Rozpita kadra menedżerska

Alkohol nadużywają już nie tylko bezrobotni i niewykwalifikowani pracownicy fizyczni. W nałóg wpada też kadra menedżerska

Rozpita kadra menedżerska

28.07.2009 | aktual.: 28.07.2009 16:49

Przedsiębiorcy, menedżerowie, specjaliści i inni pracownicy umysłowi nie różnią się szczególnie od pracowników fizycznych i bezrobotnych, jeśli chodzi o ilość spożywanego alkoholu. Taki wniosek płynie z raportu opublikowanego przez Komisję Europejską. A kto należy do największych pijusów? Według badań brytyjskiego ministerstwa zdrowia, za kołnierz nie wylewają przede wszystkim dziennikarze (konsumują 43 jednostki alkoholu tygodniowo). Na drugim miejscu niechlubnego rankingu znaleźli się informatycy (33 jednostki). Na trzecim – finansiści i agenci ubezpieczeniowi (29 jednostek).

Branże, w których piją

Nie dziwi fakt, że najwięcej piją ci menedżerowie, którzy pracują w największym stresie. Nieoficjalnie wiadomo, że zdenerwowanie przy kieliszku najczęściej odreagowują kierownicy w branżach, którym obecnie niezbyt dobrze się wiedzie z powodu kryzysu. Bary odwiedzają menedżerowie banków, firm motoryzacyjnych i budowlanych. Najczęściej tych przedsiębiorstw, które musiały ciąć zatrudnienie, a teraz może im brakować rąk do pracy. Alkoholem „krzepią się” menedżerowie firm, które mają mniej zamówień. Żeby osiągnąć zadowalający wynik sprzedażowy, menedżerowie musza się nieźle napracować. Piją lekarze, jak również kadra zarządzająca szpitalami. Zagrożeni alkoholizmem są też szefowie agencji reklamowych – którzy realizują projekty czasem w nieludzkich terminach. Wszędzie tam, gdzie stres i pracoholizm, znajdzie się miejsce również na alkoholu. Niestety w zbyt dużych ilościach.

Żeby zapomnieć

Jarosław Nowak, psycholog biznesu, uważa, że tzw. białym kołnierzykom nałóg alkoholowy grozi nawet bardziej niż robotnikom z taśmy produkcyjnej. Bo „umysłowi” żyją w ogromnym stresie. Ciąży na nich duża odpowiedzialność. Pracują na najwyższych obrotach i bez przerwy rozliczani są z wyników.

- Kolejnym czynnikiem skłaniającym do nadmiernego picia może być zła atmosfera na korporacyjnych szczytach: brak koleżeństwa, konflikty, intrygi, wyścig szczurów – tłumaczy Nowak.

Dodaje, że poddany nadmiernej presji człowiek łatwiej sięgnie po alkohol, żeby odreagować, zapomnieć, przenieść się na chwilę do lepszej rzeczywistości.

Z innego powodu pić zaczął Wiesław, do niedawna dyrektor działu IT w dużym przedsiębiorstwie transportowym. Alkohol służył mu do pokonania wrodzonej nieśmiałości i zmniejszenia dystansu do podwładnych.

- Łatwiej mi wydawać polecenia, kiedy jestem na lekkim rauszu – przyznaje młody, niespełna 32-letni menedżer. – Po kielichu człowiek nabiera odwagi i wiary w siebie. Myśli, że góry może przenosić. Ale poczucie mocy, które daje kolejny drink, jest złudne. Prezes załatwił Wiesławowi odwyk, lecz do poprzedniej pracy już nie wrócił. Jak mówi, najpierw musi uporać się z sobą, dopiero później znów powalczy o jakieś kierownicze stanowisko. Na razie zarabia na życie jako zwykły informatyk w firmie szwagra.

Plama na życiorysie

Alkohol złamał już niejedną karierę. Niestety, nawet wyjście z nałogu nie daje gwarancji, że ją odbudujemy. Na własnej skórze doświadczył tego Piotr, jeszcze rok temu ceniony doradca finansowy, dziś właściciel osiedlowego sklepu.

- Po udanym leczeniu wysłałem CV do wielu, wielu miejsc. Wykonałem setki telefonów – wspomina były konsultant. – Na rozmowę kwalifikacyjną nikt mnie jednak nie zaprosił. Jest to tym bardziej przykre, że firmami, do których uderzyłem, zarządzają z reguły moi wieloletni i, zdawałoby się, dobrzy znajomi.

Co piąty menedżer zajmujący się rekrutacją kieruje się na strony serwisów społecznościowych, by lepiej poznać osoby starające się o posadę – ogłosił serwis eFluxMedia.com, powołując się na badanie przeprowadzone przez portal CareerBuilder.com. Blisko 34 proc. szefów, którzy przeglądali profile kandydatów w sieci, przyznało, że na skutek treści tam znalezionych postanowili nie zaoferować pracy temu czy innemu delikwentowi. Działo się tak przeważnie wtedy, gdy natknęli się na informacje o tym, że kandydat nadużywa alkoholu lub zażywa narkotyki.

- Na tego typu serwisach niektórzy menedżerowie chwalą się swoimi ekscesami alkoholowymi i eksperymentami z prochami – zauważa Jarosław Nowak. – Niech się potem nie dziwią, że nikt ich nie chce zatrudnić.

Uzasadniona przezorność

Trudno się dziwić ostrożności rekruterów. Z powodu absencji chorobowych związanych z alkoholem traci się w Unii Europejskiej nawet 19 mld euro rocznie. Dużą część kosztów ponoszą pracodawcy. Nieobecnego lub niedysponowanego pracownika trzeba przecież kimś zastąpić. Zaś na największe straty może narazić przedsiębiorstwo pijany menedżer lub kluczowy specjalista.

Jarosław Nowak wspomina Rafała, swojego kolegę po fachu – psychologa biznesu i trenera, skądinąd kiedyś bardzo szanowanego w środowisku doradców personalnych. Jeden przykry incydent przekreślił cały jego dorobek i nieskazitelną reputację. Bo to, że od czasu do czasu rozweselił się drinkami na firmowej imprezie, nikt nie miał mu za złe.

- Rafał miał wygłosić prelekcję na konferencji poświęconej coachingowi – opowiada Nowak. – Pijany jak bela z trudem wtoczył się na mównicę. Ktoś chciał mu zabrać mikrofon, a wtedy on zaczął obrażać słuchaczy – głównie dyrektorów i prezesów firm. Nie wiem, co mój znajomy robi teraz, w każdym razie w branży personalnej jest spalony.

Czy Rafał nie mógł przewidzieć, że pewnego dnia straci nad sobą kontrolę? Nowak uważa, że już wcześniej były niepokojące sygnały, ale je lekceważył. Wprawdzie niezmiernie rzadko, a jednak się zdarzało, że pod wpływem alkoholu krzyczał na żonę i dzieci. Wmawiał sobie wtedy, że panuje nad swoim piciem. A z takim samooszukiwaniem jest jak z grą pokera. Prędzej czy później ktoś powie: sprawdzam!
Janusz Sikorski

Częstotliwość picia alkoholu

Jak często w ciągu ostatnich 12 miesięcy zdarzyło się Panu/Pani wypić więcej niż 5 drinków przy jednej okazji?

Obraz

Źródło: badanie Komisji Europejskiej, Eurobarometr 2007, dane w proc.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (54)