Śledzenie pracownika zlecę
Już nie zdradzani małżonkowie, a przedsiębiorcy stają się
najważniejszymi klientami prywatnych detektywów
29.11.2012 | aktual.: 29.11.2012 10:12
Już nie zdradzani małżonkowie, a przedsiębiorcy stają się najważniejszymi klientami prywatnych detektywów - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Spośród istniejących w Polsce ok. 350 agencji detektywistycznych, prawie każda oferuje usługi dla firm: od kontroli prawdziwości CV kandydatów do pracy, przez regularne audyty bezpieczeństwa, po zadania specjalne, czyli wewnętrzne śledztwa zakładach.
Tylko w pierwszej połowie tego roku zanotowano ponad 46 tys. przestępstw gospodarczych, o 4,5 proc. więcej niż przed rokiem – wynika z danych Komendy Głównej Policji. Za sporą ich część odpowiadają sami pracownicy i właśnie do ich kontrolowania wynajmowani są detektywi.
Polecamy: To nie jest służba dla słabych ludzi
Pracodawcy weryfikują życiorysy kandydatów do pracy. Wynajmują detektywów i specjalistyczne firmy, które zajmują się tzw. background screeningiem. Z badania jednej z nich - firmy Kroll - wynika, że 21 proc. wszystkich sprawdzanych aplikacji zawierało odstępstwa od prawdy. Z czego jedna czwarta dotyczyła wykształcenia. Firma IBBC Group podaje zaś, że nawet 50 proc. aplikacji zawiera nieścisłości, w tym ciężkie kłamstwa i nadużycia. Do weryfikacji stosowane są tzw. badanie krzyżowe. - Nasza metoda polega na tym właśnie badaniu. Potwierdzamy każdą informacje w dwóch niezależnych źródłach. Na przykład przy sprawdzaniu edukacji kontaktujemy się z uczelnią. Ale też dyplom jest sprawdzany przez biegłego sądowego lub eksperta ds. fałszerstw dokumentów – przyznał Bartosz Pastuszka z firmy IBBC Group.
Jednak najprostszym sposobem na dowiedzenie się więcej o pracowniku jest sprawdzenie profilów zatrudnianego w różnych portalach społecznościowych. Ponadto w samych firmach coraz powszechniejsze staje się zakładanie kamer z podglądem na stanowiska pracy, podglądem komputerów, nie mówiąc już o kartach dostępu czy nadajnikach GPS w samochodach służbowych.
Tajniki swojej pracy zdradził pewien warszawski detektyw, który opowiedział w „DGP” o swoim zleceniu od firmy logistycznej – Owszem, paliwo w ostatnich kilku latach zdrożało blisko dwukrotnie, ale wydatki na benzynę w tej firmie w tym samym czasie wzrosły aż o 300 proc. Zarząd nie mógł uwierzyć w te koszty i wynajął nas – powiedział w „DGP” detektyw. – Moi ludzie jeździli za firmowymi samochodami. Okazało się, że kilku kierowców na masową skalę kradnie paliwo.
Jak podaje gazeta najczęściej wynajmuje się detektywów do weryfikowania prawdziwości zwolnień lekarskich. - Częstą praktyką pracowników jest branie zwolnień lekarskich nawet nie po to, by odpocząć, tylko by pracować u konkurencji – skomentował w „DGP” rzeszowski detektyw Henryk Hajduk. – To w niektórych branżach, np. budowlanej, jest prawdziwą plagą.
(JK)/BW