Rok 2009: Było źle, jest lepiej, będzie...?
Na początku 2009 r. perspektywy rynków finansowych wydawały się co najmniej słabe. Z czasem wszystko zaczęło się jednak odwracać. W nowy rok wejdziemy z nowymi nadziejami i poprawą sytuacji zarówno jeśli chodzi o inwestycji, oszczędności jak i o kredytowanie się.
31.12.2009 12:43
Na początku 2009 r. perspektywy rynków finansowych wydawały się co najmniej słabe. Z czasem wszystko zaczęło się jednak odwracać. W nowy rok wejdziemy z nowymi nadziejami i poprawą sytuacji zarówno jeśli chodzi o inwestycji, oszczędności jak i o kredytowanie się.
Na początku 2009 r. mało kto się spodziewał, że indeksy na GPW będą rosnąć, a nawet jeśli ktoś był optymistą skala wzrostów z pewnością go zaskoczyła. WIG20 od początku roku zyskał prawie 30 proc., a licząc od dołka w lutym - prawie 80 procent. Świetnie radziły sobie także małe i średnie spółki, mWIG40 wzrósł o 53 proc., a sWIG80 o 57 procent. 10 miesięcy ciągłych wzrostów w Warszawie sprawiły także, że klienci zaczęli powracać - na razie powoli - do funduszy inwestycyjnych. Wzrosła również wartość portfeli tych, którzy bessę zdecydowali się przeczekać ze swoimi akcjami czy jednostkami funduszy.
Notowania złotego w ciągu minionych 12 miesięcy przeżywały dwa zupełnie różne okresy. Na początku roku nasz waluta była skrajnie niedowartościowana: za euro płaciliśmy rekordową cenę prawie 5 zł, za dolara prawie 4 złote. Od marca jednak inwestorzy zagraniczni podbudowani m.in. wyjątkowymi na tle innych państw wynikami naszej gospodarki zaczęli wierzyć w naszą walutę. Od tego czasu złoty z mniejszymi lub większymi przerwami systematycznie zyskiwał aż do obecnych poziomów: 4,15 zł za euro i 2,9 zł za dolara.
W związku z dużą zmiennością na rynku walutowym jak i na giełdach akcji, instytucje finansowe musiały zaoferować klientom bardziej bezpieczne instrumenty lub takie, które mogły przynosić zyski także w przypadku spadku indeksów. Na rynku pojawiło się wiele lokat strukturyzowanych, łączących w sobie gwarancję zwrotu kapitału oraz możliwość potencjalnych zysków. Druga połowa roku przyniosła z kolei nową ofertę produktów opartych o surowce, w tym przede wszystkim o złoto, którego ceny pięły się wtedy w górę. W bankach masowo pojawiły się lokaty z jednodniową kapitalizacją, które omijając podatek Belki, oferowały bardzo atrakcyjne oprocentowanie, zdecydowanie wyższe niż normalne lokaty bankowe i mogące konkurować np. z funduszami inwestycyjnymi. W tamtym czasie zysk brutto w wysokości ponad 7 proc. w skali roku był nie do przecenienia.
Jednak nawet hossa trwająca od marca nie odbudowała pełnego zaufania klientów do funduszy czy produktów strukturyzowanych. Wielu Polaków większość swoich oszczędności wciąż trzymała na lokatach bankowych - depozyty zwiększyły się z 342 mld zł na początku roku do ponad 370 mld zł pod jego koniec. W tym samym czasie aktywa TFI wzrosły do ponad 90 mld zł - do rekordów (140 mld zł) wciąż więc jeszcze trochę brakuje. Z drugiej strony hossa na GPW nie mogła pozostać niezauważona - saldo wpłat i umorzeń do funduszy inwestycyjnych w ostatnich miesiącach roku było zdecydowanie dodatnie.
Kryzys na świecie - szczególnie widoczny na początku 2009 r. sprawił, że miniony rok obfitował w wiele ważnych wydarzeń na naszym rynku finansowym. Najważniejszym wydaje się proces załamania się rynku kredytów hipotecznych, a potem jego normalizowania się aż do stanu dzisiejszego, który jest dobrym punktem wyjścia na przyszłość. Frank przestał być ulubioną walutą Polaków - na „topie” jest teraz złoty oraz euro. Tu wpływ miała popularność programu „Rodzina na swoim”, który właściwie uratował nasz rynek nieruchomości. do końca listopada 2009 r. udzielono kredytów na kwotę ponad 4,9 mld zł - przy czym łączna suma od początku istnienia w 2007 r. to nieco ponad 6,1 mld złotych.
W kontekście kredytów hipotecznych ważnym wydarzeniem było wprowadzenie rekomendacji S II pozwalającej klientom banków kupować walutę bezpośrednio w kantorach i spłacać nią bankowy kredyt. Nie można także zapomnieć o tak ważnych wydarzeniach jak zakończenie wieloletniego konfliktu pomiędzy PZU a Eureko czy ogromna dywidenda i emisja akcji PKO BP. Prawie rok temu na rynek weszły także dwa nowe banki - Allior Bank i Allianz Bank, z których szczególnie ten pierwszy radził sobie wyjątkowo dobrze, uzyskując 0,7 proc. udział w rynku plasując się w środku stawki bankowej.
Warto też zwrócić uwagę na rekordowo niskie stopy procentowe w Polsce, które spadły z 6 proc. na jesieni ubiegłego roku do 3,5 proc. obecnie. Niski koszt pieniądza miał na celu walkę z zapaścią kredytową na rynku - sprawić, aby kredyty były tanie i bardziej dostępne. Nie do końca się to udało, ale więcej możliwości będzie miał nowy skład RPP: rok 2009 był bowiem ostatnim okresem obecnego składu Rady.
Rok 2009 ze strony banków wyglądał nieco inaczej niż z punktu widzenia klientów. Słowem odmienianym przez wszystkie przypadki na rynku było "ryzyko". To właśnie ryzyko niewypłacalności klientów zmieniło oferty instytucji finansowych, ich wymagania i samo podejście do klienta.
Za najważniejszą zmianę można uznać zakończenie udzielania kredytów hipotecznych na ponad 100 proc. wartości nieruchomości z minimalnym wkładem własnym. Uzbieranie dziś 20 proc. wkładu na nowe mieszkanie to zresztą bolączka nie tylko młodych ludzi. Mniej liberalne podejście do klienta widać było także w prawie wszystkich ofertach instytucji finansowych. Zdolność kredytowa klienta była bardziej dokładnie weryfikowana, a w jej ocenie przyjmowano ostrzejsze kryteria.
Z punktu widzenia klienta, spowolnienie gospodarcze w Polsce mogło być szokiem. W bardzo krótkim czasie z ogromnej oferty kredytów i walki o klienta coraz bardziej wyśrubowanymi warunkami banki przeszły do sytuacji zupełnie odwrotnej. Na szczęście druga połowa roku przyniosła pewne ożywienie: pojawiły się banki (ok. 10 instytucji), które znów zaczęły udzielać kredytów na 100 proc. wartości nieruchomości - przede wszystkim w złotych. Pod koniec roku zaczęto zmniejszać również marże kredytów, także tych udzielanych w euro. Koniec 2009 r. przyniósł więc poprawę sytuacji we wszystkich aspektach polskiego rynku finansowego. Wydaje się, że jest to dobry punkt wyjścia do kolejnych 12 miesięcy, które - jeśli świat nie zostanie zaskoczony nową odsłoną kryzysu - przyniosą dalszą poprawę możliwości zarówno do inwestowania, oszczędzania jak i kredytowania.
Paweł Satalecki
analityk Finamo