Rosjanie mieszają na polskim rynku gazu

Izraelska spółka GLI próbuje sprzedać w Polsce niezwykle tani gaz. Branża energetyczna twierdzi, że to celowe działanie Rosjan, którzy chcą pokazać, kto tak naprawdę rządzi na polskim rynku gazu.

Rosjanie mieszają na polskim rynku gazu
Źródło zdjęć: © Fotolia | FineBokeh

16.05.2014 | aktual.: 16.05.2014 08:10

GLI chce sprzedać 1 mld m sześc. gazu (ok 7 proc. rocznego zużycia w Polsce) po cenie 270 dolarów za 1000 m sześc. To o jedną trzecią taniej niż PGNiG kupuje od Gazpromu. Ten kto zdecyduje się skorzystać z oferty może oszczędzić więc nawet 400 mln zł - wylicza "Rzeczpospolita". Gazeta ustaliła, że ofertę taką otrzymał m.in. Boryszew, ale z niej nie skorzystał.

- Oferta jest bardzo atrakcyjna i mogą nią być zainteresowane rodzime rafinerie czy spółki chemiczne. dostawca może też sprzedać gaz na Towarowej Giełdzie energii - mówi Grażyna Piotrowska-Oliwa, była prezes PGNiG.

Polityczny gaz

Dlaczego więc Boryszew nie skorzystał z takiej okazji? Spółka tłumaczy, że nie byłaby w stanie wykorzystać takiej ilości gazu. Ale za decyzją stoją też inne powody. Kontrakt taki mógłby nie spodobać się rządowi, bowiem uderza w interesy PGNiG. Poza tym nieznane jest źródło surowca.

Nie wiadomo, kto stoi za GLI, ale eksperci podejrzewają Gazprom - czytamy w "Rzeczpospolitej". Z drugiej strony w kwietniu premier Ukrainy poinformował, że z magazynów w jego kraju skradziono 13 mld m sześc. surowca.

- Najczęściej źródło pochodzenia takiego atrakcyjnego cenowo surowca to szara strefa - potwierdza Piotr Naimski, były wiceminister gospodarki. Z kolei informatorzy ze służb specjalnych zwracają uwagę, że gdyby GLI uzyskała gaz od innej firmy w ramach rozliczeń biznesowych po prostu sprzedałaby go na giełdzie, a nie prowadziła rozmowy z polskimi firmami.

Kto tak naprawdę rządzi

Choć niewiele wiadomo na pewno, najłatwiej wskazać miejsce wydobycia surowca - to Rosja. Dlaczego kraj ten pozwala, by ktoś psuł mu rynek sprzedając w Polsce gaz w promocyjnej cenie?

- Próba wpuszczenia na rynek 1 mld m sześc. gazu ma pokazać, że możemy zgłaszać różne propozycje dotyczące unii energetycznej, ale o tym, jak będzie wyglądał rynek, i tak zdecyduje producent surowca. Rosjanie, nawet gdyby upłynnili taka ilość, finansowo zyskaliby mało, ale politycznie bardzo dużo - wyjaśnia "Rzeczpospolitej" jeden z menadżerów PGNiG.

Obniżenie ceny gazu na rynku w trudnej sytuacji postawiłoby też PGNiG, które jest zobowiązane odbierać surowiec od Gazpromu po określonej cenie. W dodatku po uruchomieniu terminalu LNG w Świnoujściu PGNiG będzie za jego pośrednictwem sprowadzał z kataru gaz w jeszcze wyższej cenie.

Opracowanie:Jan Bolanowski

gazpromenergetykaenergia
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)