Rewolucyjne zmiany w L4. Jest problem. "Zamiast 5 dni wezmą 10"
Nowy pomysł jest taki, by to ZUS był odpowiedzialny za wypłatę wynagrodzeń od pierwszego dnia choroby pracownika. To niewątpliwie duża pomoc finansowa dla firm. Zmiany jednak odbiją się na pracodawcach, pracownikach i samym ZUS - alarmują eksperci.
07.02.2024 | aktual.: 07.02.2024 12:47
Zwolnienie lekarskie jest oficjalnym dokumentem potwierdzającym prawo pracownika do absencji w pracy z powodów zdrowotnych, zwalniając go z obowiązków zawodowych na określony czas. Przysługuje ono osobom zatrudnionym na umowę o pracę lub zlecenie, które opłacają składki na ubezpieczenie chorobowe, uprawniając do korzystania ze świadczeń pieniężnych podczas nieobecności.
Obecnie system funkcjonuje w ten sposób, że kiedy pracownik zachoruje, pracodawca pokrywa koszty wynagrodzenia za pierwsze 33 dni zwolnienia lekarskiego (lub 14 dni w przypadku pracowników, którzy przekroczyli 50. rok życia).
Dopiero po 34 dniach choroby ZUS przejmuje ciężar wypłaty zasiłku. Jak donosi pulshr.pl, rząd planuje wprowadzić szereg zmian - tak, by to ZUS płacił wynagrodzenie za "L4" od pierwszego dnia nieobecności pracownika.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nowy podatek na armię. Czy to dobry pomysł? - Marcin Piątkowski - Biznes Klasa #16
Rewolucyjne zmiany w L4. Co na to pracodawcy?
Dzięki temu na kontach przedsiębiorców mogą pozostać dodatkowe środki. Według wstępnych szacunków będzie to kosztować budżet ok. 11 mld zł.
W tej chwili ciężar wypłaty wynagrodzenia chorobowego, czyli tych 80 proc., kiedy pracownik jest na chorobowym, spada na przedsiębiorcę do 33 dni w skali roku. My zakładamy, że ten obowiązek powinien spoczywać na ZUS-ie i będziemy szukali takiego rozwiązania - mówił premier Donald Tusk na początku stycznia.
Zobacz także
Co na to pracodawcy? Nie oni ponosiliby ten koszt, lecz ZUS. Mimo to zmiany mogą przynieść szereg komplikacji w zakładach pracy.
- Może tam dojść do kuriozalnej sytuacji, w której pracownicy będą prowadzić zapisy na "L4". Szacuję, że pula 27 mld zł przeznaczona na zasiłki chorobowe w całym 2022 roku, wzrosłaby o 20 proc. do 32,4 mld złotych, czyli 5 dodatkowych miliardów złotych na chorobowe. Znacznie lepiej przeznaczyć te pieniądze na służbę zdrowia, nowoczesny sprzęt medyczny ratujący życie, podwyżki dla pielęgniarek i lekarzy. Celem nie jest przebywanie na zwolnieniu, a jak najszybszy powrót do zdrowia - komentuje Mikołaj Zając, prezes firmy doradczej Conperio, cytowany przez gazetę.
Część ekspertów proponuje kompromis: zasiłek chorobowy rzeczywiście miałby wynosić 100 proc., ale dla zwolnień dłuższych niż te od trzech do pięciu dni. W przypadku tych krótkotrwałych pensja na L4 miałaby wynosić 50 proc., by zniechęcać pracowników do traktowania chorobowego jako dodatkowy urlop w roku.
Z doświadczenia wiemy, że pracownicy kalkulują. Ich skłonność do nadużywania "L4" nie zmalałaby, zamiast 5 dni pobieraliby np. 10 dni chorobowego - dodaje prezes Conperio w rozmowie z "Rz".
Liczba "lewych" L4 rośnie
Aż 20 proc. pracowników korzystających z zwolnień lekarskich oszukuje swoich pracodawców - wynika z danych Conperio. W ubiegłym roku firma przeprowadziła kontrolę prawie 40 tysięcy zwolnień, niemal tyle samo, co ZUS.