Rząd do stoczniowców: spotkajmy się w sierpniu

Związkowcy ze Stoczni Gdynia aż kipią ze złości. Na wtorek planowano spotkanie z premierem Donaldem Tuskiem i rozmowę na temat przyszłości przedsiębiorstwa, a tymczasem w poniedziałek o godz. 23 dostali informację, że spotkanie jest odwołane.

30.07.2008 08:34

Obraz
© (fot. Dziennik Bałtycki)

Związkowcy ze Stoczni Gdynia aż kipią ze złości. Na wtorek planowano spotkanie z premierem Donaldem Tuskiem i rozmowę na temat przyszłości przedsiębiorstwa, a tymczasem w poniedziałek o godz. 23 dostali informację, że spotkanie jest odwołane.

Związkowcy twierdzą, że traktuje się ich niepoważnie. Kancelaria Premiera informuje, że do spotkania dojdzie, ale najwcześniej po 15 sierpnia i to jeżeli premier będzie miał czas.

_ To istna kpina. Ja już miałem kupiony bilet na pociąg do Warszawy, a w poniedziałek w nocy zadzwonili do mnie z Kancelarii Premiera i powiedzieli, że spotkanie jest odwołane _ - mówi zdenerwowany Jan Gumiński, przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Gospodarki Morskiej.

_ Taka postawa premiera dowodzi, że jesteśmy przez niego lekceważeni. Nie wierzę w to, że nie mógł znaleźć dla nas przynajmniej pół godziny. Chcemy wiedzieć, na jakim etapie są rozmowy z inwestorami. Obawiamy się, że we wrześniu może okazać się, że program prywatyzacji nie jest przygotowany i stoczni grozi upadek. Unia Europejska nie zgodzi się na kolejne przesunięcie terminu prywatyzacji. _

Do 12 września Aleksander Grad, minister Skarbu Państwa, musi przesłać do Brukseli gotowe plany prywatyzacji Stoczni Gdynia i Stoczni Novej ze Szczecina. Jeżeli tego nie zrobi, Komisja Europejska może nakazać zwrot pomocy publicznej, przyznanej stoczniom od 2004 r. Pomoc ta wynosi ponad 5 mld zł. Zwrot takiej sumy oznacza upadek polskich stoczni. Gdy Unia Europejska po raz kolejny i ostatni zgodziła się na przesunięcie terminu przygotowania planów restrukturyzacji polskiego przemysłu stoczniowego, związkowcy zapowiedzieli, że przypilnują rząd, by te plany były gotowe na czas. Miały temu służyć spotkania w Warszawie. Do pierwszego z nich nie doszło.

_ Znowu zaczynają się jakieś tajemnicze rozgrywki. Premier miał nas przyjąć, a tymczasem odwołał spotkanie w ostatniej chwili _- mówi zbulwersowany Dariusz Adamski, przewodniczący NSZZ Solidarność Stoczni Gdynia SA. _ Jestem zaniepokojony tym bardziej, że dochodzą do mnie słuchy o tym, że negocjacje z firmą ISD, która jest zainteresowana nabyciem akcji naszej stoczni, rozpoczęto od nowa. Może dojść do sytuacji, że we wrześniu znowu okaże się, że dla stoczni nie ma inwestora i Unia Europejska powie "dość". Niech w końcu premier się z nami spotka i powie, czy stocznia zostanie postawiona w stan upadłości, czy - tak jak obiecywał - będzie uratowana. _

Pracownicy Ministerstwa Skarbu Państwa zapewniają, że aktualnie kilkanaście firm jest zainteresowanych przejęciem Stoczni Gdynia. Wśród nich są podobno potentaci finansowi z całego świata.

_ Jeżeli jest tak dobrze, to niech premier nam o tym powie, a nie unika spotkania z nami _- oburza się Leszek Świętczak, przewodniczący Związku Zawodowego "Stoczniowiec". _ Pracownicy bez przerwy przychodzą do mnie i pytają, co dalej z przedsiębiorstwem. Bezradnie rozkładam ręce i odpowiadam, że nie wiem. Będziemy uparci i kategorycznie domagamy się spotkania z premierem Tuskiem. On, jako człowiek z Wybrzeża, powinien najlepiej rozumieć sytuację stoczniowców. _

Dlaczego strona rządowa postanowiła przesunąć termin spotkania na drugą połowę sierpnia?

_ Zarówno rząd, jak i związkowcy muszą się do tego spotkania lepiej przygotować _ - wyjaśnia opóźnienie Jacek Filipowicz, dyrektor Centrum Informacji Rządu. _ Najlepiej będzie spotkać się po 15 sierpnia, oczywiście jeżeli kalendarz pana premiera na to pozwoli. _

5 mld zł - tyle wynosi pomoc publiczna przyznana polskim stoczniom od 2004 r. Zwrot takiej kwoty, co może nakazać Komisja Europejska, oznacza upadek polskiego przemysłu stoczniowego

POLSKA Dziennik Bałtycki
Mariusz Jabłoński

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)