Rynek wciąż płytki

2 stycznia to dzień wolny m.in. w Japonii, Wielkiej Brytanii i USA, a więc na kluczowych rynkach. Nie bądźmy, zatem zaskoczeni relatywnie niską aktywnością inwestorów. Na „pełne otwarcie” rynków trzeba, zatem zaczekać do jutra.

Rynek wciąż płytki
Źródło zdjęć: © DM BOŚ

02.01.2012 | aktual.: 02.01.2012 11:03

Z informacji, które napłynęły do tej pory warto zwrócić uwagę na lepszy względem wstępnych szacunków odczyt indeksu PMI dla przemysłu w Chinach, wyliczany przez instytucje rządowe, zwłaszcza, że kontrastuje on z opublikowanymi w piątek wyliczeniami Markit/HSBC. I jest pozytywny… bo mamy wartość 50,3 pkt. wobec oczekiwanych 49,1 pkt., a zatem powrót powyżej bariery 50 pkt, co może zmniejszać obawy związane z nadmiernym hamowaniem gospodarki Państwa Środka w 2012 r. Niemniej, to muszą potwierdzić kolejne dane, najlepiej z realnej gospodarki (produkcja przemysłowa, sprzedaż detaliczna)
.

Inwestorzy jednak wciąż bardziej martwią się o sytuację w strefie euro – w najbliższych dniach wszystko będzie się „kręcić” wokół jednego – wpływu ewentualnych cięć ratingów przez agencję S&P na wycenę peryferyjnego długu i związanej z tym kondycji sektora bankowego. Ta ostatnia kwestia zaczyna pomału stawać się kluczowa, biorąc pod uwagę rysujące się pierwsze symptomy zapaści kredytowej – banki wolą przechowywać gotówkę w ECB, gdyż mają wobec siebie coraz mniejsze zaufanie.

W centrum uwagi będzie też Grecja, o której wspominałem jeszcze w piątek przy okazji artykułu w niemieckim Der Spiegel, który sugerował, że rząd Lukasa Papademosa ma coraz mniej woli i możliwości do wprowadzania koniecznych reform. W dzisiejszym Financial Times, minister finansów Ewangelos Wenizelos odrzuca te zarzuty nazywając je niepotrzebnym budowaniem niepewności i sianiem paniki. Niemniej, tak czy inaczej inwestorzy będą się obawiać o los negocjacji z posiadaczami obligacji, które miały zakończyć się w styczniu – przypomnijmy, chodziło o dobrowolną zgodę na umorzenie 50 proc. posiadanego do tej pory długu. Na to wszystko zaczyna nakładać się wizja kampanii wyborczej, która prędzej, czy później ruszy – chociaż kilka dni temu przedstawiciel partii PASOK sugerował, jakoby wybory parlamentarne miały zostać przesunięte z lutego na kwiecień.

Przed godz. 10:00 poznaliśmy też odczyty grudniowych danych PMI dla przemysłu w strefie euro – w przypadku Niemiec i Francji nieco lepsze od oczekiwań, ale dla całego Eurolandu zgodne z szacunkami (46,9 pkt.). Większej reakcji na rynku, zatem nie widać.

*EUR/USD: *Piątkowa świeca nie napawa zbytnim optymizmem – to klasyczne doji, które dodatkowo potwierdziło opór w rejonie 1,30. Dzisiaj czekać nas będzie raczej marazm – konsolidacja w przedziale 1,29-1,30. Jeżeli dzisiaj zamkniemy się poniżej 1,2944 (ekstremum z 14 grudnia), to jutro możemy łamać wsparcie na 1,2870 i zejść poniżej dołka na 1,2856.
*GBP/USD: *W piątek funt zachowywał się znacznie lepiej, niż można by tego było oczekiwać – to odreagowanie silnego spadku z 28-29 grudnia? Dzisiaj już popyt nie ma za bardzo siły, wydaje się, że będziemy wracać w okolice 1,5400-1,5450, a w kolejnych dniach celować w rejon 1,5300-1,5350.

Marek Rogalski
analityk DM BOŚ (BOSSA FX)

Źródło artykułu:Dom Maklerski BOŚ
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)