Rząd nie potrzebuje wsparcia MFW
Jeśli chodzi o finansowanie deficytu, patrzymy raczej na rynek krajowy – powiedział Dominik Radziwiłł, wiceminister finansów
.
Jednym z powodów ograniczenia emisji na rynkach zagranicznych są wciąż wysokie koszty. Przy ostatniej, styczniowej emisji pięcioletnich papierów denominowanych w euro rentowność w dniu emisji wynosiła 5,94 proc. Dla porównania: rząd brytyjski sprzedaje obligacje przy rentowności 1,5 proc.
Resort finansów wyklucza także korzystanie z pożyczek Międzynarodowego Funduszu Walutowego. _ Polska nie ma potrzeby uciekać się do programów MFW. Nie mamy żadnych specyficznych planów z tym związanych. Ale pozostajemy w roboczym kontakcie _– stwierdził Radziwiłł.
Podkreślił, że bardziej atrakcyjne dla rządu jest wykorzystywanie pożyczek Banku Światowego (kolejna transza o wartości 1 mld zł ma być wykorzystana w tym roku), jak również Europejskiego Banku Inwestycyjnego. EBI może m.in. zainwestować w obligacje emitowane przez Krajowy Fundusz Drogowy.
Wiceminister nie chciał ujawnić, czy fundusze pozyskane z zagranicznych pożyczek i zasobów unijnych mogą być wymieniane na złote na rynku, wywołując pośrednio aprecjację krajowej waluty. _ Nie komentujemy naszej aktywności na rynku _– stwierdził. Przed kilkoma tygodniami resort podał, że Bank Gospodarstwa Krajowego część pieniędzy z funduszy unijnych wymienił na złote. Resort nie wykluczył wtedy, że taka operacja może się powtórzyć. _ Wydaje się, że złoty się ustabilizował _– stwierdził wczoraj Dominik Radziwiłł.
MF odniosło się także do informacji podanych przez „Parkiet” we wtorek o coraz powszechniejszym wykorzystaniu krótkoterminowych bonów skarbowych. Z danych resortu wynika, że średnia zapadalność krajowego długu spadła od początku stycznia jedynie z 4,23 do 4,21 roku, a wartość bonów w całym portfelu zadłużenia wzrosła zaledwie o 1,15 mld zł.
To oznaczałoby, że obecnie wartość tych instrumentów wynosi niespełna 51,6 mld zł. Na koniec lutego 2008 r. było to jednak tylko 13,1 mld zł.
Konrad Krasuski
PARKIET