Same nadzieje mogą nie wystarczyć…
Dzisiaj rano niemiecki Frankfurter Allgemeine Zeitung napisał powołując się na źródła, że MFW najprawdopodobniej nie wypłaci kolejnej transzy pomocy dla Grecji. Reakcja rynku była ograniczona, bo i takie informacje to nic nowego – był to przecież główny wątek w końcu ubiegłego tygodnia.
01.06.2011 10:31
Zresztą, ostatnie dni pokazują, że rynek zaczyna się uodparniać na złe informacje. Tak było chociażby wczoraj po południu. Ani krytyczne względem pomocy dla Grecji słowa niemieckiego polityka, czy też kolejne słabe dane makro z USA nie przeszkodziły w dalszym umacnianiu się walut rynków wschodzących (w tym złotego), kosztem amerykańskiego dolara. Rynki rzeczywiście liczą na jakiś przełom po 6 czerwca, kiedy to zaplanowane zostało spotkanie ministrów finansów państw strefy euro, na którym mają zostać przedstawione i przyjęte założenia kolejnej pomocy dla Grecji. Te nadzieje nie są jednak tak płonne, jak oczekiwanie na program QE3 w wykonaniu FED – dotychczas sami przedstawiciele Rezerwy Federalnej nie ustosunkowali się do tych spekulacji. Nie wiadomo też, czy ostatnie dane makroekonomiczne, jakie napływają z USA, są rzeczywiście aż tak bardzo złe, żeby skłonić FED do podjęcia kolejnych nieszablonowych działań. Zwłaszcza, że najpewniej spotkają się one ze sporą krytyką ekonomistów, zwłaszcza, że efekty QE2
też mogą być wątpliwe.
Dzisiaj poza nieco lepszymi danymi z Austalii (spekulowano, że odczyt PKB będzie słabszy od oficjalnej prognozy), rynek nie otrzymał dobrych informacji. Indeksy PMI w Chinach nieco rozczarowały - odczyt rządowy pokazał 52 pkt., wobec oczekiwanych 52,2 pkt., a finalna wartość indeksu sporządzanego przez HSBC była niższa od 51,8 pkt. i wyniosła 51,6 pkt. Z kolei PMI dla Polski spadł w maju do 52,6 pkt. z 54,4 pkt. w kwietniu – spodziewano się łagodnej zniżki do 53,9 pkt. Przed nami jeszcze odczyty indeksów PMI dla Eurolandu i Wielkiej Brytanii, a także popołudniowe dane z USA. O ich wpływie na rynek piszę w subiektywnym kalendarzu. Niemniej, jeżeli rynek żyje nadziejami, to w krótkim okresie bieżące odczyty mają mniejsze znaczenie. Z drugiej jednak strony inwestorzy mogą stać się ostrożniejsi i być mniej chętni do podejmowania nowego ryzyka.
EUR/PLN: Notowania spadły dzisiaj o poranku w wyznaczane ostatnio okolice 3,94, ale nie udało się ich naruszyć. W kontekście słabszego odczytu PMI z Polski, a także zbliżającej się paczki kluczowych odczytów z USA, inwestorzy mogą być mniej chętni do podejmowania kolejnego ryzyka. Może to oznaczać że poziomu 3,94 wyraźnie dzisiaj nie naruszymy, a rynek będzie się konsolidować w przedziale 3,94-3,96. Może z tego wyjść nawet udana próba wyjścia ponad 3,96 w końcu tygodnia.
USD/PLN: Rynek dzisiaj rano przetestował wskazywane wcześniej okolice 2,73. Dzienne wskaźniki pokazują, że możemy schodzić jeszcze niżej (2,70-2,71), ale to dzisiaj nie jest aż tak oczywiste. Kluczowe będzie zachowanie EUR/USD. Wydaje się jednak, że najbliższe dni przyniosą próbę powrotu i testu 2,7650.
EUR/USD: Teoretycznie jest przestrzeń do ruchu w stronę 1,4500-1,4520. Praktycznie może być to jednak nie takie łatwe. Warto dzisiaj obserwować rynek. Jeżeli zobaczymy próbę zejścia poniżej 1,44 to może być ona udana i w najbliższych dniach rynek zjedzie nawet poniżej 1,4330.
GBP/USD: Kluczowe dla funta będą dzisiejsze dane PMI z godz. 10:30. Analiza techniczna nie wyklucza przeciągnięcia korekty do 1,64 i naruszenia tego poziomu – w kolejnych dniach rynek mógłby celować na 1,63-1,6350. Mocny opór to 1,6500-1,6550. Marek Rogalski
analityk DM BOŚ (BOSSA FX)