Skracają dzień pracy do 6 godzin. Liczą na spadek zwolnień chorobowych
Dla wielu Polaków codziennością jest siedzenie w biurze przez 8 godzin. W innych krajach ten trend odchodzi już w zapomnienie, a pracodawcy skupiają się przede wszystkim na podnoszeniu wydajności swoich podwładnych.
Dla wielu Polaków codziennością jest siedzenie w biurze przez 8 godzin. W innych krajach ten trend odchodzi już w zapomnienie. Szczególnie możemy pozazdrościć urzędnikom z Göteborga, którym dzień pracy został skrócony z 7 do 6 godzin. Jak pisze brytyjski dziennik „The Telegraph”, ma to pozwolić na oszczędności związane ze zwiększeniem wydajności pracy. Gdzie jeszcze pracują krócej?
- Jeśli takie skrócenie czasu pracy idzie w parze z precyzyjną organizacją pracy i komasacją zadań, to jestem przekonany, że to się może udać. Na pewno zwiększa się presja czasu, ale w nagrodę ma się więcej czasu dla siebie – komentuje Artur Ragan, specjalista z agencji pracy tymaczowej Work Express. – Pytanie, czy nie jest to też uwarunkowane typowym dla krajów skandynawskich podejściem do pracy jako takiej, zakładającym uczciwe traktowanie pracodawcy i przeznaczanie tych 6-7 godzin na pracę, a nie „czynności zastępcze”.
Zastępca burmistrza Göteborga, Mats Pilchem, przyznał na łamach "The Local Sweden”, że pomysłodawcy tej zmiany liczą na spadek zwolnień chorobowych oraz poprawę kondycji psychicznej i fizycznej pracowników.
- To ma sens. Praktycy zarządzania twierdzą, że efektywnie pracujemy najwyżej 5 godzin dziennie – dodaje Artur Ragan.
Francuz wieczorem bez szefa
Wieści o innym rozwiązaniu płyną natomiast z Francji. Nowy przywilej pracowników, o którym pisze inny brytyjski dziennik „The Guardian”, zakłada możliwość ignorowania służbowych maili po wyjściu z biura do domu. W dobie urządzeń mobilnych zachwiany został bowiem tzw. „work-life balance” w wielu firmach.
- Na szeregowych stanowiskach, w zawodach, które nie wymagają szybkiej reakcji o każdej porze, to bardzo dobra polityka. Potrzebujemy odpoczynku od tematyki służbowej i taki zakaz np. w regulaminie firmy, to bardzo dobra rzecz. Przy okazji utrudnia wywieranie niedozwolonej presji, często stosowanej w korporacjach – dodaje Artur Ragan z Work Express. – Jednak niestety nie każdy zawód daje luksus „odcięcia się” od służbowej poczty.
We Francji obowiązuje 35-godzinny dzień pracy. Był on przez pracodawców "wydłużany" za pomocą środków elektronicznej komunikacji z pracownikami. Często byli oni zaskakiwani dodatkowymi zadaniami w domu i musieli pracować dłużej niż wynika to z przepisów. Nowe porozumienie związków zawodowych i organizacji pracodawców przewiduje obowiązek wyłączania służbowych telefonów po godzinie 18.
Polak europejskim pracoholikiem
Podobne regulacje wielu Polaków przyjęłoby z wielką radością Z danych OECD wynika, że przepracowaliśmy w 2012 roku średnio aż 1929 godzin. W porównaniu do roku 2000 udało się zaoszczędzić niemal 60 godzin, ale i tak spośród państw UE więcej pracowali jedynie Grecy (2034 godzin).
- Polscy pracodawcy są zadziwiająco odporni zarówno na elastyczny czas pracy, jak również na wszelkie rozwiązania dotyczące pracy zdalnej, a większość pracowników w obawie przed kłopotami nie dąży do zmian w czasie pracy. W pewnym stopniu to pozostałość poprzedniej epoki. Pokutuje też przekonanie, że wyznaczone 8 godzin pozwoli „wycisnąć” z pracownika maksimum efektywności – mówi Artur Ragan. – Gwoli sprawiedliwości trzeba dodać, że sami pracownicy też są mocno przywiązani do tradycyjnych godzin 8-16, ewentualnie 9-17 i skrupulatnie je pilnują. To, co zmienia się w ostatnich latach, to malejąca gotowość do zostawania po godzinach i pracy w weekendy.
Pod względem czasu pracy, Polska zdecydowanie wyprzedza inne kraje Europy Środkowej. Różnica miedzy nami a Czechami, to dokładnie 129 godzin. Także Węgrzy spędzili w pracy o 41 godzin mniej niż my (przeciętnie 1888 godzin).
Warto zauważyć, że w poprzednich latach to oni byli bardziej zapracowanym narodem. W 2010 r. pracowali o 19 godzin więcej, a w roku 2000 r. różnica sięgnęła nawet 45 godzin. W Europie najwięcej wolnego czasu mają Holendrzy, Duńczycy i Irlandczycy (pracują 32-35 godz. tygodniowo).
Dłużej nie znaczy lepiej
Dłuższa praca nie zawsze przekłada się na wymierne efekty. Wręcz przeciwnie, wyniki badań OECD wskazują wyraźny związek między krótszym czasem spędzanym w biurze, a lepszymi wynikami. Choć Grecy pracują ponad 2 tys. godzin rocznie, a Niemcy tylko 1,4 tys., to ci pierwsi są aż o 70 proc. mniej efektywni.
Także dłużej pracujący Polacy nie są w stanie osiągać takich rezultatów, jak nasi zachodni sąsiedzi. Przyczynami takiego stanu rzeczy są, zdaniem Eurostatu, nieodpowiednia organizacja pracy, nadmiernie rozrośnięta biurokracja i nieuczciwość partnerów biznesowych. Choć szybko nadrabiamy straty i zanotowaliśmy w Polsce 5,6 proc. wzrost wydajności pracy w 2012 r., to jednak w dalszym ciągu sięga ona zaledwie ok. 68 proc. unijnych standardów.
KK,JK,WP.PL