony biznesowej wydaje się być to nielogiczne, gdyż w obu spółkach ma swoje udziały Skarb Państwa. Jednak od strony kontroli właścicielskiej jak najbardziej. Przekazanie firmy Lotos w ręce jednego z w/w inwestorów pozwoliłoby dalej kontrolować państwu sytuację w spółkach paliwowych. Przejęcie spółki przez PKN wydaje się być mało prawdopodobne, gdyż doprowadziłoby do monopolu na rynku paliwowym w Polsce, a na to musiałaby wyrazić zgodę Komisja Europejska. Jeżeli spółkę przejęłoby „polskie górnictwo”, byłaby to niewątpliwie przeciwwaga rynkowa.
Jednak trzeba pamiętać, że PGNiG nie posiada własnych złóż ani doświadczenia w wydobyciu ropy. Tego rodzaju spekulacje przy poprawiających się globalnie nastrojach, dołożyły swoją cegiełkę do wzrostów akcji spółek surowcowych. Podsumowując - od strony technicznej sygnał kupna wydaje się być potwierdzony. Jeżeli pierwsze dni następnego tygodnia nie wzmogą podaży kierowanej chęcią realizacji zysków, to droga na tegoroczne szczyty pozostaje otwarta.
Europa Zachodnia
Po tygodniowym odpoczynku inwestorzy na Starym Kontynencie ponownie zabrali się za kupno akcji. Główne zachodnioeuropejskie indeksy w ujęciu tygodniowym zgodnie wylądowały na lekkich plusach. Po raz kolejny w miarę pozytywne informacje napłynęły z rynku długu państw grupy PIIGS. Udane aukcje hiszpańskich i greckich bonów skarbowych przesłoniły nieco mniej udaną podobną operację krótkoterminowego długu Portugalii. Bardzo udaną z kolei okazała się emisja irlandzkich obligacji dziesięcio- i sześcioletnich, która dla inwestorów okazała się ważniejsza od decyzji agencji Moody’s odnośnie obniżenia ratingu Irlandii, notabene przez wszystkich praktycznie oczekiwanej.
Oczywiście pojedyncze wygrane „bitwy” w żadnym wypadku nie oznaczają wygranej „wojny”, czyli opanowania trudnej sytuacji budżetowej w wielu państwach strefy euro. Bez systemowych zmian fiskalnych wszelkie kosmetyczne zabiegi na dłuższą metę nie mają prawa zdać egzaminu. Humorów inwestorom nie popsuły lepsze od prognoz lipcowe odczyty indeksów PMI w strefie euro w przemyśle i usługach, wzrost brytyjskiego PKB w II kwartale, a także lepszy od oczekiwań poziom niemieckiego indeksu Ifo, potwierdzające relatywnie dobrą kondycję gospodarczą naszych zachodnich sąsiadów. Najważniejsze czeka jednak wszystkich popołudniu, kiedy to zostaną opublikowane wyniki testów wytrzymałościowych 91 europejskich grup bankowych.
Tajemnicą poliszynela jest fakt, że kryteria przyjęte do symulacji do najostrzejszych nie należały, a jednak niektórzy ten „finansowy egzamin” mogli oblać. Jedno jest pewne, mocno odbiegające od prognoz publikacje „stress-testów” mogą determinować sytuację rynkową w nadchodzącym tygodniu nie tylko na europejskich parkietach.
Azja i Ameryka Łacińska
W Chinach oraz Brazylii silne wzrosty otwierają ciekawe perspektywy na przyszłość. W minionym tygodniu nastąpiło mocne wybicie Shanghai Composite ze średnioterminowego kanału spadkowego. Indeks szybko i stanowczo pokonał opór na poziomie 2495 punktów i powędrował na kolejne szczyty w okolicach 2575. Od początku tygodnia rozpoczynając z okolic poziomu 2400 punktów kończy tydzień na 2572, czyli ponad 170 punktów wyżej, co pozwoliło inwestorom obecnym na rynku smoka zarobić ponad 7 proc. Tym samym, był to jeden z najbardziej spektakularnych i zielonych tygodni od ponad sześciu miesięcy. W najbliższych tygodniach możemy zaobserwować lekkie uspokojenie i krótkoterminowe korekty, ale wydaje się w regionie Azji po kilkutygodniowej wyprzedaży kolor zielony zagości już na dłużej. Nie wydają się być już straszne dane z rynku nieruchomości czy opinie rządu dotyczące spowolnienia eksportu. Wszyscy inwestorzy kupujący stawiają przede wszystkim na rosnącą konsumpcję wewnętrzną.
W Kraju Kwitnącej Wiśni po niskim otwarciu na początku tygodnia w okolicy 9260 punktów i trzech sesjach spadkowych, w piątek indeks Nikkei 225 kończy na bardzo pokaźnych plusach. W perspektywie tygodnia wzrost o 1,8 proc. do 9430 punktów był głównie determinowany wynikami Microsoft Corp. ponad oczekiwaniami rynku oraz wzrostem cen surowców. W regionie wśród dużych spółek rosło prawie wszystko. Najsłabiej zachowywały się akcje spółki Nidec Corp. – lidera w produkcji super miniaturowych i precyzyjnych silniczków, np. do napędów dysków twardych - która straciła 1,8 proc..
Bank centralny Indii prawdopodobnie zwiększy koszty finansowania zewnętrznego, aby kolejny raz w tym roku schłodzić inflację. Opinię tę oprócz wielu analityków podzielają członkowie „rady polityki pieniężnej”. W piątek, cztery dni przed następnym komunikatem dotyczącym polityki pieniężnej planowanym na 27 lipca, gubernator Duvvuri Subbarao oznajmił, że rada jest pod silną presją, aby podnieść stopy procentowe i zmniejszyć tym samym presję inflacyjną w Indiach, gdzie trzy czwarte ludzi żyje za mniej niż 2 dolary dziennie. Stopa lombardowa i referencyjna wzrastały już w tym roku trzykrotnie począwszy od połowy marca zawsze o 25 punktów bazowych. Stopa referencyjna wynosi 4 procent, a stopa lombardowa 5,5 proc.
Wskaźnik cen hurtowych wzrósł o 10,55 proc. w czerwcu, po tym jak w kwietniu osiągnął 19-miesięczne maksimum na poziomie 11,23 proc. Rentowności dziesięcioletnich obligacji skarbowych w tym tygodniu ustanowiły maksimum na poziomie 7,69 proc. i jest to najwyższy poziom od ponad miesiąca. W perspektywie tygodnia Indeks BSE 30 wzrósł o ponad 1,2 proc. z poziomu 17900 do 18130 punktów głównie za sprawą czwartkowej zielonej końcówki notowań. W następnych dniach rosnące ryzyko stopy procentowej może powodować znaczną zmienność i większą aktywność ze strony sprzedających.
W tym tygodniu w kraju samby główny indeks Bovespa, startując z poziomu 62350, wyłamał się z ponad trzymiesięcznego kanału spadkowego, przebijając poziom 63750 punktów i ruszył na północ w kierunku silnego oporu 65670. Po tygodniowych zakupach na początku następnego tygodnia inwestorzy prawdopodobnie będą potrzebowali kilku dni odpoczynku, aby wrócić do większych zakupów.
Surowce
Cena ropy naftowej wzrosła ponad 3%, a za baryłkę w Nowym Jorku płaci się obecnie 78 dolarów. Przez cały tydzień na rynku rządziły mieszane nastroje. Z jednej strony spółki amerykańskie prezentowały bardzo dobre wyniki za II kwartał i półrocze 2010 roku. Świadczy to o dobrej kondycji poszczególnych sektorów gospodarki i pozwala bardziej optymistycznie patrzeć w przyszłość.
Z drugiej jednak strony mamy do czynienia ze słabnącymi wskaźnikami wyprzedzającymi koniunkturę oraz pogarszające się dane makroekonomiczne ze Stanów Zjednoczonych i Chin, co wprowadza inwestorów w konsternację, czy aby na pewno światowa gospodarka się odradza. Cotygodniowe dane z Departamentu Energii USA miały niedźwiedzi wydźwięk, ale były tylko chwilowym pretekstem do zniżki cenowej. Ostatecznie optymizm zwyciężył, ale rynek jest tak rozchwiany, że byle pretekst może odmienić sytuację.
Bardzo udany tydzień mają za sobą ceny miedzi. Tona surowca w Londynie zdrożała o 8%, a w piątkowe popołudnie płacono 6966 dolarów. Warto dodać, że jest to najlepszym tygodniowym wynikiem od lutego br. Podstawą do zwyżek cen były informacje o szybko kurczących się stanach magazynowych zarówno w Londynie, jak i w Szanghaju. Daje to bowiem miejsce do odbudowania zapasów poprzez zwiększone zaangażowanie strony popytowej, co powinno podnosić ceny.
Niewiele działo się na rynku złota, które kończy tydzień w okolicach cen zamknięcia z poprzedniego tygodnia. Uncja wyceniana jest na 1200 dolarów. Technicznie patrząc na rynek złota, nadal obowiązuje trend wzrostowy, a notowania zatrzymały się w okolicach jego dolnego ograniczenia. Jest to jednocześnie pierwsze wsparcie dla cen. Natomiast kolejne to poziom 1170 dol./uncję. Przełamanie tego poziomu otworzyłoby drogę do większego ruchu „na południe”.
Raport przygotował zespół Doradców Finansowych Xelion w składzie: Łukasz Bugaj, Jacek Maleszewski, Piotr Olejniczakowski, Tomasz Ray-Ciemięga, Piotr Trzeciak, Konrad Widuliński, Jan Żuralski.