Rząd przypomniał sobie o 105 tys. emerytów. Wreszcie dostaną podwyżki

Zgodnie z decyzją Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej od marca emeryci nie mogą dostawać świadczeń w wysokości mniejszej niż 1000 zł brutto miesięcznie. W teorii. Okazuje się bowiem, że wciąż są tacy, których emerytura jest nadal trzycyfrowa. Ale już niedługo. Resort rodziny precyzuje przepisy, by nikt nie czuł się poszkodowany. Wyższe świadczenia będą wypłacone jeszcze w wakacje. - Być może zdążymy z ustawą jeszcze w lipcu - szacuje w WP wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Marcin Zieleniecki.

Rząd przypomniał sobie o 105 tys. emerytów. Wreszcie dostaną podwyżki
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell
Jakub Ceglarz

16.05.2017 | aktual.: 16.05.2017 10:56

O sprawie donosi "Gazeta Wyborcza". Chodzić może nawet o 105 tys. osób. Wszystko przez nieprecyzyjne przepisy. Pozwalają one bowiem rencistom przejść na emeryturę, gdy tylko osiągną wymagany wiek.

Ustawa nakazuje, by emerytura nie była niższa niż dotychczas pobierana renta. Problem pojawia się wtedy, gdy poprzednie świadczenie wynosiło kilkaset złotych. Przepisy nie mówią nic o tym, że musi być ono podniesione do wysokości tego minimalnego. W efekcie więc takie osoby dostają na przykład po 900 zł.

Chyba że mają odpowiedni staż pracy (20 lat dla kobiet i 25 dla mężczyzn) - wtedy dostaną minimum tysiąc złotych. Ale jeśli ktoś był na rencie z tytułu niezdolności do pracy, to trudno spodziewać się, że jednocześnie pracował przez 20 lub 25 lat.

- W stosunku do tych osób stosowany był mechanizm dotychczasowy, który nie uwzględniał wysokich podwyżek z marca 2017 roku. Te świadczenia były podnoszone o ustalony wskaźnik waloryzacji - mówi nam Marcin Zieleniecki, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej. I dodaje, że nie należy mówić tutaj o "łataniu dziurawych przepisów". - Te zmiany należy traktować jako rozszerzenie podmiotowego kręgu uprawnionych do gwarantowanej, najniższej emerytury.

Będzie podwyżka. Koszt? 112 mln rocznie

#

Widać jednak, że resort ma świadomość nieprecyzyjnych przepisów. W Rządowym Centrum Legislacji w poniedziałek 8 maja pojawił się projekt nowelizacji ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oraz ustawy o ubezpieczeniu społecznym z tytułu wypadków przy pracy i chorób zawodowych.

"W przypadku emerytur, przyznanych z urzędu, zamiast renty z tytułu niezdolności do pracy obowiązuje jedynie gwarancja wysokości dotychczas pobieranej renty. Oznacza to, że emerytura ta nie może być niższa od pobieranej dotychczas renty z tytułu niezdolności do pracy, jednak nie jest objęta gwarancją wysokości kwot świadczeń najniższych" - zauważa w uzasadnieniu resort.

Dalej czytamy, że nowe przepisy mają to zmienić. "Stąd też proponuje się, by emerytury przyznane z urzędu były również objęte gwarancją kwoty najniższego świadczenia, odpowiednio w wysokości 1000 zł (z tytułu całkowitej niezdolności do pracy) albo 750 zł (częściowej niezdolności)" - podkreśla resort.

Taka zmiana oznacza, że 105 tys. emerytów otrzyma podwyżki do wysokości minimalnej emerytury, która od marca wynosi 1000 zł. Koszt? 112 mln zł rocznie.

Wiceminister szacuje w rozmowie z WP, że projekt powinien dość szybko przejść ścieżkę legislacyjną. - W tym tygodniu powinien jeszcze pojawić się na Komitecie Stałym Rady Ministrów, być może w przyszłym trafi pod ubrady rządu - ocenia Marcin Zieleniecki.

Konkretnej daty wejścia w życie nowych przepisów nie chce jednak podać. - Wiele zależy od tempa przejścia ustawy przez Sejm i Senat - zastrzega. - Mam jednak nadzieję, że uda się wypłacić wyższe świadczenia już w wakacje, być może nawet w lipcu.

Emeryt to emeryt, rencista to rencista

#

Marcowy wzrost świadczeń był pod wieloma względami rekordowy, o czym pisaliśmy w WP. Nie była to bowiem waloryzacja "groszowa", ale w niektórych przypadkach nawet o 12 proc.

Obraz
© WP.PL | Izabela Procyk-Lewandowska

Najbardziej ucieszyli się ci, którzy pobierali minimalne świadczenie - do marca wynosiło ono zaledwie 882,56 zł brutto. Po potrąceniu podatku w kieszeni zostawało emerytom niespełna 760 zł na przeżycie miesiąca. Od trzech miesięcy ich świadczenie jest wyższe o ponad 12 proc. i wynosi 1000 zł brutto.

Nowelizacja autorstwa Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej likwiduje jeszcze jeden bubel prawny. Nie będzie już można ubiegać się o rentę, gdy przekroczy się wiek emerytalny. Resort wyszedł z skądinąd słusznego założenia, że emeryt to emeryt, a rencista to rencista.

"Proponuje się, by uzyskanie prawa do renty z tytułu niezdolności do pracy, z wyłączeniem prawa do rent z ubezpieczenia wypadkowego, było możliwe tylko przez osobę, która nie osiągnęła wieku emerytalnego i której nie ustalono prawa do emerytury" - podkreśla resort rodziny w uzasadnieniu do projektu.

Do tej pory bowiem prawo zezwalało niejako "wybrać" sobie wyższe świadczenie. Akurat rzadko zdarzało się, by renta była wyższa od emerytury, ale nie wiadomo, jak będzie to wyglądało w przyszłości.

Nowelizacja przepisów jest na etapie uzgodnień międzyresortowych. Niedługo powinna trafić do konsultacji publicznych.

Źródło artykułu:WP Finanse
gospodarkapodwyżkiemerytury
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (455)