"Rażące naruszenia" króla polskich wędlin. KNF wlepiła mu karę
Henryk Kania, były prezes firmy Zakłady Mięsne Henryk Kania, znów został ukarany przez Komisję Nadzoru Finansowego (KNF). Z komunikatu wynika, że dopuścił się "rażącego naruszenia". To już kolejna kara na koncie byłego potentata w branży mięsnej.
Decyzja została podjęta w ubiegłym tygodniu, ale KNF podała ją do publicznej wiadomości dopiero w czwartek 31 października 2024 r.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Daniel Obajtek o limicie na karcie służbowej Orlenu. "Miałem to w kontrakcie"
Kara dla Henryka Kani. Musi zapłacić 90 tys. zł
"Komisja Nadzoru Finansowego wydała decyzję nakładającą na Henryka Kanię - byłego członka Rady Nadzorczej Zakładów Mięsnych Henryk Kania SA w upadłości z siedzibą w Pszczynie, karę pieniężną w wysokości 90 tys. zł" - czytamy w oficjalnym komunikacie.
Powodem nałożenia kary są "rażące naruszenia" obowiązków informacyjnych w związku ze sporządzeniem raportów półrocznych i rocznych w latach 2017 i 2018.
Decyzja KNF nie jest ostateczna. Henryk Kania może zwrócić się do Komisji z wnioskiem o ponowne rozpatrzenie sprawy. Ma też możliwość wniesienia skargi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie na tę decyzję, bez uprzedniego skorzystania z prawa do zwrócenia się z wnioskiem do Komisji.
To nie pierwsza kara dla Henryka Kani. Na początku października 2024 r. KNF postanowiła go ukarać za nieprzekazanie do publicznej wiadomości kluczowych informacji.
Kara rzędu 65 tys. zł za brak informacji o prolongacie spłaty należności przez kontrahenta. Druga sprawa dotyczy naruszenia kowenantu (czyli wartości granicznej wskaźnika finansowego) w umowie kredytowej. W związku z tym incydentem znany biznesmen został ukarany na kwotę 40 tys. zł. Łącznie musi zatem zapłacić 105 tys. zł.
Z kolei w 2022 r. i 2023 r. instytucja nałożyła kary na jego spółkę i byłych członków jej zarządu.
Kania napisał list. Cztery lata temu został zatrzymany
Henryk Kania został zatrzymany w Argentynie cztery lata temu. Jest podejrzany m.in. o udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Zarzuca mu się także dokonanie oszustw co do mienia znacznej wartości.
Potentat branży mięsnej był poszukiwany listem gończym. Mimo wniosku o ekstradycję do tej pory nie udało się sprowadzić biznesmena i postawić go przed polskim wymiarem sprawiedliwości.
Prokuratura Krajowa czeka na decyzję Sądu Najwyższego Argentyny w sprawie odwołania złożonego przez obrońcę Henryka Kania od orzeczenia sądu argentyńskiego stwierdzającego prawną dopuszczalność wydania wniosku - wynika z informacji Business Insider Polska. Kania postanowił odnieść się do tych informacji. Jak zaznaczył, w sądzie powszechnym nie zostało jeszcze rozpoczęte postępowanie ekstradycyjne i tym bardziej nie może toczyć się przed Sądem Najwyższym.
- Nigdy nie uciekłem z Polski, a zatrzymano mnie, bo się nie ukrywałem. Oficjalnie już w czerwcu 2018 r. wraz z żoną złożyliśmy dokument ZAP-3 w którym informowaliśmy o nowym miejscu zamieszkania na Bahamach wraz z innymi niezbędnymi informacjami - podkreślił Kania w rozmowie z portalem.
Przekonywał, że "wylatując z Polski we wrześniu 2019 r. nie był świadomy działań prokuratury w przeciwko niemu", a nawet oczekiwał współpracy w sprawie zakładów. Podkreślił, że nie czuje się przestępcą.
8 października br., wysłał list otwarty do premiera Donalda Tuska, ministra sprawiedliwości Adama Bodnara, rzecznika praw obywatelskich Marcina Wiącka, ambasadora USA w Polsce Marka Brzezińskiego, posłów regionu śląskiego, a także Romana Giertycha, jako szefa zespołu do spraw rozliczeń w PiS.