"Rządowy plan nie uratuje stoczni w ich obecnej formie"
Rządowy plan daje szansę zachowania produkcji, ale nie uratuje stoczni w ich obecnej formie. Tak planowaną stoczniową specustawę ocenia ekspert finansowy Tomasz Starus. Polski rząd zgodził się na zaproponowany przez Unię Europejską plan likwidacji stoczni, postawił też swoje warunki. Chodzi między innymi o likwidację zadłużenia wobec fiskusa, ZUS i Agencji Rozwoju Przemysłu.
04.11.2008 | aktual.: 04.11.2008 16:03
Tomasz Starus z Euler Hermes ocenia, że istnieje szansa na produkcję statków w upadłych stoczniach. Zaznacza jednak, że majątek stoczni będzie podzielony i zależy to od przyszłych właścicieli. Według Starusa rządowe warunki przynajmniej pokazują ścieżkę do zachowania produkcji statków w tych stoczniach. Podkreśla, że z całą pewnością produkcja ta nie będzie w dotychczasowym kształcie i skali.
Ekspert zaznacza jednak, że firmy, które chciałby rozpocząć produkcję statków na terenach obecnych stoczni, nie mogą liczyć na żadną pomoc ze strony Unii Europejskiej. Wręcz przeciwnie, według eksperta Komisja Europejska będzie rzucać kłody pod nogi, aby zakład zajmujący się taką samą produkcją na terenach stoczni za kilka lat nie popadł w podobne problemy finansowe.
Starus uważa, że warunki, jakie postawił polski rząd, nie zostaną przyjęte bez zastrzeżeń. Podkreśla jednak, że na pewno obecnie pomoc państwa może liczyć na mniejszy opór Unii ze względu na sytuację na rynkach finansowych. Wiele państw Unii poprzez rządowe dotacje ratuje upadające w wyniku kryzysu przedsiębiorstwa.
Ekspert zaznacza, że rządowy plan przyniesie częściową redukcję zatrudnienia, a to z pewnością spowoduje kolejne konflikty ze stoczniowymi związkami zawodowymi.