Słoweńcy chcą, żeby Polka przestała być prezesem EBI

Słowenia, powołując się na rzekome porozumienie z Polską z 2006 roku, domaga się, by polska wiceprezes Europejskiego Banku Inwestycyjnego Marta Gajęcka oddała w tym roku swe stanowisko wiceprezesa EBI Słoweńcowi Antonowi Ropowi.

25.02.2010 | aktual.: 25.02.2010 16:52

Tymczasem Polska, która spośród nowych krajów UE ma największy udział kapitału w EBI uważa, że mandat Gajęckiej powinien trwać sześć lat, czyli tyle samo, co innych wiceprezesów tego banku. Jej pozostanie w EBI jest o tyle ważne dla Polski, że gwarantuje, że bank ten nie zaangażuje się np. w udzielenie kredytu na budowę kontrowersyjnego Gazociągu Północnego. Podpis Gajęckiej byłby niezbędny, bowiem to ona odpowiada w EBI za transeuropejskie sieci energetyczne.

- Mój mandat w Europejskim Banku Inwestycyjnym wygasa w sierpniu 2013 roku. Jakiekolwiek złożenie przez mnie mandatu wcześniej jest moją decyzją i jeżeli miałabym ją podjąć, to tylko w oparciu o umowę międzynarodową - powiedziała dziennikarzom Gajęcka w czwartek.

- Problem polega na tym, że rzekome porozumienie, na które powołuje się Słowenia, zostało zawarte w dniu, kiedy polski minister finansów (Zyta Gilowska - PAP) nawet nie był w Brukseli i nie uczestniczył w spotkaniu. Porozumienie jest podpisane wyłącznie przez ministra finansów Słowenii. Nie jest podpisane przez żadnego innego ministra finansów, więc jako takie nie może stanowić dla mnie formalnej podstawy do podjęcia jakichkolwiek decyzji. Niezależnie od braków formalnych, w związku z wejściem w życie Traktatu Lizbońskiego, ten tekst wygasł. Wraz z wejściem w życie Traktatu z Lizbony zostały wprowadzone zmiany w systemie zarządzania banku, które powodują, że tekst musi być zrewidowany - wyjaśniła.

Słowenia powołuje się na pismo z 7 listopada 2006 roku, które zakłada, że wiceprezes EBI po trzech latach zrezygnuje, by jego stanowisko mogła zająć osoba ze Słowenii. Ale na piśmie widnieje tylko podpis ówczesnego słoweńskiego ministra finansów Andreja Bajuka. W piśmie, jak wyjaśniła Gajęcka, było oczekiwanie, że wszystkie kraje, niezależnie od wielkości udziału w Banku, będą traktowane w taki sam sposób. - Tymczasem Polska jest największym udziałowcem spośród nowych państw członkowskich. To zgodnie z logiką funkcjonującą w banku powinno nam dawać prawo do dłuższego mandatu - przekonuje polska wiceprezes.

W EBI jest, poza prezesem, ośmiu wiceprezesów wybieranych spośród tzw. grup krajów tworzących tzw. konstytuaty. Wielka Brytania, Francja, Niemcy i Włochy z racji, że mają największy wkład w kapitale EBI, mają prawo do wiceprezesów tego Banku na stałe. Nowe kraje razem wzięte dostarczają zaledwie 5 proc. kapitału EBI (w tym Polska najwięcej - 2 proc.). Do konstytuaty, do której należy Polska (tzw. Wyszehradzka), należy jeszcze Słowenia, Czechy, Słowacja, Węgry i Bułgaria, z prawem do posiadania w EBI wiceprezesa.

- Uważam, że w ramach _ konstytuaty _powinniśmy znaleźć porozumienie, które byłoby odzwierciedleniem logiki, którą kierują się inne konstytuaty funkcjonujące w Banku.

Od kiedy Gajęcka objęła stanowisko wiceprezesa EBI, zaangażowanie tego banku w inwestycje w Polsce wzrosło z ok. 1 mld euro do 7 mld euro (za tyle podpisano umowy w 2009 roku). Jej obecność w EBI gwarantuje też Polsce, że EBI do 2013 roku nie zaangażuje się w niemiecko-rosyjski projekt Gazociągu Północnego, mimo że znajduje się on na unijnej liście priorytetowych transeuropejskich sieci energetycznych.

Gajęcka przyznaje, że to ona musiałaby podpisać kredyt na budowę gazociągu. - Moje stanowisko w tej sprawie jest oczywiste i nie ma nic wspólnego z tym, że jestem Polką. W tym sensie, że ten projekt został wpisany na listę transeuropejskich sieci przed rozszerzeniem UE, to było tuż, tuż przed. I w tej geopolitycznej sytuacji przed rozszerzeniem, to wyglądało inaczej. Po rozszerzeniu trudno mówić, że ten projekt zwiększa bezpieczeństwo energetyczne Europy i dywersyfikuje dostawy - powiedziała Gajęcka.

Pytana, czy konsorcjum Nord Stream zwróciło się o kredyt na budowę Gazociągu Północnego, odmówiła odpowiedzi, powołując się na tajemnicę bankową. Dodała jednak, że inwestorzy na ogół starają się o "kredyt w tańszym banku niż w droższym", a EBI udziela pożyczek o najniższym możliwym oprocentowaniu.

Inga Czerny

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)