Słowacja zamierza wrócić do nacjonalizacji
Po 20 latach od upadku komunizmu premier Słowacji Robert Fico zamierza wrócić do nacjonalizacji i wszechwładzy państwa w gospodarce. Pełne alibi dał mu kryzys finansowy, który w wielu krajach UE i Zachodu otworzył drzwi dla takiej ingerencji.
05.11.2008 | aktual.: 05.11.2008 09:10
Wczoraj słowacki rząd przyjął projekt ustawy, która pozwala państwu kontrolować ceny gazu. Jak poinformował premier Słowacji Robert Fico, główna firma gazownicza SPP nie będzie mogła podwyższać taryf gazowych dla gospodarstw domowych.
SPP chciała wprowadzić blisko 20-proc. podwyżki cen już w lipcu i w październiku, ale rząd się nie zgadzał. Premier Fico zagroził nawet, że wywłaszczy zagranicznych właścicieli 49 proc. akcji SPP - niemiecki E.ON i francuski Gaz de France. Wysłał nawet list do Niemców i Francuzów z propozycją odkupu akcji... po cenie kupna z 2002 r.
Kierujący lewicowo-populistyczną partią SMER Fico opowiada się za administracyjnym ograniczaniem wzrostu cen - włącznie z karami pieniężnymi za nieuzasadnione podwyżki. Przed zbliżającym się wejściem do strefy euro słowacki rząd dostał do ręki ustawę, która w ramach walki z "europodwyżkami" daje mu możliwość faktycznego decydowania o wysokości cen przez najbliższy rok.
Fico grozi nie tylko zagranicznym udziałowcom SPP. Ultimatum dostał też włoski Enel, właściciel słowackich elektrowni - do końca roku ma zacząć budowę dwóch nowych bloków elektrowni jądrowej Dukovany. Do rąk państwa wraca też słowacki transporter ropy Transpetrol, właściciel rurociągu Przyjaźń, którym rosyjska ropa płynie aż do Czech. _ Jesteśmy już blisko celu, czyli spłacenia akcjonariuszy mających 49 proc. udziałów Transpetrolu _ - powiedział Fico stacji TA3.
Więcej w "Gazecie Wyborczej"