Rolnik spod Mławy wciąż walczy o sprawiedliwość i odszkodowanie. Problemy sprawia nawet Prokuratoria Generalna

Pokrzywdzony przez komornika rolnik spod Mławy wciąż musi walczyć o sprawiedliwość i odszkodowanie. W tę sprawę zaangażowała się nawet Prokuratoria Generalna. I wcale nie jest po stronie rolnika, który niesłusznie stracił ciągnik. Pokrzywdzony uważa, że sąd nie będzie w jego sprawie bezstronny. Dlaczego? Bo proces będzie prowadzony w miejscu, w którym komornik miał być nadzorowany. Miał, ale nie był.

Rolnik spod Mławy wciąż walczy o sprawiedliwość i odszkodowanie. Problemy sprawia nawet Prokuratoria Generalna
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Waszczuk
Mateusz Ratajczak

18.09.2017 | aktual.: 18.09.2017 20:48

Politycy wielokrotnie wykorzystywali tę historię, by uzasadnić zmiany w przepisach dotyczących komorników. To był sztandarowy przykład nieprawidłowości w tej branży. O co chodzi? O historię rolnika spod Mławy, któremu komornik zajął ciągnik. Problem w tym, że wspomniany rolnik nie miał długów, a zadłużenie dotyczyło jego sąsiada. O sprawie rozpisywały się wszystkie gazety, rolnika pokazywały wszystkie media. Sprawa wyglądała na oczywistą, do akcji wkroczyła też prokuratura, pojawiły się pierwsze akty oskarżenia.

I… zaczęły się schody.

W sprawie są jednak nowe wątki. W tej chwili rolnik złożył wniosek o wyłączenie całego składu sędziowskiego w sprawie karnej przeciwko asesorowi komorniczemu. Dlaczego?

Zacznijmy od początku. Prokuratura Okręgowa w Płocku wytoczyła na rzecz rolnika - a przeciwko komornikowi Jarosławowi K. i asesorowi Michałowi K. - powództwo cywilne. W ten sposób chciała pomóc rolnikowi w uzyskaniu odszkodowania. Jednocześnie miał to być sygnał, że wymiar sprawiedliwości funkcjonuje prawidłowo. Walka dotyczyła nie tylko zadośćuczynienia, ale m.in. pieniędzy za utracony sprzęt do pracy. W sumie chodzi o około 90 tys. zł.

Niespodziewanie do postępowania przyłączyła się Prokuratoria Generalna, która reprezentuje Skarb Państwa - a dokładnie Prezesa Sądu Rejonowego dla Łodzi-Śródmieścia. To właśnie pod nadzorem prezesa tego sądu działał komornik i asesor. Prokuratoria Generalna złożyła tak zwaną interwencję uboczną. W ten sposób przystąpiła do procesu z pozycji trzeciej strony, choć oczywiście zależy jej na wygranej pozwanych.

- W skandalicznej treści interwencji ubocznej wniesionej przez Prokuratorię Generalną Rzeczypospolitej Polskiej, działanie komornika oraz asesora jest przedstawiane jako w pełni zgodne z prawem. W ocenie autora pisma organ egzekucyjny miał prawo zająć, wywieźć w nieznane miejsce oraz zbyć po rażąco zaniżonej cenie ciągnik należący do osoby trzeciej - komentuje mec. Lech Obara. Od lat jego kancelaria walczy z nieuczciwymi komornikami i pomaga poszkodowanym. To on nagłaśniał i teraz prowadzi sprawę rolnika spod Mławy.

Prawnicy rolnika są zaskoczeni takim przebiegiem sprawy z jeszcze jednego powodu. Skarb Państwa nie został w tej sprawie w ogóle pozwany. Z drugiej strony zwracają uwagę, że przecież to właśnie ta historia była przyczyną wielu zmian w prawie. Zaangażowanie przedstawicieli państwa po stronie pozwanych może zatem dziwić.

Dlaczego w sprawę zaangażowała się Prokuratoria Generalna w imieniu łódzkiego sądu? To właśnie pod jego nadzorem działała kancelaria komornicza, której "praktyki" zainteresowały śledczych. Asesor z tej kancelarii usłyszał zarzuty, w sumie w akcie oskarżenia wymienionych było też siedem innych osób. Z kolei sam komornik dalej objęty jest działaniami prokuratury i śledztwem.

- Z treści aktu oskarżenia wynika bowiem, że oskarżeni z pełną świadomością, w porozumieniu uczestniczyli w niezgodnym z prawem procederze zajmowania, odbierania, a następnie sprzedaży w drodze komisowej ruchomości, najczęściej pojazdów i maszyn rolniczych - wyjaśnia mec. Lech Obara. I dziwi go, że reprezentanci Skarbu Państwa w ogóle mają ochotę kogokolwiek w tej sprawie bronić.

To jednak nie koniec dziwnych wydarzeń w tej sprawie. Rolnik spod Mławy ma też problemy w procesie karnym, gdzie oskarżony jest asesor komorniczy. O co chodzi? Początkowo prokuratura wniosła akt oskarżenia do Sądu Rejonowego w Mławie.

Sąd ten nie chciał jej rozpatrywać i zwrócił się do sądu wyższej instancji o przekazanie sprawy w inne miejsce. Uzasadnienie? Większość świadków, a także wszyscy oskarżeni mieszkają w Łodzi i okolicach. Zatem zamiast do Mławy, niech dojeżdżają do Łodzi. Sąd Okręgowy w Płocku przychylił się do tego wniosku i przekazał sprawę do Sądu Rejonowego... dla Łodzi-Śródmieścia. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że przecież rolnik z prezesem tego sądu prowadzi już spór sądowy.

- Wątpliwości budzi u pokrzywdzonych decyzja o przekazaniu sprawy do tego właśnie sądu. Pokrzywdzeni uważają, że ciężko, by sąd ten zachował bezstronność, w sytuacji gdy nadzorował komornika i nie dopatrzył się licznych nieprawidłowości w jego działaniach - dodaje mecenas.

W tej chwili wniosek o zmianę całego składu sędziowskiego czeka na rozpatrzenie. W sprawie rolnika spod Mławy interweniowała w Ministerstwie Sprawiedliwości senator Lidia Staroń. Od początku przygląda się tej sprawie, to ona ją nagłaśniała.

W tym samym sądzie leży też wniosek… komornika. Złożył on tam zażalenie na decyzję Krajowej Rady Komorniczej, która wydaliła go z zawodu. - Nie wierzę, że komornika dosięgnie sprawiedliwość - mówił "Super Expressowi" niedawno Radosław, pokrzywdzony rolnik.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (145)