Sesja bez znaczenia
Po trzech dniach zwyżki amerykańskie byki udały się na zasłużony odpoczynek. W żadnym wypadku nie można jednak wtorkowej sesji uznać za ich porażkę. Zauważmy na początku, że raport o cenach domów publikowany przez FHFA oczywiście został zlekceważony. Odnotujmy tylko, że w styczniu ceny spadły o 0,3 proc. m/m (oczekiwano spadku o 0,2 proc.).
Zachowanie rynku akcji potwierdziło, że byki nadal kontrolują sytuację. Duży wzrost ceny ropy, problemy zadłużonych krajów UE mogły doprowadzić do korekty. Dochodziło do tego to, że agencja Moody's uważa, iż sytuacja w Japonii ma duży, negatywny wpływ na sektor samochodowy, technologiczny i producentów półprzewodników. Powodów do sprzedaży akcji było sporo, ale indeksy w najgorszym momencie spadały mniej niż pół procent. Rynek jest w byczym nastroju i czeka na pretekst do dalszej zwyżki.
Dzisiaj jednak znaleziono radioaktywność w wodzie kranowej w Tokio. To natychmiast przeceniło Nikkei i kontrakty na amerykańskie indeksy i może być tym impulsem przechylającym szalę na korzyść niedźwiedzi.
GPW we wtorek od początku nie reagowała na niewielkie wzrosty indeksów na innych giełdach. Na rynku panował nastrój wyczekiwania, a to sprzyjało osuwaniu się indeksów. Po dwóch godzinach WIG20 spadał już ponad pół procent. Nie miało to przez długi czas nic wspólnego z tym, co działo się na innych rynkach. Około południa jednak, kiedy na nich indeksy już się osuwały, WIG20 zwiększył skalę zniżki.
Po pobudce w USA szybkość osuwania się zwiększyła, ale skuteczna obrona rynku doprowadziła znowu WIG20 do okolic południowej stabilizacji. Dzień zakończyliśmy spadkiem indeksu o 0,88 procent, co wielkiego znaczenia nie miało. Ma jednak znaczenie to, że indeks oddalił się znowu od strefy oporu. Na razie nieznacznie, ale jeszcze jeden spadek mógłby posiadaczy akcji zaniepokoić, bo mógłby sygnalizować, że idziemy w kierunku 2.600 pkt.
Piotr Kuczyński
Główny Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi