Rolnik spod Mławy wciąż walczy o sprawiedliwość i odszkodowanie. Problemy sprawia nawet Prokuratoria Generalna
Pokrzywdzony przez komornika rolnik spod Mławy wciąż musi walczyć o sprawiedliwość i odszkodowanie. W tę sprawę zaangażowała się nawet Prokuratoria Generalna. I wcale nie jest po stronie rolnika, który niesłusznie stracił ciągnik. Pokrzywdzony uważa, że sąd nie będzie w jego sprawie bezstronny. Dlaczego? Bo proces będzie prowadzony w miejscu, w którym komornik miał być nadzorowany. Miał, ale nie był.
18.09.2017 | aktual.: 18.09.2017 20:48
Politycy wielokrotnie wykorzystywali tę historię, by uzasadnić zmiany w przepisach dotyczących komorników. To był sztandarowy przykład nieprawidłowości w tej branży. O co chodzi? O historię rolnika spod Mławy, któremu komornik zajął ciągnik. Problem w tym, że wspomniany rolnik nie miał długów, a zadłużenie dotyczyło jego sąsiada. O sprawie rozpisywały się wszystkie gazety, rolnika pokazywały wszystkie media. Sprawa wyglądała na oczywistą, do akcji wkroczyła też prokuratura, pojawiły się pierwsze akty oskarżenia.
I… zaczęły się schody.
Komornik, którego kancelaria zajęła słynny ciągnik sąsiadowi dłużnika, nadal pracuje. Choć wydalono go z zawodu, to odwołał się od tej decyzji i nadal zarabia. O problemach z zamknięciem sprawy poszkodowanego rolnika spod Mławy pisaliśmy kilka dni temu.
W sprawie są jednak nowe wątki. W tej chwili rolnik złożył wniosek o wyłączenie całego składu sędziowskiego w sprawie karnej przeciwko asesorowi komorniczemu. Dlaczego?
Zacznijmy od początku. Prokuratura Okręgowa w Płocku wytoczyła na rzecz rolnika - a przeciwko komornikowi Jarosławowi K. i asesorowi Michałowi K. - powództwo cywilne. W ten sposób chciała pomóc rolnikowi w uzyskaniu odszkodowania. Jednocześnie miał to być sygnał, że wymiar sprawiedliwości funkcjonuje prawidłowo. Walka dotyczyła nie tylko zadośćuczynienia, ale m.in. pieniędzy za utracony sprzęt do pracy. W sumie chodzi o około 90 tys. zł.
Niespodziewanie do postępowania przyłączyła się Prokuratoria Generalna, która reprezentuje Skarb Państwa - a dokładnie Prezesa Sądu Rejonowego dla Łodzi-Śródmieścia. To właśnie pod nadzorem prezesa tego sądu działał komornik i asesor. Prokuratoria Generalna złożyła tak zwaną interwencję uboczną. W ten sposób przystąpiła do procesu z pozycji trzeciej strony, choć oczywiście zależy jej na wygranej pozwanych.
- W skandalicznej treści interwencji ubocznej wniesionej przez Prokuratorię Generalną Rzeczypospolitej Polskiej, działanie komornika oraz asesora jest przedstawiane jako w pełni zgodne z prawem. W ocenie autora pisma organ egzekucyjny miał prawo zająć, wywieźć w nieznane miejsce oraz zbyć po rażąco zaniżonej cenie ciągnik należący do osoby trzeciej - komentuje mec. Lech Obara. Od lat jego kancelaria walczy z nieuczciwymi komornikami i pomaga poszkodowanym. To on nagłaśniał i teraz prowadzi sprawę rolnika spod Mławy.
Prawnicy rolnika są zaskoczeni takim przebiegiem sprawy z jeszcze jednego powodu. Skarb Państwa nie został w tej sprawie w ogóle pozwany. Z drugiej strony zwracają uwagę, że przecież to właśnie ta historia była przyczyną wielu zmian w prawie. Zaangażowanie przedstawicieli państwa po stronie pozwanych może zatem dziwić.
Dlaczego w sprawę zaangażowała się Prokuratoria Generalna w imieniu łódzkiego sądu? To właśnie pod jego nadzorem działała kancelaria komornicza, której "praktyki" zainteresowały śledczych. Asesor z tej kancelarii usłyszał zarzuty, w sumie w akcie oskarżenia wymienionych było też siedem innych osób. Z kolei sam komornik dalej objęty jest działaniami prokuratury i śledztwem.
- Z treści aktu oskarżenia wynika bowiem, że oskarżeni z pełną świadomością, w porozumieniu uczestniczyli w niezgodnym z prawem procederze zajmowania, odbierania, a następnie sprzedaży w drodze komisowej ruchomości, najczęściej pojazdów i maszyn rolniczych - wyjaśnia mec. Lech Obara. I dziwi go, że reprezentanci Skarbu Państwa w ogóle mają ochotę kogokolwiek w tej sprawie bronić.
To jednak nie koniec dziwnych wydarzeń w tej sprawie. Rolnik spod Mławy ma też problemy w procesie karnym, gdzie oskarżony jest asesor komorniczy. O co chodzi? Początkowo prokuratura wniosła akt oskarżenia do Sądu Rejonowego w Mławie.
Sąd ten nie chciał jej rozpatrywać i zwrócił się do sądu wyższej instancji o przekazanie sprawy w inne miejsce. Uzasadnienie? Większość świadków, a także wszyscy oskarżeni mieszkają w Łodzi i okolicach. Zatem zamiast do Mławy, niech dojeżdżają do Łodzi. Sąd Okręgowy w Płocku przychylił się do tego wniosku i przekazał sprawę do Sądu Rejonowego... dla Łodzi-Śródmieścia. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że przecież rolnik z prezesem tego sądu prowadzi już spór sądowy.
- Wątpliwości budzi u pokrzywdzonych decyzja o przekazaniu sprawy do tego właśnie sądu. Pokrzywdzeni uważają, że ciężko, by sąd ten zachował bezstronność, w sytuacji gdy nadzorował komornika i nie dopatrzył się licznych nieprawidłowości w jego działaniach - dodaje mecenas.
W tej chwili wniosek o zmianę całego składu sędziowskiego czeka na rozpatrzenie. W sprawie rolnika spod Mławy interweniowała w Ministerstwie Sprawiedliwości senator Lidia Staroń. Od początku przygląda się tej sprawie, to ona ją nagłaśniała.
W tym samym sądzie leży też wniosek… komornika. Złożył on tam zażalenie na decyzję Krajowej Rady Komorniczej, która wydaliła go z zawodu. - Nie wierzę, że komornika dosięgnie sprawiedliwość - mówił "Super Expressowi" niedawno Radosław, pokrzywdzony rolnik.