Sklepikarze przerażeni. Zapowiedź Hołowni ich zmroziła
Szymon Hołownia chce powrotu dwóch niedziel handlowych w miesiącu. Zapowiedzi marszałka Sejmu zmroziły osoby prowadzące sklepy. Ich zdaniem będzie to cios, po którym część małych sklepów już się nie podniesie. - Jeżeli wrócą niedziele handlowe, to ja jestem całkowicie w plecy – mówi WP Finanse sklepikarz.
25.03.2024 | aktual.: 25.03.2024 15:23
Wraca temat zmian w zakazie handlu w niedzielę. Polska 2050 ustami marszałka Szymona Hołowni zapowiedziała przywrócenie dwóch niedziel pracujących w miesiącu. W trakcie spotkania wyborczego w Białymstoku Hołownia podkreślił, że jego partia podejmie próby negocjacji z koalicjantami w sprawie złożonego projektu ustawy o handlu w niedziele, zakładającego dwie niedziele handlowe w miesiącu. Swój sprzeciw wobec takiego rozwiązania wyraża Lewica.
Luzowania zakazu chcą przedsiębiorcy?
Poprzedni rząd w komunikacji dotyczącej ograniczeń handlu w niedzielę stawiał na tematy socjalne, skupiając się na czasie wolnym dla pracowników handlu, który mogliby spędzać z rodziną. Dlatego też mogłoby się wydawać, że skoro zyskują na tym zwykli pracownicy, to kosztem biznesu. Jednak, kiedy rozmawiamy z małymi przedsiębiorcami, prowadzącymi sklepy, obraz ten zaczyna się lekko zmieniać.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na koncie ma 9,5 mln zł. Jak do tego doszedł? "Byłem młodym pelikanem" Marcin Iwuć w Biznes Klasie
Sklepikarze boją się zapowiedzi Hołowni
Przedsiębiorcy, z którymi rozmawiamy, obawiają się zapowiedzi marszałka Hołowni i tego, jak zachowa się cała koalicja rządząca. Jeden z naszych rozmówców, Tomasz prowadzi cztery sklepy na południu Polski, dwa z nich ma otwarte w niedziele. Zapowiedzi zmian przyjął z wielkimi obawami.
Jeżeli wrócą niedziele handlowe, to ja jestem całkowicie w plecy – mówi przedsiębiorca.
Dodaje, że dzięki zakazowi handlu jest w stanie w jedną pracująca niedzielę zarobić, jak w trzy normalne dni.
W tygodniu sklepy zarabiają na siebie i na pracowników. Niedziele pozwalają mi wypracować w tej trudnej sytuacji zysk. Jedna niedziela robi trzy normalne dni – wyjaśnia sklepikarz w rozmowie z WP Finanse.
Jego zdaniem o zysk naprawdę trudno w sytuacji, kiedy masło czy mleko, w hurcie są droższe niż w popularnych dyskontach.
Klient pójdzie do Biedronki czy Lidla, kupi tam masło taniej i tak mu zostanie w pamięci, że tam jest tanio – żali się przedsiębiorca.
Dodaje też, że nie rozumie skąd przekonanie części polityków, że mali przedsiębiorcy chcą luzowania zakazu handlu w niedzielę. Sklepikarzom chodzi przede wszystkim o zaostrzenia kar dla podmiotów, które łamią prawo.
Jeżeli plan pana Hołowni wejdzie w życie, to skorzystają tylko na tym największe korporacje, reszta na tym przegra. Nawet polskie mniejsze sieci nie dadzą rady, bo nie będzie ich stać na dniówki w niedziele – mówi pan Tomasz.
Na zmianach skorzystają najwięksi
Według Krzysztofa, który prowadzi jeden sklep w Olsztynie, obecnie dla większości sklepikarzy dodatkowa niedziela daje jeden dzień po prostu więcej, a jakiekolwiek zmiany będą korzystne tylko dla gigantów, którzy i tak mają dominującą pozycje na rynku.
Na początku, kiedy wprowadzono zakaz handlu w niedzielę, ruch w sklepach był większy. Teraz Polacy nauczyli się już robić zakupy większe w soboty, ale nadal to przynajmniej jeden dzień więcej handlu w tygodniu dla małych sklepów – wspomina w rozmowie z WP Finanse Krzysztof.
Dane mówią wprost – polski mały handel jest w gigantycznym kryzysie. Przybywa za to dyskontów, które dodatkowo rywalizują między sobą na promocje. Za moment wraca VAT na żywność, a Lidl i Aldi już zapowiedziały, że nie podniosą cen.
Mali przedsiębiorcy nie mają takiej możliwości. Pan Tomasz twierdzi, że namawia czasami innych właścicieli sklepów, by ci mocniej zawalczyli cenami o klientów. Niestety w ich przypadku pole manewru jest mniejsze w porównaniu z gigantami. Zapowiedzi zmian w zakazie handlu to kolejna groźba wisząca nad małymi przedsiębiorcami.
Co ważne, Polska Izba Handlu (PIH) nie wspiera inicjatywy wniesionej przez Polskę 2050, która proponuje wprowadzenie dwóch niedziel handlowych w miesiącu.
Polska 2050 wniosła do Sejmu projekt ustawy, który zakłada przywrócenie dwóch niedziel handlowych w miesiącu. Polska Izba Handlu będąca najszerszą reprezentacją handlu w Polsce nie wspiera tej inicjatywy. W kwestii niedziel handlowych większość mikro, małych i średnich przedsiębiorców branży handlu, także tych zrzeszonych w Polskiej Izbie Handlu akceptuje obecny status quo - podano w komunikacie.
Wojna cenowa uderza w mały handel
Mały handel jest w odwrocie. Jak informowały wiadomoscihandlowe.pl, choć w suchych danych sytuacja wygląda tak, że małych sklepów spożywczych jest więcej niż innych, bo 60 tys. (75 proc. wszystkich placówek), to odpowiadają one za 1/3 handlu w kraju.
Według danych NielsienIQ, na które powołuje się portal, w 2023 roku dyskonty odpowiadały za aż 43,7 procent sprzedaży żywności w Polsce pod względem wartości. Dyskonty zanotowały wzrost o 2,2 punktu procentowego w porównaniu z poprzednim rokiem.
Bez poluzowania zakazu handlu w niedzielę, dyskonty należące do korporacji spychają nie tylko małe sklepy, ale także supermarkety, do defensywy. Wpływ na to mają wojny cenowe. Na ten fakt w rozmowie z WP zwrócił już uwagę Andrzej Gantner z Polskiej Federacji Producentów Żywności Związku Pracodawców.
Widać, że przewaga konkurencyjna dużych sklepów, polegająca a na efekcie skali, rośnie. Sieci traktują swoje sklepy jako całość, więc w jednym miejscu sobie obniżą, w innym nadrobią. Koszt jednostkowy dużego sklepu w takim wypadku jest znacznie mniejszy niż małego sklepu na jednostkę sprzedaży – mówił WP Finanse Gantner.
Jego zdaniem, konsumenci będą widzieli jeszcze bardziej różnicę w cenach, może się okazać, że kolejna grupa konsumentów odejdzie w kierunku dużych formatów sklepów
Michał Krawiel, dziennikarz WP Finanse i money.pl