Kryzys nie oszczędza nikogo. Niemal wszystkie branże borykają się z mniejszymi lub większymi trudnościami. Są jednak takie, które w ostatnich miesiącach zasłużyły na miano szczególnie ryzykownych. Dobrze wiedzieć w jakich branżach nie warto w tej chwili otwierać swojego biznesu, a nawet nie szukać pracy. Niezależnie od wykształcenia. Bo o ile lekarz, chcąc uprawiać swój zawód, "skazany" jest właściwie na placówki służby zdrowia, a fryzjer na działalność usługową w swojej dziedzinie, o tyle pracownicy biurowi, administracyjni, księgowi, sprzedawcy, informatycy i wielu innych specjalistów, może spokojnie realizować się w wielu branżach.
Jakich więc nie wybierać, jeśli nie chcemy żyć w strachu, że za kilka miesięcy nasza firma dołączy do setek innych, które w ostatnich miesiącach ogłosiły upadłość lub stały się niewypłacalne?
Do branż podwyższonego ryzyka należą przede wszystkim: branża budowlana i deweloperska, transport, a nawet szeroko rozumiany handel. Niektóre z nich już rozpoczęły zwolnienia, inne zapowiadają cięcia etatów. Firmy działające w tych sektorach - szczególnie w branży budowlanej mają największy problem z otrzymaniem kredytów, a bez ogromnych nakładów finansowych nie są w stanie funkcjonować. Sytuację pogarsza też fakt, że rynek mieszkaniowy po niedawnym boomie został mocno nasycony - trudno wiec o klienta, a ceny nieruchomości mocno spadły. Skończyła się też dobra passa - rzeki zamówień - na inwestycje drogowe. Większość dużych projektów realizowanych było przed Euro i w tej chwili kolejne zamówienia zostały ograniczone lub wstrzymane. Niedawne szaleństwo budowlane, wbrew oczekiwaniom, wielu firmom też odbiło się czkawką. Wielu przedsiębiorców zamiast na ogólnopolskiej budowie zarobić - zwyczajnie zbankrutowało. Nic więc dziwnego, że najwięcej firm, które ogłosiły w ostatnich miesiącach upadłość, to firmy
budowlane. Tylko w pierwszym kwartale tego roku zbankrutowało ich aż 85.
Zwiększoną liczbę upadłości firm zaliczył też handel - przede wszystkim hurtowy oraz transport. Zdaniem analityków opóźnienia w płatnościach i strata płynności finansowej, to największy problem tych branż.
Jak wynika z komunikatu KUKE (Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych), kryzys dotknął też inne branże. Biorąc pod uwagę nie liczbę zamykanych przedsiębiorstw, a proporcję tych likwidowanych w stosunku do istniejących, na przełomie 2011 i 2012 roku największy kryzys odnotowały branża poligraficzna i kulturalno-rozrywkowa. Przy okazji problemów w sektorach budowlanym i transportowym, kłopoty mają też producenci wyrobów z drewna i sprzętu transportowego. Wśród ryzykownych branż wymieniana jest też motoryzacyjną.
Biorąc pod uwagę skalę problemu, niewiele pozostaje sektorów, w których możemy czuć się pewnie. Fachowcy podkreślają jednak, że znacznie łagodniej na kryzys reagują firmy usługowe. Z kolei jeśli chodzi o handel, który ma się nie najlepiej - nieźle trzyma się branża spożywcza (bo jedzenie to ostatnia rzecz, z której zrezygnuje konsument) i farmaceutyczna.
Gdzie jeszcze warto szukać pracy w dobie kryzysu?
- W tej chwili najstabilniejsze wydają się: cała branża energetyczna, informatyczna, i telekomunikacyjna. Generalnie dobrze się wiedzie firmom związanym z innowacyjnymi technologiami - czy to w energetyce (np. działalność związana z odnawialnymi źródłami energii) czy komunikacji - mówi specjalistka ds rynku pracy Renata Kaczyńska-Maciejowska, szefowa firmy szkoleniowo-doradczej Prospera Consulting. - Problem może polegać jednak na tym, że w tych branżach nawet na stanowiska administracyjno-biurowe, czyli niezwiązane bezpośrednio w profilem działalności, większość firm szuka specjalistów z wykształceniem kierunkowym, związanym z jej obszarem działania. Może się więc okazać, że aby móc starać się np. o pracę w kadrach czy księgowości w firmie telekomunikacyjnej będziemy musieli się dokształcić i poszerzyć wiedzę właśnie o tematykę związaną z telekomunikacją - dodaje ekspertka.
AD