Śląskie/ Samorządowcy: nowe prawo wodne to podwyżki rzędu 100 zł rocznie
Zmiany zapowiadane w Prawie wodnym spowodują podwyżki cen wody dla mieszkańców średnio o 100 zł rocznie w przypadku czteroosobowej rodziny - wyliczyli samorządowcy z Chorzowa i Sosnowca. Apelują o skonsultowanie z nimi przygotowywanego projektu.
04.10.2016 16:10
Podczas wtorkowego briefingu w Katowicach marszałek woj. śląskiego Wojciech Saługa oraz prezydenci Chorzowa Andrzej Kotala i Sosnowca Arkadiusz Chęciński (wszyscy PO) akcentowali, że zapowiadana przez rząd nowelizacja Prawa wodnego w obecnym kształcie "uderza w każdego Kowalskiego".
"Jej wynikiem będzie podniesienie ceny wody w kranach, ale także koszty pośrednie, bo jeżeli ceny wody wzrosną, wzrosną też koszty np. prowadzenia szpitali czy szkół. Również np. firmy farmaceutyczne wczoraj głośno apelowały, aby nie wprowadzać tego złego prawa w życie, ponieważ stracą konkurencyjność; wybrzmiał już protest producentów wody, także gospodarstwa wodne i rybackie próbują protestować" - wymieniał marszałek woj. śląskiego.
Saługa podkreślił, że samorządowcy stoją na czele protestu przeciw założeniom nowelizacji, ponieważ to oni będą musieli ew. wdrożyć je w życie "i wysłać faktury do mieszkańców". Dlatego marszałek woj. śląskiego zamierza zaapelować do wójtów, burmistrzów i prezydentów regionu, aby informowali miejscowych parlamentarzystów, co niesie za sobą zmiana prawa wodnego w obecnie proponowanym kształcie.
Prezydent Chorzowa argumentował, że samorząd tego miasta od dwóch lat starał się nie podnosić stawek czynszu i opłat za wodę. "Zdajemy sobie sprawę, jakim obciążeniem dla mieszkańców są te opłaty -plus opłata śmieciowa, która weszła, również uderza po kieszeni. Natomiast po wejściu ustawy w życie nasi mieszkańcy będą płacili więcej za wodę o 12 proc. więcej, co daje - w przypadku czteroosobowej rodziny - ok. 100 zł rocznie" - wskazał Kotala.
Również prezydent Sosnowca przekazał, że w tym mieście po wejściu w życie ustawy w obecnym kształcie czteroosobowa rodzina zapłaci o ok. 100 zł rocznie więcej.
Podkreślił też, że w przygotowywanym Prawie wodnym istnieją nowe, dużo wyższe niż dotąd, opłaty związane z wodą deszczową.
"Przeliczyliśmy parę razy te opłaty, bo myśleliśmy, że gdzieś zostały popełnione błędy. Na podstawie obecnych decyzji dotyczących przepływów rocznych i sekundowych - te sekundowe powodują dużo wyższe opłaty - Sosnowiec płaci urzędowi marszałkowskiemu kilkaset tysięcy złotych. Po policzeniu przeżyliśmy szok - ta opłata będzie wynosiła ponad 150 mln zł" - wskazał Chęciński.
"Dlatego bardzo mocno apelujemy, aby jeszcze raz zastanowić się nad obecnymi zapisami, a przede wszystkim - aby konsultować to, co się dzisiaj dzieje z samorządami, z tymi którzy bezpośrednio prowadzą przedsiębiorstwa wodociągowe, którzy inwestują w te wodociągi, żebyśmy nie doprowadzili, że mieszkańcy będą nagle w bardzo trudnej sytuacji" - podkreślił prezydent Sosnowca.
Zastrzegł ponadto, że trudno liczyć na pojawiające się w niektórych miastach zapowiedzi, że mieszkańcy nie odczują zmian dzięki dopłatom samorządów. "To nic innego, tylko zabranie z przedszkola, szkoły, przystanku, drogi - to też mieszkańcy będą płacić, tylko inwestycje będą zmniejszane" - uznał.
Prezes Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów (GPW)
, które zaopatruje w wodę m.in. większą część konurbacji katowickiej, Łukasz Czopik przytoczył podane już dzień wcześniej przez spółkę wyliczenia, że nowelizacja Prawa Wodnego w obecnym kształcie będzie dla niej oznaczała wzrost kosztów z tytułu opłat za pobór wody z 6 o 60 mln zł rocznie (przełoży się to na wzrost hurtowej ceny wody GPW z 2,25 zł za m sześc do 2,74 zł - przy możliwości uzyskania upustu na poziomie 6 gr netto dla wyłącznych odbiorców).
Odnosząc się do argumentacji rządu, że nowelizacja jest konieczna ze względu na konieczność dostosowania Prawa wodnego do przepisów unijnych, Czopik przypomniał, że już teraz cena wody w Polsce jest zbliżona do cen w państwach "starej UE", które zdążyły jednak wdrożyć unijną dyrektywę w tym zakresie.
To kolejne w ostatnim czasie negatywne stanowiska samorządów i ich instytucji wobec planowanych zmian w Prawie Wodnym. Aktualnemu projektowi nowelizacji sprzeciwili się m.in. w sierpniu br. marszałkowie województw.
Projektowane przepisy mają wdrażać do polskiego prawa przepisy unijne - art. 9 Ramowej Dyrektywy Wodnej (RDW), który mówi o tzw. zwrocie kosztów usług wodnych. Bez implementacji tego artykułu nie będzie się można starać o fundusze unijne np. na infrastrukturę przeciwpowodziową. Opłatami za pobór wody zostaną objęci zarówno rolnicy, energetyka, hodowcy ryb czy przedsiębiorcy, którzy wykorzystują duże ilości wody do swojej produkcji. Według resortu za niewdrożenie unijnego prawa grożą kary nawet w wysokości 10 mld zł. Rzecznik resortu podkreślał też, że stawki za pobór wody zostały w projekcie obniżone po konsultacjach z poszczególnymi branżami.
Wiceminister środowiska Mariusz Gajda mówił w lipcu w Sejmie, że firmy wodociągowe po zmianach mają płacić 40 gr. za 1 tys. litrów wody, podczas gdy dotychczas - według niego - opłat prawie nie było. Wiceminister przyznał wówczas, że podniesienie stawek może stać się pretekstem dla tych firm do wprowadzania wysokich podwyżek. Dlatego też zapowiedział, że powstanie urząd regulacji cen wody, który miałby temu przeciwdziałać. Według wyliczeń resortu w związku z nowymi opłatami każdy Polak zapłaci ok. 1 zł więcej rocznie.
Projekt został przyjęty przez Komitet Stały Rady Ministrów, jednak rząd - mimo zapowiedzi, że najprawdopodobniej zajmie się projektem pod koniec lipca - dotąd tego nie zrobił.
W piątek szef powołanego tego dnia Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów wicepremier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że przedmiotem prac KERM będą najważniejsze kwestie z punktu widzenia gospodarki, w tym akty prawne, "które będą miały wpływ na gospodarkę, przekraczający pewien pułap finansowy". Wśród nich wymienił właśnie Prawo wodne.